Media: Can't help falling in love (dark version) - Tommee Profitt
Stała przy oknie w autobusie, trzymając zaciśniętą dłoń na zimnej, metalowej rurce. Wzrok miała nieobecny. Zdawała się w tym momencie nie dostrzegać świata zewnętrznego. Nawet nie starała się wypchnąć z głowy uporczywych myśli.
Rodzice – cóż to znaczyło?
Spojrzała w bok pod wpływem płaczu, jaki dobiegł do jej uszu. Dostrzegła młodą kobietę, która pochylała się nad niebieskim wózkiem, starając się uspokoić kwilące niemowlę. Matka – istota, która nie tylko rodzi, ale też wychowuje. Uczy chodzić i mówić. Jest przy każdym potknięciu i całuje stłuczone kolanka. Tak jak i ojciec, dla którego córka jest księżniczką. Królewną, którą najchętniej w okresie dojrzewania zamknąłby w wieży i z zaciekłością smoka chronił przed adoratorami.
A ona? Ona od początku była niechciana. Może była wpadką, a może za dużo płakała. Nie miała rodziców. Została zostawiona we wrocławskim szpitalu, chwilę po urodzeniu.
– Znałam twoją matkę, Gosiuniu – oznajmiła pani Bogusia, gdy dziewczyna znalazła się już w jej maleńkim gabinecie.
– Słucham?
To był dla niej szok. Przez osiemnaście lat życia nigdy nawet nie zająknęła się o tym, że mogłaby coś więcej wiedzieć o jej biologicznych rodzicach. Może to z troski, może nie chciała zadawać niepotrzebnego bólu... poczuła jednak niechciane uczucie zawodu. Jakby ją zdradzono.
Potem dowiedziała się, że jej matka odwiedzała często dom dziecka w ramach wolontariatu. Bawiła się z dziećmi, udzielała korepetycji z języka polskiego, z którego była bardzo dobra. A gdy urodziła się ona, wtedy zadzwoniła właśnie do tego domu dziecka, do pani Bogusi, która potem poruszała niebo i ziemię, by dziewczynka trafiła do ich placówki.
– Nie wiem, dlaczego cię zostawiła – odpowiedziała jej była opiekunka na niewypowiedziane pytanie wydobywające się z ciemnych, nieco zasnutych mgłą oczu dziewczyny. – Gdy dotarłam do szpitala już jej nie było. Wypisała się na własne żądanie. I nigdy więcej jej nie widziałam. Ale ona wiedziała, gdzie będziesz i pewnie stąd znalazła cię ta ciotka.
– Ciotka, która też wcześniej nie zawracała sobie mną głowy – mruknęła nie bez goryczy.
– Może nie wiedziała nawet o twoim istnieniu.
Nie mieściło jej się to w głowie. Okazywało się, że miała inną rodzinę poza rodzicami. A i tak musiała wylądować w bidulu. Czy naprawdę nikomu nie powiedziała? Czy po prostu nikt inny również jej nie chciał? I dlaczego w takim razie zadała sobie trud, żeby umieścić ją w placówce którą znała?
Byli dla niej obcymi ludźmi, którzy dodatkowo dawno już wynieśli się z miasta i ułożyli sobie życie na nowo, bez niej. Umarli. Nie tylko dla niej, ale dla świata. Zginęli w wypadku samochodowym. Pogrzeb był za dwa dni. Dlaczego powinna ją obchodzić jakaś obca baba, którą oficjalnie pani Bogusia nazywała jej biologiczną ciotką. Co ją obchodziła wola tych obcych ludzi, żeby była na pogrzebie, co ją obchodziło...
Słona łza, płynąc po nosie irytująco ją załaskotała. Otarła ją i skuliła się nieco w sobie. Odwróciła głowę, zerkając na krajobraz za oknem. Dlaczego ją to tak dotknęło? Dlaczego czuła taką złość, która wręcz paliła jej wnętrzności? To byli obcy ludzie! Obcy, do cholery! Którzy nie mieli prawa naruszać jej spokoju własnym jestestwem. Nie mieli żadnego prawa, by wkraczać w jej życie, zwłaszcza po śmierci.
CZYTASZ
Światłocień
RomanceStoisko z truskawkami krwawo połączyło dwoje tak różnych ludzi. Świeżo upieczoną absolwentkę szkoły średniej, która tkwi w toksycznej relacji z (nie) księciem z bajki. I chwilowego kierowcy busa, dowożącego towar na stoiska. Ona jest dość cicha i d...