27. Impreza nie do końca udana.

294 30 55
                                    

Media: Say Shava Shava (z filmu "Czasem słońce, czasem deszcz")


Rudowłosa młoda kobieta nachylała się nad swoją koleżanką, co chwilę ściągając ku sobie ostrzegawczo brwi.

– Nie ruszaj tym okiem – parsknęła już po raz kolejny, kręcąc z niezadowoleniem głową.

Gosia uniosła powieki spojrzała na Karolinę, której ciało otulone było fioletowym ręcznikiem.

– Przecież nie otwieram.

– Ale ruszasz. Drga ci wszystko. Zobaczysz, że się będziesz sama malowała. – Pogroziła jej palcem, a kąciki jej ust mimowolnie się uniosły, psując srogi efekt.

Gosia westchnęła i na powrót zamknęła oczy. Wsłuchała się w melodyjny głos dochodzący z laptopa, w rytmiczny dźwięk gitary. Po chwili poczuła delikatne muśnięcia pędzelka na skórze.

– Łukasz i Mateusz są fajni, polubisz ich – odezwała się Karolina, na co odpowiedziało jej przytakujące mruczenie.

– No zobaczysz. Mogłabyś sobie kogoś znaleźć. Przecież jesteś ładna, masz z przodu i z tyłu ile trzeba. Zresztą już nieraz widziałam, jak faceci na ciebie patrzą.

Gosia prychnęła.

– Jeju, dziewczyno, mówię poważnie. Z facetem raźniej. I może Adi się odczepi. Nawiasem aż dziwne, że go jeszcze dzisiaj tu nie było. Chory?

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

– Kryzys u gołąbków? – Ruda zachichotała cicho.

– Złamał obietnicę. Poza tym zachowuje się jak jakiś pan i władca. A chyba mam prawo decydować o własnym życiu, prawda?

Karolina zagwizdała niegłośno.

– To widzę, że grubsza afera. No, ale nie czas teraz na takie rozmowy. Mamy jeszcze czterdzieści minut a ja wciąż mam nieogolone nogi! Oczy gotowe. Idź i podziwiaj!

Gosia wstała z łóżka i pobiegła do łazienki. Stanęła przed lustrem i spojrzała w swoje odbicie. Tusz do rzęs, czarna kredka i fioletowe cienie, które bliżej kącika oka przechodziły w szarość w stylu smokey eyes. To był zdecydowanie najlepiej zrobiony makijaż w całym jej życiu.

– Jest genialnie! – krzyknęła do Rudej i przeciągnęła palcami po włosach, które zdążyły już wyschnąć. Wystarczyło je teraz tylko wyprostować.

– Bo ba! – Pada odpowiedź z pokoju Karoliny – W końcu ja robiłam.

Pół godziny potem dwie młode kobiety, które właściwie powinny już wychodzić, biegały po całym mieszkaniu tupiąc swoimi cieniutkimi obcasami. Szukały kluczy. Jednocześnie zastanawiały się jak to możliwe, że każda z nich zapodziała gdzieś swój komplet i to w mieszkaniu, które wcale do największych nie należało.

– Są! – zawołały niemalże jednocześnie, wybuchając śmiechem.

Obie postarały się tego wieczoru by wyglądać naprawdę dobrze. Karolina podkreśliła naturalny skręt swoich włosów, i pozwoliła im opadać na w połowie nagie plecy, które odsłaniała czarna bluzka, wiązana na szyi. Dół był białą, zwiewną, spódniczką, sięgającą połowy uda. I oczywiście dopełniające całości czarne szpilki.

Gosia z kolei postawiła na małą czarną, bez ramiączek. Sukienka idealnie podkreśliła jej figurę i odsłaniała zgrabne nogi.

Wyszły właśnie z mieszkania, gdy rozdzwonił się telefon Karoliny. Dźwięk dzwonka rozszedł się po całej klatce, odbijając się od wyblakłych ścian.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz