29. Kłamstwa i niewiadome.

288 33 121
                                    

Media: Kings&Queens - Ava Max. 


Jak przez mgłę do jej świadomości docierał drażniący, mimo że cichy, dźwięk wibracji. Zacisnęła jeszcze bardziej i tak zamknięte powieki i westchnęła ciężko. Otworzyła najpierw jedno oko potem drugie. Podniosła się do siadu i z niezadowoleniem stwierdziła, że bolała ją głowa. Przycisnęła palce do skroni i pomasowała lekko. Drugą ręką sięgnęła do telefonu, który zdążył już ucichnąć. Pięć nieodebranych połączeń. Wszystkie od Adriana.

Adrian.

Zerwała się gwałtownie z łóżka i rzuciwszy krótkie „cholera", pobiegła do szafki po ubrania. Było już po jedenastej, a on wciąż siedział w zamkniętym mieszkaniu bez możliwości wydostania się. Bo jakoś nie zakładała, żeby porwał się na wychodzenie balkonem.

Na szybko odhaczyła poranną toaletę i wysławszy Adrianowi w międzyczasie wiadomość, że zaraz będzie ruszyła na przystanek.

Pogoda sprawiła, że ziewnęła przeciągle. Było szaro i mokro. Niedawno musiało padać. Nawet teraz z nieba leciało coś na kształt drobnej i irytującej mżawki. Zasunęła na głowę kaptur czarnego płaszczyka, bo mimo że pod dachem przystanku nie padało na nią to jednak było jej zwyczajnie zimno.

Błądziła wzrokiem po stojących obok ludziach. Ubrana w markowe dresy dziewczyna siedziała na ławce i słuchając muzyki przez nauszne słuchawki poruszała rytmicznie nogą założoną na nogę. Obok starsza pani z dumnie uniesioną głową. Dalej matka z kilkuletnim synkiem, zajadającym się pączkiem i mężczyzna z czarną teczką, ubrany w garnitur. Czyżby jechał w niedzielę do pracy? Chyba nie, w końcu już prawie południe. Ale jeśli był prezesem, albo czymś takim...

W końcu podjechał odpowiedni autobus. Gosia wsiadła i zajęła miejsce przy oknie. Na szczęście mogła dojechać bez przesiadek. Niekoniecznie miała ochotę stać ponownie na przystanku.

Pozwoliła sobie odpłynąć na niedługą chwilę w wir własnych, niespokojnych myśli. Poczuła nerwowy uścisk w okolicy żołądka. Bała się tego, czego za moment się dowie. Bo dowie się na pewno. Nie pozwoli się tak szybko spławić. Cholerny Tomek. Jak bardzo trzeba być chorym, żeby po kilku miesiącach wciąż uprzykrzać jej życie. I co miał do tego Robert Pol? A tak, przecież rzekomo to z nim go zdradziła.

Prychnęła cicho i oparła skroń o zimną szybkę. Już sam ten fakt nie świadczył o nim dobrze. Jak coś takiego mogło w ogóle przejść mu przez myśl. Nawet jak na niego to wyjątkowo niedorzeczne. Ona z tym starym, ostatnio ciągle śmierdzącym alkoholem chamem? Dobre sobie...

Niebawem wysiadła. Znała tę okolicę, bez problemu więc trafiła pod odpowiedni blok. Otworzyła sobie i ruszyła na górę. W pierwszej chwili miała ochotę zadzwonić do mieszkania, ale przecież i tak jej nie otworzy. Weszła więc, pukając jednak, by wiedział, że wchodzi.

Adrian siedział na swojej kanapie z łokciami opartymi na kolanach i spuszczoną głową. W telewizorze cicho włączony był jakiś film. Gdy zamknęła drzwi i przemierzyła niedługi korytarz, uniósł głowę. Jego twarz była blada i niewyspana. Podniósł się z miejsca i zmarszczył lekko brwi. Dostrzegła, że zdążył się już przebrać i zapewne odświeżyć. Spojrzała na niego z politowaniem.

– Gosia... – urwał, szukając odpowiednich słów. – Powiesz mi, co właściwie wczoraj zaszło?

Zaśmiała się krótko, sztucznie. Skrzyżowała ręce na piersiach i oparła się bokiem o szafkę.

– Mogłeś więcej wypić, na pewno byś wszystko pamiętał.

Patrzyła na niego wyzywająco, a on przez chwilę utrzymywał z nią kontakt wzrokowy. Szybko jednak spojrzał w bok.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz