51. W pogoni za poezją.

210 26 139
                                    

Mała uwaga: Pierwowzór tej historii pisałam to już lata temu, gdy kaplice nie były tak popularne jak teraz. W mniejszych miejscowościach a już zwłaszcza na wsiach zmarli do dnia pogrzebu znajdowali się w domach. 


Kolejne dni leniwie przesuwały się z przyszłości przez teraźniejszość, aż znikały w mgle przeszłości. Gosia przyzwyczaiła się już do nieobecności Adriana. Dwójka przyjaciół pozostała w stałym, codziennym kontakcie. Pisali do siebie maile niemal codziennie. Do tego czasem przez telefon, choć to było nieco kłopotliwe zważywszy na różnicę czasową i tematy, które najczęściej poruszali. Adrian przy tym miał cień awersji do rozmów telefonicznych, jakby ktoś ciągle mógł stać za zakrętem i podsłuchiwać.

Zauważyła, że odkąd wyjechał ich relacja znacznie się poprawiła. Lodowaty kubeł wody, który wylała na niego Alicja sprawił, że na wiele rzeczy zaczął patrzeć nieco inaczej. Ona zaś, gdy zobaczyła, że nie krytykuje jej na każdym kroku nie miała już oporów, by szczerze z nim rozmawiać.

Dlatego też w swojej ostatniej wiadomości zakreśliła mu swoje niezwykle trudne relacje z sąsiadem z naprzeciwka. Właśnie się obudziła i z kubkiem kawy w dłoniach czekała na przyjście maila, który najczęściej przychodził o podobnej porze. Jej wzrok zdawał się hipnotyzować ekran. Czuła ulgę, że w końcu mogła z kimś podzielić się tym całym bałaganem, który Pol zrobił w jej głowie. Karolina rzecz jasna odpadała. Jej awersja do bruneta osiągała zbyt wysokim poziom. Poza tym im mniej wiedziała, tym lepiej dla niej.

Od tamtego feralnego dnia, gdy Robert Pol uziemił ją w jej mieszkaniu zaczęła odczuwać strach, że któregoś dnia coś złego może się przydarzyć także jej.

Co do samego kłopotliwego sąsiada to nie widziała go od momentu, w którym uciekł przed nią jakby sam diabeł deptał mu po piętach. Nie miała od niego żadnych wiadomości, nie spotkała go nawet przypadkiem na klatce. Dosłownie nic. Przez cały tydzień. Ona sama również postanowiła mu się nie narzucać. Wiedziała, że skończyłoby się to wskazaniem drzwi. Nie zamierzała odpuszczać, ale miała swoją godność.

Uśmiechnęła się widząc nową wiadomość w skrzynce mailowej. Czym prędzej na nią kliknęła.

Gosiu!

U mnie oczywiście wszystko w porządku. Znalazłem sobie tymczasowe zajęcie w księgarni. Liczę, ze nie będzie potrzebna mi tu stała praca, więc takiej nie szukam. Przepraszam, ale nie podam Ci miejsca mojego pobytu. Mogę tylko napisać, że to poza Europą. Taki był warunek Roberta i chyba tego jego szefa, czy kim on tam jest.

Cieszę się, że ufasz mi na tyle, by mi o tym wszystkim pisać. Nie będę Cię krytykować. Nie jestem w stu procentach za tym związkiem, bo wiem jaki jest Robert... To trudny człowiek, Gosiu. Poza tym ta różnica wieku. Czy ty jesteś pewna swoich uczuć? Zawsze będę stał po Twojej stronie i jeśli naprawdę tego chcesz... Ale to będzie wyzwanie, co już sama zauważyłaś. Robert nie uwierzy w Twoje uczucia choćbyś pomachała mu nimi przed nosem. Nawet dla mnie było to dużym zaskoczeniem, a on do tego najwyraźniej ma bardzo złe zdanie na swój temat. I po części ma rację, w końcu jest kim jest. Ale jednak uratował mi życie i... chroni Twoje. Poza tym z tego co piszesz wynika, że nie chce Cię wykorzystać. Może miałaś rację z tym drugim dnem i historią, której nie znamy? Och, uwierz mi, że dałbym wszystko, żeby móc zobaczyć Roberta zakochanego po uszy. Do tej pory sądziłem, że prędzej zabiłby Kupidyna niż pozwolił się ustrzelić jego strzałą. Słowa tu nic nie dadzą. Równie dobrze możesz mówić do osła. Jeśli naprawdę jesteś pewna tego co Ty czujesz i tego, że nie jesteś mu obojętna... musisz go przełamać czynami, ale nie powiem ci jak. Sam tego nie wiem.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz