81. Zdjęcia pożądane i znienawidzone.

137 15 42
                                    

Media: Within Temptation - Shot in the dark. 


Sytuacja wydawała się beznadziejna. Małgorzata została porwana przez osobę, której tożsamości nie znał, jedyne co miał to kilka potencjalnych kandydatów, z których nikt mu idealnie nie pasował. Do tego była przetrzymywana w miejscu, którego lokalizacji nie znał, nie miał pojęcia czy to było w mieście, czy w ogóle była jeszcze w kraju... Jedyne co miał, to zdjęcie, na widok którego serce z wściekłości chciało wyrwać mu się z piersi.

A do tego nie mógł znaleźć Karskiego. Łamiąc prawdopodobnie wszystkie zasady ruchu drogowego dotarł do siedziby organizacji. Pukał, walił, nic. W biurze nikogo nie było. Nie myśląc wiele ruszył w stronę jego rezydencji. Jednocześnie wybrał numer, pod który miał nigdy więcej nie dzwonić. Ale tak naprawdę nie dbał w tym momencie ani o swój honor, ani o dane słowo. Był pod ścianą i czuł, że na jego szyi zaciska się pętla, która powoli odbierała mu dech, która sprawiała mu ból, jakiego jeszcze nigdy nie czuł.

Zadzwonił więc i przedstawił swoje żądania, w międzyczasie omal nie wjeżdżając w tył srebrnej mazdy.

– To nielegalne! – zaoponował jego rozmówca. – To już nie jest głupie odłączenie alarmu. Spłaciłem swój dług, miałeś mi dać święty spokój!

– Gówno mnie to obchodzi! – syknął Pol do telefonu, gwałtownie zjeżdżając z ronda. – Pamiętaj, że w każdej chwili mogę złapać ponownie to, co puściłem wolno.

W słuchawce nastała dłuższa, gęsta cisza. Pol widział, że informatyk pałał do nich w tej chwili skrajnie spotęgowaną odrazą i nienawiścią, wiedział jednak, że tamten nie przejdzie obojętnie wobec ukrytej między wierszami groźby wykonania dawno zaniechanego zlecenia.

– Nie interesuje mnie skąd to weźmiesz – kontynuował już odrobinę spokojniej, jednak wciąż szorstko i tym konkretnym tonem, który nie pozwalał na sprzeciw. – Możesz nawet włamać się do bazy CIA, ale chcę mieć nagrania. Kilometr po kilometrze trasy dziewczyny, która około jedenastej wyszła z bloku, którego adres zaraz ci podam. A potem trasy samochodu, do którego wsiadła, aż do jego punktu docelowego. Podam ci jeszcze dwa adresy, które mogą ci pomóc.

– Coś takiego może trwać tygodniami. Trzeba...

– Masz dwanaście godzin – uciął i rozłączył się, rzucając telefon na miejsce pasażera. Następnie walnął ze złością dłońmi w kierownicę. Za dwanaście godzin może już być po wszystkim...

Niedługo potem dotarł do rezydencji Karskiego. Zaparkował przy bramie i zbliżył się do furtki, na którą skierowana była kamera. Czekał, choć wszystko w nim krzyczało i tłukło się po jego rozedrganym umyśle.

Spróbował jeszcze raz się dodzwonić. Tym razem numer nie odpowiadał. Już samo to było niepokojące. Karski czasem nie odbierał od razu, ale wiedział, że jego pracownicy nie dzwonili do niego z byle pierdołą. Nigdy nie unikał kontaktu.

Ostro klnąc, wplótł palce we włosy i szarpnął za nie, czując się tak bardzo bezsilny. Przez dwadzieścia lat był zabójcą, w tym i czasem szpiegiem, złodziejem, sadystą. A gdy nadchodził moment, gdy jego umiejętności naprawdę mogły się przydać, okazywał się być bezużyteczny.

Chwycił za telefon i wybrał jeszcze jeden numer.

– Co jest? – Rozległo się w słuchawce.

– Kiedy ostatnio miałeś kontakt z Karskim? – zapytał bez ogródek.

– Wysłałem mu ostatni raport w zeszłym tygodniu w sobotę – odpowiedział zgodnie z prawda Filip. – Jeśli o to ci chodzi. A co?

– Nie o to pytam – warknął, kierując się do swojego samochodu. Czuł dyskomfort rozmawiając tuż przy tym konkretnym domu. – Kiedy z nim rozmawiałeś? Nie wzywał cię ostatnio? W końcu stałeś się jego pupilkiem – rzucił ostro, choć przecież to nie była jego wina.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz