26. Uprzejmie nieuprzejma rozmowa.

287 35 129
                                    

Media: Pegasus Fantasy ( cover by CreativeKim&MindaRyn)


W sobotni poranek Małgorzata Ceglarek obudziła się rześka i wypoczęta. Otwierając oczy, uśmiechnęła się. Wczoraj postanowiła sobie, że Tomasz Górnik nigdy więcej nie popsuje jej humoru. Nigdy więcej nie pozwoli mu mieć choćby najmniejszego wpływu na jej życie.

Odrzuciła kołdrę i wstała z łóżka. Podeszła do radia, które stało na małym stoliku przy oknie, a odbiornika momentalnie dobiegła ją jedna z wielu piosenek, które lubiła. Zwiększyła głośność i odsunęła rolety. Otworzyła okno.

Don't let go. Never give up, it such a wonderfull life.

Na zewnątrz było ciepło lecz pochmurnie. Ale liczyła, że w ciągu dnia się rozpogodzi. Dostrzegała, że słońce uparcie starało się przebić przez szarą barierę.

Otworzyła szafkę i zgarnęła świeże ubrania. Poszła się umyć, a potem siadła do śniadania. Zerknęła na otwarte drzwi do pokoju Rudej i przypomniała sobie, że ta ma wrócić dopiero około południa. Chyba. W końcu nie miała pojęcia co zaplanował dla nich Sebastian. A nuż spontanicznie polecą do ciepłych krajów lub coś w tym stylu.

Wsunęła ostatni kęs kanapki do ust i odłożyła talerzyk do zlewu. Do jej uszy zaczęły dobiegać coraz bardziej skoczne rytmy i jej ciało machinalnie zaczęło się im poddawać. Właśnie w tym momencie drzwi do mieszkania się otworzyły a do środka wpadła Karolina. Z rozwichrzonym włosem i błyszczącymi oczami. Na widok pląsającej po kuchni Gosi zamarła w półruchu, by zaraz wybuchnąć śmiechem.

– Doskonale się składa, bo idziemy dzisiaj poszaleć, lala!

Dziewczyna wychyliła się zza ściany, unosząc brwi.

– Masz jeszcze siłę?

Ruda odwiesiła kurtkę i podeszła do lodówki. Zgarnęła kabanosa i wpakowała go sobie do ust.

– Ty się moją siłą nie przejmuj. Wbijamy do Bezsenności. Sebulek bierze dwóch swoich przyjaciół, będziesz ty i jeszcze Renata, moja koleżanka z pracy. Adiego nie zabieram, bo on w klubach dostaje klaustrofobii. I – wtrąciła, widząc już jak usta współlokatorki otwierają się w zamiarze skomentowania tego pomysłu – nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu. Będzie fajnie! Idę się zdrzemnąć. Wstanę po trzeciej to się odstawimy i poczekamy na Sebastiana – dodała i zniknęła w swoim pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Gosia z uśmiechem pokręciła głową. Karola była niemożliwa. Ale miała tego dnia tak dobry humor, że nie zamierzała się wykręcać. Trochę szaleństwa dobrze jej zrobi.

Zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą i zaczęła się zastanawiać, co zrobić na obiad. A może to dobry dzień, żeby dokarmić Pola? Dokarmić... to brzmiało jak stawianie miski z żarciem bezdomnemu psu.

Zerknęła do szafki, gdzie stało kilka pudełeczek z jedzeniem. W jednym było ciasto, w innym jakaś potrawka, w kolejnym coś, czego nie potrafiła określić.

No dobrze, zabierze to ze sobą. Ale czy podgrzewać? W sumie do każdej z tych porcji musiała by coś dorobić jeśli miałby to być obiad. Niby mogłaby mieć na to wywalone i po prostu wcisnąć do ręki reklamówkę z tym, ale prawda była taka, że naprawdę chciała wpakować mu się do mieszkania. Bo coś się działo. Coś złego i choć wiedziała, że w żadnym wypadku jej nie powie, to może potrzebował choćby krótkiej rozmowy nawet z kimś kto niesamowicie go irytował. Martwiła się, bo jednak znali się trochę. No może „znali" to za duże słowo, ale był jakąś tam częścią jej życia przez moment i... nie chciała, żeby coś złego mu się stało przez stopniowe staczanie się. Nawet jeśli było to naiwne, bo w tym wszystkim mocno przeceniała własne możliwości i wpływ.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz