48. Niecodzienne sytuacje wymagają niecodziennych środków.

231 30 88
                                    

Media: Mans Zelmerlow - Heroes.


Robert Pol siedział w swoim samochodzie, bębniąc niecierpliwie palcami w kierownicę. W ustach miał papierosa, który raz po raz przenosił w dwa palce lewej dłoni, by mógł strzepnąć popiół przez uchyloną szybę. Cholerne korki. Zawsze największe wtedy, gdy brakuje czasu.

Tym razem Alicja posunęła się za daleko. Swoją drogą, to przerażające jak bardzo zaczęła się staczać. Kiedyś była perfekcjonistką, dbającą o detale. A teraz? Jej desperacja objawiała się coraz większą amatorszczyzną. Co, do diabła chciała uzyskać, porywając młodego? Zrobić z niego kartę przetargową? Odnośnie czego? Jego życie za ich wspólne w wymyślonej przez nią krainie pieprzonych jednorożców? Czy tylko on widział, że ta kobieta była poważnie chora psychicznie?

Szczęście w nieszczęściu, że skontaktowała się z nim i nie próbowała w żaden sposób ściągać Ceglarek. Rzecz jasna upewnił się przed wyjazdem cała i zdrowa w swoim mieszkaniu. A by mieć tę pewność zablokował jej zamek w drzwiach. Przynajmniej wizje jej ewentualnych durnych pomysłów nie będą go rozpraszać. A jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dziewczyna o niczym się nie dowie.

Jeszcze tylko jedno skrzyżowanie i kilkanaście metrów prostej. Zaparkował i zgasił silnik. Był na miejscu.

(wcześniej)

Pewna siebie blondynka otworzyła drzwi do swojego mieszkania i wepchnęła do środka swojego „gościa". Z wnętrza słychać było odgłosy świadczące o włączonym telewizorze i niewyraźne mamrotanie mężczyzny znajdującego się w środku. Kiwnęła głową blondynowi, dając mu do zrozumienia, że ma przejść dalej. Sama również to zrobiła i zamknąwszy drzwi spojrzała w kierunku salonu, krzyżując ręce na piersiach.

– Fan futbolu? Poważnie?

Brunet uniósł brwi i wzruszył ramionami. Wyłączył telewizor i z zaciekawieniem spojrzał na chłopaka.

– To on? Widzę, że kręcimy się pośród dzieci. Ależ ja uwielbiam tę robotę. – Potarł dłonie z udawanym entuzjazmem.

– Nie pajacuj, Aleks. A ty siadaj i bądź grzeczny. Mojemu partnerowi z pewnością nie chce się cię wiązać.

Adrian posłusznie siadł na kanapie, okrytej białą narzutą ze srebrnymi frędzlami. Z niepokojem spojrzał na siedzącego nieopodal bruneta. Najchętniej rzuciłby się do ucieczki, ale jedyna droga prowadziła przez okno. Świadomość bycia na szóstym piętrze kazała mu wykluczyć ewentualny skok. Wodził wzrokiem, przenosząc go z niej na niego i z powrotem. Miał niejasne wrażenie, że kiedyś już gdzieś ją widział. W towarzystwie Roberta? Może to jedna z jego kochanek. To wyjaśniłoby dlaczego pomagała mu go zlikwidować. Jego jednak widział pierwszy raz w życiu.

– Ptaszki ćwierkają, że nie podoba ci się obecny stan rzeczy – odezwała się Alicja, nonszalancko przysiadając na stole i zakładając nogę na nogę.

Brak odpowiedzi skłonił ją do kontynuowania.

– Mogę zaproponować ci interesujący układ. Ty wyświadczysz nam przysługę, my uwolnimy twoją przyjaciółkę i pozbędziemy się twojego nowego wroga.

– Nie rozumiem.

Aleks wywrócił oczami i uśmiechnął się półgębkiem.

– Tutaj nie ma nic do rozumienia – mówiła dalej. – Zapewne chciałbyś, żeby panna Sienkiewicz, czy jak wolisz, Ceglarek, nie musiała już nigdy przejmować się naszą organizacją. Na pewno też pragniesz zemsty. W końcu on to wszystko zapoczątkował. On ją w to wciągnął... on ją pieprzy po kątach!

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz