Media: Poets of the Fall - Where do we draw the line.
– Idziemy – wycedził przez zęby Pol, który był o krok od wybuchy. Zgromił swoich towarzyszy wzrokiem i ruszył przodem. Nie skomentował nawet ubioru Fabiana. Tego dnia nic go nie bawiło.
– Ceglarek? – drążył dalej chłopak. – Myślałem, że nazwisko dziedziczy się po rodzicach.
– Nie mam i nigdy nie miałam rodziców. Wychowałam się w domu dziecka, a nazwisko nadał mi sąd – wyjaśniła, domyślając się, że brunet przysłuchuje się z uwagą każdemu jej słowu.
– No tak, gdyby moi rodzice byli zdrajcami też bym się do nich nie przyznawał. – Fabian uśmiechnął się lekko.
– Na szczęście nie masz takich problemów – skwitowała drętwo. Wbiła wzrok w czarną kurtkę na plecach Pola, którego zachowanie wciąż nie dawało jej spokoju.
– Uraziłem cię? Wybacz, nie miałem takiego zamiaru.
Pol nagle się zatrzymał. Znajdowali się na skrzyżowaniu dróg, które coraz mniej przypominały miejskie. Coraz więcej było tu drzew, asfalt zaczynał wołać o pomstę do nieba, a ruch jakby zelżał, a przecież o tej porze były godziny szczytu. Gdzie oni byli?
– Gaduła w prawo, Ceglarek za mną – powiedział cicho i nawet się nie spoglądając za siebie, kontynuował marsz.
Gosia zerknęła na Fabiana, który puścił jej oczko i skierował się w wąską, boczną uliczkę. Przyspieszyła kroku, by dogonić swojego przewodnika.
– Dlaczego się rozdzieliliśmy?
– A co? Spodobał ci się? – zapytał nie bez złośliwości. – Muszę cię rozczarować, to gej.
– Gej zabójca? – zdziwiła się.
– Tak właśnie.
– To znaczy.... Nie to, żebym była uprzedzona, ale homoseksualiści zawsze kojarzyli mi się...no nie wiem, z delikatnością tak... jakoś.
– Tor twoich myśli naprawdę mało mnie interesuje.
Zmrużyła oczy. No tak, obraził się nie wiadomo o co.
– Pana osoba nie wywołuje u mnie obrzydzenia.
Zatrzymał się tak gwałtownie, że niemal na niego wpadła.
– Sama nie wierzysz w to, co mówisz – odezwał się cicho, jednak jego ton był już inny. Teraz jakby.. zmęczony.
Odwrócił głowę w jej kierunku i spojrzał na nią wyjątkowo przenikliwie. Jego oczy zdawały się tonąć w czerni nieco bardziej niż zwykle.
– Jestem złym człowiekiem, Ceglarek.
Wytrzymywała jego spojrzenie, jednak jej ciało stało się nagle miękką watą. Stała tak blisko, że zapach jego perfum delikatnie muskał jej nozdrza. Łataną drogą przejechała karetka, ale ona zdawała się niczego nie zauważać i tak naprawdę nie wiedziała, co się z nią dzieje.
– Nie zgadzam się z panem – wyszeptała.
Bo czy mogła go oceniać? Ona sama była teraz częścią grupy, do której i on należał. Co zrobiłaby, by ratować własne życie? Czy gdyby miała nóż na gardle zabiłaby? A jaka była jego historia? Może w jego przypadku też nie było to jednokolorowe. Nic w życiu nie było czarne lub białe.
Rozległ się jego krótki, mało przyjemny śmiech. Pokręcił głową i ruszył dalej.
– Panie Pol...
CZYTASZ
Światłocień
RomanceStoisko z truskawkami krwawo połączyło dwoje tak różnych ludzi. Świeżo upieczoną absolwentkę szkoły średniej, która tkwi w toksycznej relacji z (nie) księciem z bajki. I chwilowego kierowcy busa, dowożącego towar na stoiska. Ona jest dość cicha i d...