Rozdział 25

1.9K 45 57
                                    

Kolejne dni mijały raczej spokojnie oprócz wieczorów podczas których ryczałam w niebo głosy. Zack zaczął się o mnie martwić ponieważ każdego wieczoru słyszał to samo. Czasami wchodził do pokoju aby zapytać co się stało ale natychmiastowo go stamtąd wywalałam. Bo co niby miałam mu powiedzieć? Tęsknię za twoim 22 letnim przyjacielem który złamał mi serce? Zabiłby mnie i przy okazji go i zakopał gdzieś w lesie albo w ogródku.

Był piątek rano a ja zbierałam się do szkoły jak zawsze. Ubrałam szerokie czarne spodnie i top tego samego koloru. Pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Zack'a robiącego mi śniadanie. Położyłam torebkę na wyspie kuchennej.

- nie jestem głodna - powiedziałam siadając na blat
- wczoraj też nie byłaś i dopiero zjadłaś głupią kanapkę o 22 - przewrócił oczami kładąc szynkę na kromkę chleba
- no ale co ja ci poradzę że nie jestem głodna? - wzruszyłam ramionami
- Emily martwię się o ciebie. Mało jesz, nie wychodzisz praktycznie z pokoju i codziennie wieczorami płaczesz. - spojrzał mi w oczy - i znowu dostałaś dwie jedynki wczoraj.
- nic się nie dzieje - przewróciłam oczami wstając z blatu - sam sobie zjedz tę kanapki - burknęłam biorąc torebkę i wychodząc z kuchni.

Weszłam do salonu i zobaczyłam przyjaciół mojego brata, znowu o coś się kłócili. Przeszłam przez cały salon i podeszłam do komody biorąc pieniądze. Wsadziłam je do kieszeni. Mimo że byłam w salonie zaledwie minutę głowa pękała mi od ich sprzeczki.

- możecie być ciszej? Głowa mi pęka! - krzyknęłam - słychać was w całym domu - powiedziałam już trochę ciszej
- przepraszamy piękna - Robin puścił mi oczko

Przewróciłam tylko oczami na jego słowa ponieważ nie byłam w nastroju do żartów. Mój telefon zawibrował a ja wyjęłam go z tylniej kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam wiadomość od Tyler'a że jest już pod moim domem.

- dobra możecie się dalej kłócić bo wychodzę. - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia

Ubrałam moje czarne Converse i krzyknęłam Zack'owi że wychodzę. Odkrzynkął mi że nie będzie go w domu do późna bo jedzie gdzieś z chłopakami. Wyszłam z domu i o dziwo było ciepło. Zazwyczaj u nas w mieście jesienią jest zimno ale dzisiejszy dzień był wyjątkiem. Wsiadłam do auta Tyler'a i przywitałam się. Od razu się rozchmurzyłam gdy zobaczyłam jego uśmiech.

- jak się czujesz kochanie? - spytał wyjeżdżając z podwórka.
- gdy wyszłam z domu jest o wiele lepiej. Ciągle krzyki chłopaków doprowadzają mnie do szału - powiedziałam zapinając pas

Tyler tylko kiwnął głową i skupił się na jeździe. Często gdy próbował mnie zagadywać w ciągu jazdy karciłam go że ma się skupić na jeździe więc nawet nie próbował.

Jazda minęła spokojnie. Kochałam oglądać miasto gdy liście są złociste, czerwone i pomarańczowe wtedy czuję po prostu wewnętrzny spokój. Gdyby nie to że jesienią jest szybko ciemno i zimno definitywnie byłaby to moja ulubiona pora roku. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Tyler'a

- jesteśmy - odpiął pas i zgasił silnik.

Tak jak Tyler odpiełam pasy i wzięłam swoją torebkę wychodząc z samochodu. Ruszyliśmy w stronę wejścia przy okazji witając się z paroma znajomymi.

- myślisz że Nate znowu przyczepi ci się do dupy tak jak każdego dnia od poniedziałku? - spytał definitywnie rozbawiony całą sytuacją
- mam nadzieję że nie - przewróciłam oczami wchodząc do szkoły
- jesteś w błędzie - usłyszałam znajomy głos za sobą
- kurwa - powiedziałam pod nosem

Odwróciłam się i sztucznie się uśmiechnęłam do Nate. Był ubrany w czarne jeansy i tego samego koloru bluzę. Jego włosy były w nieładzie ale i tak wyglądał.... w porządku.

Never Tell Him Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz