Rozdział 74

598 29 15
                                    

4 miesiące później, 23 marca, 8 miesiąc ciąży


Siedziałam w domu sama od 4 miesięcy. Całe 4 miesiące. Byłam jak wrak człowieka. Mało jadłam, źle sypiałam. A to wszystko przez to, że ojciec mojego dziecka mógł nie wyjść ze szpitala żywy. Okazało się, że Isaac jest w śpiączce. Oczywiście poprosiłam Margaret aby zajęła się firmą pod nieobecność Isaac'a. Źle przyjęła to co stało się z jej synem ale z chęcią chciała pomóc w firmie. Ja jednak siedziałam i nic nie robiłam. Tyler czasami do mnie przyjeżdżał sprawdzić co u mnie ale reszcie nie otwierałam. Zack'owi tym bardziej. Byłam na niego zła. Może przesadzałam ale nie chciałam go widzieć. Wtedy chciałam widzieć tylko Isaac'a. Parę dni wcześniej zadzwonili do mnie ze szpitala, że stan Isaac'a się polepsza, wybudził się tydzień temu i już nawet sam może chodzić. Chciałam się z nim spotkać jednak nie pozwolono mi ponieważ "musi mieć spokój". Całą wigilie i sylwestra spędziłam z przyjaciółmi jednak nie było tak super jak chciałam żeby było. Przeszłam do kuchni do której ledwo doszłam. Tego dnia jeszcze nic nie jadłam a była 17. Otworzyłam lodówkę w której było mało rzeczy. Wyjęłam ser i szynkę. Wyjęłam toster z szafki i chleb. Zrobiłam sobie tosty. Czekając na nie przeglądałam instagrama. Nagle w proponowanych profilach wyskoczyła mi dziewczyna którą znałam. Kilknęłam w jej profil i tego co zobaczyłam zupełnie się nie spodziewałam. Oficjalny profil Megan którą znam z imprez u Tylera i raz pomogła mi gdy płakałam przez Isaac'a miał ponad milion obserwujących. Megan która mi pomagała miała ponad milion obserwujących. Czemu nie widziałam o tym wcześniej? Zaobserwowałam ją i przejrzałam parę postów. Odłożyłam telefon gdy tosty były gotowe. Położyłam talerz z tostami przed sobą i odrazu straciłam apetyt. Po 30 minutowej męce skończyłam jeść. Odkładałam talerz do zmywarki gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon. Sprawdziłam kto dzwoni. Tyler. Przewróciłam oczami ale odebrałam.

- Co? - spytałam odrazu gdy odebrałam

- Ciebie też dobrze słyszeć - zaśmiał się - Ubieraj się jedziesz ze mną na zakupy

- Nie ma opcji - przewróciłam oczami po raz kolejny

- Nie masz wyboru, właśnie wjeżdżam na twój podjazd przed domem

Przeszłam do salonu i wyjrzałam przez okno. Tyler właśnie wysiadał z samochodu. Westchnęłam i rozłączyłam się. Miał szczęście, że rano się umyłam ponieważ miałam więcej siły niż wcześniej.  Przeszłam do sypialni ponieważ wiedziałam, że Tyler i tak sam wejdzie. Zaczęłam wybierać outfit. W połowie Tyler wszedł mi do sypialni gdyby nigdy nic i położył się na łóżku jedząc jabłko.

- Nie za dobrze masz? - spytałam nawet na niego nie patrząc na niego

- W sumie to mam dobrze ale nie za dobrze - odpowiedział przekręcając się na brzuch - dlatego jedziemy na zakupy

Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam ubierać wybrany outfit. Postawiłam na czarny sukienko-golf i ocieplane rajstopy. Nie miałam ochoty na coś wymyślnego więc ubrałam dość basic rzeczy. Na szybko pomalowałam się i rozczesałam włosy. Nałożyła tylko korektor, puder i tusz do rzęs.

- Możemy iść - oznajmiłam wchodząc do kuchni w którym Tyler właśnie coś jadł

Przyjaciel zmierzył mnie oceniającym wzrokiem.

- Wyglądasz jak taka typowa basic typiara w ciąży - stwierdził

- Bo nie mam ochoty na wymyślne fity debilu - oznajmiłam i wyszłam z kuchni

Weszliśmy do przedpokoju w którym założyłam czarny płaszcz i glany. Włożyłam portfel i telefon do kieszeni płaszcza po czym wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i wsiedliśmy do auta Tylera. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz byłam poza domem. Nawet na zakupy nie wychodziłam. Wszystko przywoził mi Tyler po czym większość jedzenia i tak lądowała w koszu albo rzygałam. Jadłam ze względu na mojego syna. Gdyby nie on pewnie dawno bym trafiła do szpitala.

Never Tell Him Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz