Rozdział 35

1.7K 44 92
                                    

Obudziłam się jak zwykle późno czyli o 15. Wczorajszy dzień był dla mnie dość ciężki ale wieczór nadrobił wszystko. Siadając na łóżku przypomniałam sobie że umówiłam się spotkanie z Isaac'em i humor odrazu mi wrócił. Wstałam z łóżka podśpiewując jakąś piosenkę pod nosem i wyszłam z pokoju a zaraz za mną Cody. Zeszłam na dół nadal z bardzo dobrym humorem, weszłam do kuchni. Przy wyspie kuchennej siedzieli Robin, Dan i Robin a Zack robił coś na patelni. Nadal coś podśpiewując pod nosem otworzyłam lodówkę i wzięłam z niej wodę. Usiadłam na blacie uśmiechnięta od ucha do ucha. Chłopacy rzucili sobie pytające spojrzenia.

- co robisz dobrego? - uśmiechnęłam się do brata
- naleśniki dla nas wszystkich bo te pasożyty - pokazał na chłopaków - nie potrafią zjeść w domu
- szybciej bo głodny jestem - jęknął Robin kładąc głowę na blacie

Zack jedynie przewrócił oczami.

- Ryan jeszcze nie przyjechał? - spytał z uniesioną brwią - zawsze o tej godzinie już u nas był - spojrzał na mnie

Zaksztusiłam się wodą przez wypowiedziane przez niego imię. Kaszlnęłam parę razy i odstawiłam wodę obok siebie

- zerwałam z nim - odpowiedziałam obojętnie i wzruszyłam ramionami

Robin odrazu podniósł głowę z blatu i spojrzał na mnie zaskoczony tak jak reszta chłopaków. Zack zostawił naleśnika na patelni którego dopiero co obrócił i spojrzał na mnie.

- co? - spytał zdezorientowany Robin
- w sylwestra z nim zerwałam - wzięłam znów wodę i wzięłam łyka
- zrobił ci coś? - spytał wkurzony Zack i zacisnął szczękę
- zdradził mnie - odpowiedziałam jakbym rozmawiała o pogodzie

Cała czwórka wystrzeszczyła oczy patrząc na mnie a potem spoglądali po sobie. W kuchni panowała cisza.

- chłopacy - odchrząknął Zack - wiecie co robić - odwrócił się do patelni
- boże zostawcie go już w spokoju - przewróciłam oczami - to temat zamknięty
- chociaż mam ochotę zakopać go gdzieś w lesie żywcem a obok niego tą szmatę - dodałam po chwili ciszy
- moja mała siostrzyczka idzie w moje ślady - zaśmiał się Zack
- co? - spytałam zdezorientowana
- co? - powtórzył za mną Zack i się zaśmiał - żartuję - pokazał na mnie widelcem którym przewracał kolejnego naleśnika
- nie była bym tego taka pewna - splotłam ręce na piersiach - ciągle gdzieś znikasz
- biznesy młoda - spojrzał na mnie - biznesy - powtórzył

Przewróciłam jedynie oczami i znów wzięłam łyka wody.

Znów przypomniałam sobie że widzę się z Isaac'em i uśmiech znów zagościł na mojej twarzy.

- a właśnie - zaczęłam - wychodzę dziś o 19 - poinformowałam
- z kim? - uniósł brew spoglądając na mnie
- nie mam już 17 lat żebyś wiedział gdzie i co robię - pogroziłam mu palcem - jestem już dorosła
- to że jesteś dorosła nie znaczy że nie będę się martwić - powiedział wyłączając gazówkę - jedzenie gotowe

Każdy z nas przeszedł do salonu aby zjeść ponieważ w kuchni nie było miejsca na pięć osób. Zjadłam zaledwie dwa naleśniki ale i tak byłam pełna. Do godziny 18 siedziałam z chłopakami i rozmawiałam z nimi żartując z różnych głupot.

Gdy było już trochę po 18 poszłam do pokoju aby się ubrać. Chwyciłam za telefon i weszłam w wiadomości.

Do: Isaac

Jak mam się ubrać? Nie powiedziałeś nawet gdzie jedziemy

Po chwili dostałam wiadomość zwrotną

Od: Isaac

Wygodnie

Tyle mi wystarczyło aby w głowie zaplanować outfit. Ubrałam czarne jeansy które przylegały mi do nóg ale były bardzo wygodne i czarny top. Mimo że była zima na dworze było na prawdę ciepło. Poszłam do łazienki aby się lekko pomalować. Nałożyłam na twarz korektor, puder, tusz do rzęs i zrobiłam sobie małe kreski. Rozpuściłam włosy ale na rękę założyłam czarną gumkę gdybym musiała je związać. Makijaż i układanie włosów zawsze zajmowało mi dość dużo czasu więc gdy skończyłam była 18:56. Weszłam do swojego pokoju i wzięłam torebkę. Jak zawsze były tam najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam na dół razem z Cody i zeszłam do salonu.

Never Tell Him Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz