Rozdział 68

594 30 5
                                    

Od samego rana chodziłam po domu i sprzątałam. Odkąd wyprowadziłam się od Zack'a miałam manie sprzątania co niedzielę. Na szczęście mamy robota do odkurzania więc mam jedną robotę mniej. Isaac dzisiaj z rana wyszedł do swojej firmy którą "odziedziczył" po ojcu więc byłam sama w domu. Kończyłam myć podłogi więc praktycznie całe sprzątanie miałam za sobą. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi więc leniwym krokiem przeszłam na korytarz. W między czasie spojrzałam na siebie w lustrze. Dzisiaj wyjątkowo ładnie wyglądałam. Czasami mam takie dni gdzie nie mogę na siebie patrzeć a są też takie dni gdzie wyglądam po prostu ładnie. To był właśnie ten dzień. Miałam ubrane zwykłe czarne dresy, białą koszulkę i czarną bluzę. Standardowy outfit do sprzątania. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je z myślą, że zastanę listonosza, Zack'a, Tyler'a, Isaac'a kogokolwiek innego niż tego kogo zobaczyłam. Zdębiałam. Nie było mowy o tym żebym rozmawiała z nim bez Isaac'a. Spojrzałam na niego i bez słowa chciałam zamknąć drzwi jednak on był szybszy i włożył stopę między drzwi a framugę. Japierdole. Drugi raz byłam z ojcem Isaac'a sam na sam a pierwszy raz źle się skończył. Westchnęłam i otworzyłam drzwi.

- Nie ładnie tak zamykać drzwi przed twarzą - odezwał się z kpiącym uśmiechem

Znów westchnęłam.

- Co pan chce? - spytałam z udawaną obojętnością

Nadal trzymałam rękę na klamce a drugą włożyłam do kieszeni aby nie zauważył jak trzęsą mi się ręce.

- Porozmawiać
- Nie ma Isaac'a w domu
- Tym lepiej. Chciałem porozmawiać z tobą
- Nie będę rozmawiać z Panem bez Isaac'a
- Chyba się nie boisz, co? - spytał a kpiący uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Nie, nie boje - skłamałam

On doskonale wiedział, że się boje. Tak mi się wydaje. Bałam się cholernie, że znowu wydarzy się to samo co w Paryżu. Niby był środek dnia jednak jesteśmy sami a sąsiedzi by nas nie usłyszeli.

- To mogę wejść? - spytał tym razem poważniejąc

Westchnęłam ciężko i otworzyłam szerzej drzwi aby wszedł do środka. Mężczyzna z uśmiechem wszedł do środka i zdjął buty. W między czasie napisałam do Isaac'a, że jego ojciec przyjechał i żeby jak najszybciej wracał do domu. Weszliśmy w ciszy do salonu. Mężczyzna rozglądał się po salonie.

- Ładnie tu macie - odezwał się - przytulnie
- Dziękuję - odpowiedziałam obojętnie

Założyłam ręce na biodra wyczekując aż zacznie mówić. Mężczyzna odwrócił się do mnie twarzą i zmierzył mnie od stóp do głów.

- W którym miesiącu jesteś? - spytał

Przewróciłam oczami na jego udawane zaciekawienie.

- w czwartym - odpowiedziałam obojętnie
- Chcieliście jak szybko dzieciaka? - spytał marszcząc brwi
- A co to Pana interesuje? - spytałam wkurzona

Miałam już dość tego, że tu jest i wypytuje mnie o prywatne rzeczy. Chciałam żeby Isaac był przy mnie..

- Będę dziadkiem więc chce wiedzieć. Nie wolno mi?

Przewróciłam oczami.

- Wiem, że Pan jest tu w innym celu więc proszę zacząć - nie odpowiedziałam na jego pytanie

Mężczyzna westchnął i rozejrzał się po pomieszczeniu jeszcze raz po czym wrócił wzrokiem na moją twarz.

- Chciałem cię.. - odchrząknął - przeprosić.

Zrobiłam wielkie oczy na jego słowa. On mnie przeprosić? Chyba sobie żartuje. Wpatrywałam się w niego z wielkimi oczami nic nie mówiąc. Mężczyzna westchnął.

- Za to co stało się w Paryżu. Jakbym wiedział, że jesteś narzeczoną mojego syna i w dodatku jesteś w ciąży nigdy bym tego nie zrobił. Mimo tego co zrobiłem te 6 lat temu nadal kocham mojego syna.
- To dlaczego Pan zostawił go i Margaret? Dlaczego Pan upozorował swoją śmierć i wyjechał do Paryża? - spytałam marszcząc brwi

Mężczyzna westchnął i już otwierał buzię aby mi odpowiedzieć gdy nagle usłyszałam jak drzwi otwierają się z hukiem. Przymknęłam powieki bo doskonale wiedziałam kto wrócił. Słyszałam ciężkie kroki a po chwili ciszę. Otworzyłam oczy aby spojrzeć na mężczyznę a chwilę później odwróciłam się w stronę Isaac'a.

- Wynoś się z tego domu - odezwał się Isaac zimnym tonem - W tym kurwa momencie
- Isaac chciałem porozmawiać
- Ale ani ja ani Emily nie chcemy z tobą rozmawiać. Wypierdalaj z naszego życia. Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia. Dla mnie jesteś martwy - Isaac wypowiadał te słowa z takim jadem, że aż mi zrobiło się przykro

Mężczyzna westchnął i spojrzał na mnie. Ja także na niego spojrzałam.

- Do widzenia Emily - odpowiedział z lekkim uśmiechem i ruszył w stronę drzwi jednak zatrzymał się w połowie i spojrzał na mnie - Jeśli chciałabyś dokończyć rozmowę zadzwoń do mnie

Po tych słowach wyszedł. Zmarszczyłam brwi bo niby jak miałabym do niego zadzwonić? Nie mam jego numeru. Gdy usłyszeliśmy zamykane się drzwi Isaac spojrzał na mnie.

- Usuń jego numer - odezwał się nadal lodowatym tonem
- Nawet jakbym chciała z nim porozmawiać nie mam jego numeru więc nie mam jak się z nim spotkać - odpowiedziałam przewracając oczami

Isaac bez słowa podszedł do mnie i przytulił mnie. Objęłam go i zaciągnęłam się przyjemnym zapachem jego perfum. Zawsze mnie uspokajały.

- Nic ci nie zrobił? - spytał poważnie

Pokręciłam głową.

- To dobrze. Nie wybaczył bym sobie tego jakby ten skurwiel coś ci zrobił - mówiąc to przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w głowę

Po chwili stania tak Isaac stwierdził, że pójdzie nam zrobić obiad. Ja miałam zamiar dokończyć zmywanie podłogi więc przeszłam do korytarza. Wzrokiem natrafiłam na karteczkę na komodzie. Wcześniej jej tu nie było. Podeszłam i wzięłam małą karteczkę. Było napisane na niej tylko ciąg liczb. To jego numer. Obejrzałam się za siebie i włożyłam karteczkę do kieszeni. Zajęłam się myciem podłogi ale nadal zastanawiałam się jakby ta rozmowa się potoczyła gdyby Isaac nie wparował do domu. Co chciał mi powiedzieć? Jaki był powód tego, że upozorował swoją śmierć? Miałam tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Gdy skończyłam myć podłogi włożyłam karteczkę za obudowę od telefonu aby Isaac jej nie znalazł. Źle się czułam z tym, że chce coś robić za jego plecami ale chciałam poznać powód dlaczego jego ojciec postanowił uciec. Nadal bałam się go przez to co mi zrobił ale spotkałabym się z nim w publicznym miejscu a tam nic mi nie zrobi, prawda? Wiem, że Isaac nienawidzi go przez to, że wyrzucił go z domu i przez niego Margaret popadła w depresję ale czy to powód aby nienawidzić go przez całe życie? Jego ojciec ma swoje lata i w każdej chwili może... Nie ważne. Spotkam się z nim.

4 dzień daily za nami ;) jak narazie mi się udaje.

Miłego dnia/wieczoru<33

Never Tell Him Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz