Rozdział 67

673 34 13
                                    

Sobota, 18 listopada.

Było parę minut po 14 a ja dopiero zaczęłam się malować. Isaac cały dzień chodził zestresowany i wcale się nie dziwiłam. Każda próba uspokojenia go kończyła się tym, że mówił "wszystko w porządku" więc zrezygnowałam. Widziałam, że stresował się niemiłosiernie ale próbował to ukrywać. Od 13 siedział na kanapie gotowy do wyjścia. Siedział to złe określenie. Wiercił się i co chwilę z niej wstawał aby zapalić na balkonie. W te dwie godziny wychodził na balkon chyba z 15 razy. Przerażało mnie to. Nie widziałam go nigdy tak zestresowanego. Malując się wysłuchiwałam się w dźwięk które dobiegały z salonu. Oglądał prawdopodobnie jakiś mecz. Zrobiłam lekki stonowany makijaż. Nałożyłam korektor pod oczy i na jakieś niedoskonałości, zrobiłam małe kreski i nałożyłam tusz na rzęsy. Lekko zakręciłam końcówki włosów. Gdy stwierdziłam, że skończyłam poszłam przebrać się do pokoju. Założyłam czarne dzwony i przylegający tego samego koloru golf. Wyszłam z pokoju i weszłam do salonu. Spojrzałam ze smutkiem w oczach na Isaac'a. Siedział na kanapie a nogi trzęsły mu się niemiłosiernie. Wpatrywał się w jeden punkt nie zwracając uwagi na mecz który leciał na telewizorze.

- Jedziemy? - spytałam niepewnie

Isaac nie zareagował na moje słowa, wyglądał jakby mnie nie usłyszał przez swoje myśli. Wiedziałam, że jest źle. Podeszłam do niego i delikatnie położyłam rękę na jego ramieniu. Poczułam jak narzeczony wzdrygnęł się gdy mnie poczuł. Oderwał wzrok od ściany i spojrzał na mnie.

- Wszystko w porządku? - spytałam poważnie zmartwiona - Możemy jechać?
- Tak, wszystko dobrze - odpowiedział z udawanym uśmiechem - możemy

Isaac wstał z kanapy i bez zerknięcia na mnie poszedł do przedpokoju. Nigdy go nie widziałam... takiego. Martwił mnie jego stan. Weszłam do przedpokoju gdzie właśnie ubierał czarną kurtkę. Odwrócił się do mnie a ja zmierzyłam go wzrokiem. Miał ubrane czarne garniturowe spodnie i także czarny golf. Wyglądał ślicznie. Ubrałam swoje stare 8 dziurkowe glany. Mimo, że były stare dobrze się trzymały. Były wręcz idealnym stanie. Zazwyczaj nosiłam je w zimę. Ubrałam także płaszcz i gdy Isaac już chciał wziąć kluczyki chwyciłam je przed nim. Narzeczony spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Ja prowadzę - powiedziała poważnie - nie chce słyszeć żadnego nie - po tych słowach wyszłam z domu a on zaraz za mną

Zamknęłam drzwi a już po chwili jechałam czarnym mustangiem. Jechałam nim pierwszy raz jako kierowca więc było mi dziwnie jednak dla jego i mojego bezpieczeństwa musiałam. Isaac przez cały czas w ciszy patrzył przed siebie. Było strasznie cicho dlatego włączyłam radio w którym leciała piosenka Lany Del Rey. Uwielbiałam jej piosenki dlatego zaczęłam się w nią wsłuchiwać. W tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem gdzie jechać.

- Weź nawigacje i wklep gdzie jechać. Nie znam drogi - odezwałam się

Isaac bez odezwania się wykonał mój rozkaz. Gdy już wiedziałam gdzie jechać zaczęłam jechać prosto do celu. Kątem oka widziałam jak Isaac'owi trzęsie się noga. Gdy po chwili wyjechaliśmy za miasto lekko się zdziwiłam ale nic nie mówiłam. Nadal wsłuchiwałam się w piosenki Lany.

- Emily.. - odezwał się niepewnie Isaac
- Hm? - spytałam patrząc na drogę
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że pokłóciłem się z rodzicami przez dziewczynę i wtedy wyrzucili mnie z domu? - spytał
- Oczywiście, że tak
- Pamiętasz jak miała na imię?
- Pamiętam, że mówiłeś mi jej imię jak przyjechałam pierwszy raz do ciebie jak jeszcze mieszkałeś w bloku - przeszedł mnie dreszcz na te wspomnienie - Miała na imię Emily - dziwnie się czułam przypominając sobie to wszystko

Isaac kiwnął głową i więcej się nie odezwał. Nie wiem dlaczego o tym wspomniał ale okej. Gdy podjechałam pod stary ale dość duży i ekskluzywny dom zamurowało mnie. Był śliczny. Podwórko nie było zbyt zadbane ale nie obchodziło mnie to. Obchodziło mnie kto jest w środku. Isaac trzęsącymi rękoma otworzył sobie drzwi od samochodu a ja zrobiłam to samo. Podeszliśmy pod drzwi i minęła chwila aż Isaac zadzwonił dzwonkiem. Złapałam Isaac'a za rękę aby poczuł, że jestem przy nim. Chwilę później drzwi otworzyły się. Zobaczyłam chudą kobietę z czarnymi włosami z bladą cerą i pięknymi zielonymi oczami. Na widok matki Isaac mocniej ścisnął moją rękę. Otworzyła z uśmiechem na twarzy jednak gdy mnie ujrzała mina jej zrzedła.

- Margaret to Emily, moja narzeczona - odezwał się Isaac z udająca obojętnością

Kobieta wpatrywała się we mnie z pogardą. Podejrzewałam dlaczego.

- Jeśli ona ma zamiar wejść to dowidzenia - odezwała się patrząc na syna
- To nie ta Emily - odezwał się Isaac - Emily sprzed 6 lat nie żyje

Margaret zdębiała patrząc na syna. Ze zdziwieniem wpatrywała się w syna po czym przeniosła wzrok na mnie.

- Przepraszam kochanie - podała mi rękę z miłym uśmiechem - Margaret Vic
- Emily Miller - podałam jej rękę
- Wejdźcie dzieci - powiedziała z miły uśmiechem odchodząc od drzwi

Gdy weszłam do środka odrazu poczułam przyjemny zapach cynamonu. Uwielbiałam ten zapach. Zdjęliśmy buty a kobieta zaprowadziła nas do salonu gdzie usiedliśmy na kanapie a kobieta przed nami na fotelu. Dom był bardzo ładny w kolorach brązu. Wyglądał na stary i taki był.

- Chcecie herbaty? - spytała miłym głosem
- Nie - odpowiedział obojętnie Isaac rozglądając się po pomieszczeniu
- A ty... Emily? - moje imię ledwo przeszło hej przez gardło
- Nie, dziękuję - odpowiedziałam z miłym uśmiechem

Przez chwilę panowała cisza. Spojrzałam na Isaac'a który nadal rozglądał się po pomieszczeniu. Wyglądał nadal na zestresowanego. Złapałam go za rękę aby dodać mu otuchy. Isaac spojrzał na mnie a potem przeniósł wzrok na matkę. Zrobiłam to samo.

- Przepraszam, że zapytam - odezwała się  Margaret - ale.. jesteś w ciąży Emily?

Odchrząknąłam i spojrzałam na Isaac'a. Mój narzeczony o wzmiance o dziecku uśmiechnął się lekko.

- Tak, jestem w ciąży.. - odezwałam się przed Isaac'em
- Będziesz miała wnuka - dokończył za mnie Isaac - Nathaniel Gabriel.
- Czemu dwa imiona? - spytała szczerze zaciekawiona
- Nie mogliśmy się zdecydować - zaśmiałam się na wspomnienie o tym dniu
- Nathaniel Gabriel Vic.. - kobieta brzmiała jakby mówiła do siebie - bardzo ładnie - uśmiechnęła się

Czułam jak stres stopniowo uchodzi z Isaac'a jednak nadal mocno trzymał mnie za rękę.

- Wiesz o ojcu? - odezwał się nagle Isaac
- Co? - spytała szczerze zdziwiona

Isaac odchrząknął i wziął głęboki wdech.

- Ojciec żyje i przez cały ten czas był w Paryżu - zaczął mówić - widziałem go tam a w moje urodziny znalazł się u mnie pod drzwiami

Kobieta wpatrywała się w syna nie wiedząc co powiedzieć. Nie dziwię jej się. Taka informacja może mocno wpłynąć na psychikę osoby chorej na depresję. Pamiętam jak Isaac opowiadał mi o tym w Paryżu.

- Jesteś pewny, że to był on? - spytała łamiącym się głosem
- niestety tak - westchnął

Isaac od początku do końca opowiedział Margaret historię z Paryża i z jego urodzin. Powiedział także, że Jacob mnie molestował. Zezwoliłam na to. Widziałam jak Margaret było ciężko o tym słuchać. Na momencie molestowania mnie popłakała się. Widziałam, że była dobrą kobietą. Czułam to. Czułam także jak kocha swojego jedynego syna. Było to widać w jaki sposób na niego patrzy. Z dumą i iskierkami w oczach. Spędziliśmy u Margaret cały dzień. Isaac i kobieta wyjaśnili sobie sprawy z przeszłości. Nie obyło się bez krzyków Isaac'a ale starałam się go uspokajać i jako tako udawało mi się to. Margaret była na prawdę cudowną osobą. Zjedliśmy z nią kolację a Isaac i ona ponadrabiali stracony czas. Oczywiście Isaac nie wspomniał ani słowem o nielegalnym biznesie i o tym, że brał ale nie dziwię się. Margaret także bardzo cieszyła się na wieść, że będzie babcią. Wiedziałam te iskierki w oczach gdy na nas patrzyła. Najwyraźniej także mnie polubiła pomimo mojego imienia. Cieszyło mnie to. Może będzie tak jak kiedyś? Isaac i Margaret będą się częściej spotykać. Mam nadzieję ponieważ bardzo polubiłam tą kobietę.

3 dzień daily. Jak narazie idzie mi dobrze XD jestem ciekawa czy w którymś dniu wywalę się z wstawieniem rozdziału.

Miłego dnia/wieczoru<33

Never Tell Him Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz