7.

152 23 5
                                    

Niedługo po Seonghwie oraz Hongjoongu, nadeszła kolej na Yeosanga oraz Woo. Blondyn starał się dodać otuchy przyjacielowi, chociaż sam również potwornie się denerwował. Nie chodziło nawet o poziom trudności, a o niewiadomą związaną z tym, co stanie się z przegranymi. Jedni mogli potraktować to jako trening,  krótki sprawdzian, który sprawdzi, czy są fizycznie na tyle silni, by móc już pomagać w jednostkach. Patrząc na enigmatyczną sytuację panującą zarówno w kraju, jak i najpewniej na całym świecie, powiększenie oddziałów było nieuniknionym krokiem. Z pewnością wśród młodzieży, byli tacy którzy czuli powołanie oraz wewnętrze przygotowanie do tego typu odpowiedzialności. Stojąc w kolejce, wielu sprawiało wrażenie podekscytowanych. Natomiast ani Yeo, ani Jung, do nich nie należeli. 

Stanęli na linii startu z mieszanymi emocjami. Wszystko to wyglądało jak jakaś głupia zabawa na lekcjach wychowania fizycznego, jednak rzeczywistość nie miała z tym absolutnie nic wspólnego. Sang zerknął ukradkiem na szatyna, który brał szybkie, ale płytkie oddechy. Nie miał wątpliwości, że chłopak sobie poradzi. Był wysportowany, dodatkowo od lat chodził na zajęcia taneczne, więc to nie trudność toru powodowała u niego stres. Jung najwyraźniej martwił się o Kanga, który był od niego znacznie słabszy. Wprawdzie w codziennym życiu na kondycję fizyczną nie narzekał, lecz czym innym było granie w siatkówkę lub piłkę nożną w szkole, a czym innym mierzenie się na poligonie z kimś znacznie silniejszym od siebie. Yeosang obawiał się tego, co Wooyoung może chcieć zrobić. Zanim rozległ się sygnał startu, szturchnął brązowowłosego w ramię. 

- Tylko spróbuj, to wydrę ci oczy.- warknął, a drugi nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ nagły dźwięk kazał im ruszyć. 

Obojgu nie szło najgorzej, lecz blondyn wiedział, że Jung specjalnie zwalnia, aby mógł go dogonić. Ta sytuacja się utrzymywała i Yeo czuł na sobie nieprzychylne spojrzenia obserwujących ich wojskowych. Być może, gdyby był w parze z kimś innym, to oboje mieliby szansę wygrać bez problemu. Ich głupota sprawiła, że sami się na to skazali i musieli temu stawić czoła. Pod koniec Sang dostrzegł w oczach Wooyounga błysk. Domyślił się, iż tamten chce spróbować tego samego, czego dokonali Seonghwa z Hongiem. Z tym że, u tamtej dwójki dysproporcja była zdecydowanie mniej widoczna, a wszystko wyszło na tyle naturalnie, by nikt nie wychwycił podstępu. W ich wypadku wyglądało to wręcz karykaturalnie, a Yeosang miał się ochotę poddać tylko po to, żeby dłużej nie ciągnąć tej farsy. Chociaż minęły dwie, maksymalnie dwie i pół minuty,  dla niego była to wieczność. 

Wooyoung niemalże się zatrzymał przy mecie, patrząc na Yeo, który był kawałek za nim. Kang pragnął go zganić, nawrzeszczeć na niego, żeby już przekroczył tą linię i nie robił z tego momentu, czegoś gorszego, niż tak naprawdę jest. Nie wiadomo, czym miało się objawić rzekome "odseparowanie", a uprzedzenia Hongjoonga dotyczące tego miejsca, nie musiały się wcale sprawdzić. Yeosang miał podobne co do niego przeczucia i uważał, że powinni się stamtąd jak najprędzej wydostać, ale na tamten moment chciał zwątpić we własne przekonania, byle tylko trochę złagodzić frustrację oraz strach, jakie w nim narastały. 

Pchnął Woo, aby ten przed nim przekroczył metę, a sam na spokojnie przeszedł za nim. Chłopak przez sekundę nie rozumiał, co się dzieje. Spoglądał na jasnowłosego z pełnym konsternacji wyrazem twarzy, oczami wybałuszonymi w lęku oraz dłonią wyciągniętą w jego stronę. Yeosang wolał nic nie mówić, nie żegnać się, nie tłumaczyć, dlaczego zrobił to w ten sposób, a nie starał się zrealizować planu Wooyounga. Obawiał się, że gdyby postąpili tak, jak chciał tego Jung, kierownik wściekłby się na ich dwójkę i razem przydzielił do gorszej części. To nie wchodziło w grę. Zresztą, miał nadzieję, że tamta trójka, spróbuje go wydostać. Przynajmniej chciał w to wierzyć. 

Rozdzielili ich, a Jungowi kazano odejść w prawą stronę, gdzie czekał już na niego Seonghwa. Szatyn oglądał się jeszcze za siebie, oczekując, że może stanie się jakiś cud. Dopiero co spotkał ponownie Yeosanga po długiej przerwie, a nie było pewnym, czy się jeszcze zobaczą. Jeśli jedną z grup przydzielą do oddziałów, to z pewnością zostaną gdzieś wywiezieni. W codzienności, gdzie poza murami wciąż ginęli ludzie z nieznanych przyczyn, nie było takim oczywistym, że będzie im dane w ogóle jeszcze porozmawiać. Hwa złapał go za ramiona i postawił tuż obok niego oraz Hongjoonga, łagodnie gładząc młodszemu plecy. Park nawet sobie nie wyobrażał jak dziwne, a jednocześnie przerażające musi być to uczucie. Nikt na dobrą sprawę nie miał pojęcia, co tak okropnego było w "odseparowaniu", ale przeczucie oraz ton, jakim oznajmił to kierownik obozu, musiały oznaczać coś negatywnego. Każdy z nich miał swoje podejrzenia, ale wszystkie sprowadzały się do wniosku, że Yeosanga trzeba będzie stamtąd zabrać. Joong już obmyślał kolejne kroki, lecz pod znakiem zapytania stało, czy w ogóle zdołają je zrealizować. 

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz