60.

134 18 23
                                    

TW! W tym rozdziale występują drastyczne sceny przemocy oraz tematy mogące być drażliwe dla osób wrażliwych. Nie zalecam dla osób poniżej osiemnastego roku życia. Czytasz  na własną odpowiedzialność.

Chociaż każdy był gotowy na ewentualne niebezpieczeństwo, to nieustanny stan zagrożenia osłabił ich czujność. Nikt nie przypuszczał, że cokolwiek może wydarzyć się tego jednego konkretnego wieczoru. Siedzieli skryci w swoim schronie, każdy skoncentrowany na nadchodzącej, ostatniej już próbie. Ich ostatnie odkrycie pozwoliło im pochłonąć jeszcze trochę nadziei, tyle, by wystarczyło, aby jeszcze próbować. Mając ich wiedzę oraz będąc w posiadaniu czegoś tak wartościowego, mogli ponownie wkraść się do siedziby oraz znaleźć osoby, które powinni zabić. Mogli szantażować władze, mogli dokonać czegoś więcej, niż ukrywanie się w podziemiach oraz liczenie na przetrwanie każdego dnia. Zasmakowali życia, jakiego pragnęli dla siebie we własnej rzeczywistości, toteż ich celem stało się przekształcenie marzeń w ich realną, namacalną przyszłość. Mieli jedną szansę, a może tylko wrażenie jej posiadania. Seonghwa szykował broń, a Hongjoong był pochłonięty przygotowaniami. Wiedzieli już, do którego konkretnie pomieszczenia się dostać, znali tożsamość wroga, wszystko wydawało się tak niesamowicie proste, z wyjątkiem faktu, że stanowili jedynie grupę młodych osób, których prawie wszyscy sprzymierzeńcy zginęli. Niewielu pozostało jeszcze przy życiu i wydawało się, że byli ostatnimi, którzy mogą coś zmienić.

Jednak te wszystkie jakże piękne, jakże obiecujące plany, miały dziś stracić na swojej wartości. Każde dotychczasowe działanie miało okazać się bezsensowne, każdy ciężki krok niewarty swej wagi, a cała ta bańka obiecujących perspektyw miała prysnąć.

San był wówczas poza ich schronem, ponieważ wiedział, gdzie znajdzie amunicję niezbędną na zbliżającą się akcję. Początkowo miał z nim pójść jeszcze Yunho oraz Wooyoung, lecz Jung ostatnio porządnie zachorował i nie było nawet mowy żeby przy tak wysokiej gorączce gdziekolwiek wychodził, zwłaszcza, że musiał prędko dojść do siebie. Jeong z kolei był pilnie potrzebny Hongjoongowi. Nagromadziło im się mnóstwo obowiązków i wydawało się, że nawet rozsądniejszym będzie, ażeby Choi szedł sam. Chłopak sam to zaproponował, uważając, iż załatwi to sprawniej, a przy zwiększonej liczbie patroli łatwiej będzie w pojedynkę przemknąć niezauważonym. Mingi ofiarował swoje wsparcie i wcale nie podchodził entuzjastycznie do tego wyjścia, zważywszy, że zwykle jeśli już opuszczali to miejsce, to parami. Niemniej nie mieli czasu sprzeczać się o to przez kilka godzin, więc San samodzielnie podjął tę decyzję. Chociaż z perspektywy osoby trzeciej, takie wypady jawiły się jako coś niewiarygodnie niebezpiecznego, co potęgowały wybuchy mające miejsce blisko co kwadrans, dla nich było to już jak chleb powszedni. Owszem, wciąż towarzyszyła temu adrenalina, ale mieli swoje sposoby, specjalne trasy oraz haki, które jeszcze nigdy ich nie zawiodły. Jasnowłosy ani trochę się nie bał, ale mimo wszystko zajrzał wcześniej do Woo, aby sprawdzić jak ten się czuje. Szatyn leżał na łóżku z kompresem na czole oraz kocem podsuniętym pod samą brodę. Wzdrygnął się, słysząc jak tamten wchodzi do środka, ale blado uśmiechnął się na jego widok. Drugi pochylił się nad nim, aby przyłożyć grzbiet dłoni do jego policzka.

- Nie idź.- wyszeptał brązowowłosy, na co San się zaśmiał. Doskonale wiedział, że takie wypady to była ich wspólna tradycja, natomiast tym razem nie wyciągnąłby Junga w takim stanie. Chłopak odwrócił do niego głowę. Jego mina była śmiertelnie poważna.- Proszę, zostań.

- Niedługo wrócę Woo, nie będzie mnie może z pół godziny. Jesteś już duży, poradzisz sobie beze mnie przez te trzydzieści minut, prawda?- splótł ich palce razem, a Wooyoung mocniej ścisnął jego rękę. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale miał jakieś dziwne przeczucie, które wprawiało go w lęk przed pozostaniem tu samemu. Nie było ku temu żadnych racjonalnych pobudek, więc swoje irracjonalne obawy zrzucił na poczet rozkładającego go przeziębienia. Był przekonany, iż Choi'owi nic nie będzie.

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz