45.

118 20 3
                                    

Nie było tajemnicą, że Hongjoong bał się ciemności. Mimo to, noc, jaka ich otoczyła, w pewien sposób wydała mu się magiczna oraz w swojej tajemniczości, niezwykle przyjazna. Doszedł do momentu, w którym dzień wydawał się dla niego bardziej upiorny. Wówczas dało się dostrzec wszystkie efekty ostatnich wydarzeń, opuszczone domy, zaniedbane sklepy oraz masę zniszczeń. W powietrzu unosił się smutek, który był podsumowaniem wszystkich ostatnich dni. Całe miasto milczało, a wówczas pojawiało się pytanie, czy jest tak, bo już nie ma kto wołać o pomoc, czy jest tam na tyle niebezpiecznie, że szept jest w stanie zwabić kłopoty. 

W nocy było inaczej. Wszystko było spowite mrokiem, a czyste, bezgwiezdne niebo, otulało ich spokojem. Ta cisza była inna, niż za dnia. Była kojąca i odsuwająca wszystkie wyzwania o kilka godzin. I Hong, idąc wraz z Seonghwą, przez  spustoszone, pokryte w pyle oraz gruzach centrum, wbrew swoim poprzednim odczuciom, czuł, że pierwszy raz od kilkudziesięciu godzin, jest dane mu odetchnąć. Wszystkie bieżące problemy, jak schronienie, czy odszukanie drugiej części zespołu, się rozwiązały, nikomu nie groziło na razie realnie niebezpieczeństwo, a wszelkie większe oraz bardziej doniosłe kłopoty, wolał odłożyć na później. Nadal nie opuszczały go pytania dotyczące postaci na zdjęciu, łudząco przypominających go oraz Seonghwę. Wciąż nie wyrzucił z głowy masy wątpliwości, jak również pytań, które na które musiał uzyskać od Sana odpowiedzi, niemniej wtedy, gdy szli sobie wspólnie, wsłuchując się w kojący szum powietrza, czuł, że to może zaczekać. Chociażby do jutra. 

- Zawiesiłeś się, hmm?- mruknął Seonghwa, kierując na niego światło latarki, którą zabrał z auta, przed tym jak wysiedli. Joong zmrużył powieki i zaraz zasłonił twarz dłońmi, na co Hwa się roześmiał. Przeniósł strumień na płyty chodnikowe, po czym wystawił rękę, układając palce tak, by na podłożu powstał cień w kształcie króliczka.- Spójrz. 

- Teatrzyk cieni dla dzieci? Czy to jakiś sposób, żeby zapewnić mi rozrywkę?- prychnął Kim, samemu dołączając po chwili do wyższego, pokazując małego, odrobinę krzywego, kotka. Park uśmiechnął się szeroko, zamieniając swoją postać w wilka.- Ej! Spadaj!

- Lepiej uciekaj, bo cię pożre!- zawołał i zaczął gonić Hongjoonga, a chłopak pobiegł przed siebie, wyraźnie rozbawiony. W tak ograniczonym świetle połyskiwały mu brązowe oczy, a wiatr rozwierał kosmyki jego włosów, które niesfornie kładły mu się po czole. Chociaż nastolatek nie należał do szczególnie ponurych osób, to wcale nie uśmiechał się tak często, a kiedy już to robił, to wyłącznie w obecności Seonghwy. - Biegam szybciej od ciebie, zaraz cię dogonię!

- To nie fair, masz dłuższe nogi!- stwierdził młodszy, poświęcając na tę ucieczkę całą swoją energię. 

- Było pić mleko za dzieciaka!- 

- Mam nietolerancję laktozy, idioto!- odbąknął naburmuszony, lecz przez to nie zauważył wystającej kostki, o którą się potknął i omal nie wywrócił, ponieważ brunet w ostatniej sekundzie złapał go za nadgarstek, pociągając do siebie. 

- Przecież wiem, ale uwielbiam się z tobą droczyć.- pokazał rząd równych, śnieżno-białych zębów, dodatkowo prężąc się jak dumny bohater.- Uważaj troszeczkę. Jesteśmy na wymagającej misji, musimy mieć oczy dookoła głowy. Jeszcze chwila, a opatrunki, po które idziemy, byłyby dla ciebie, a nie Yunho. 

- Gdybyś nie zawracał mi tyłka, to bym patrzył przed siebie.- mruknął niezadowolony. 

- Słychać was z drugiego końca ulicy, kretyni.- doszedł ich znajomy głos, co wcale nie spotkało się z radością. Hwa niechętnie odwrócił wzrok od swojego przyjaciela, przenosząc go na Yeosanga, który stał po drugiej stronie ulicy i patrzył na niego z taką samą złością. Tuż za nim zjawili się Wooyoung oraz San i Jongho, którzy wyszli z jednego z budynków, który wyglądał na jakiś pasaż prywatnych sklepików. 

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz