69.

95 20 0
                                    

Szło jak z płatka. Ten brak komplikacji wydawał się wręcz niepokojący. Wystarczyła niespełna godzina, by każdy z nich miał mundur i wyglądał na pracownika służb. Dla Honga było absurdalne, jak niewiele potrzeba było, aby osiągnąć konkretny cel. Zwłaszcza, że metody, jakimi się posłużyli, nie były godne pochwały. Każdy z takich dni jak ten, budowały w nich poczucie, iż w tych warunkach każdy sukces wymaga poświęcenia najważniejszych wartości. Należało się z tym oswoić, lecz sama tego świadomość jakoś nękała myśli i za każdym razem udawało się jej przebić na pierwszy plan. 

Po kilku sukcesach pycha potrafiła wzrosnąć  do niebotycznych rozmiarów i mogli utwierdzić się w przekonaniu, że są niepokonani, a każdy ich ruch kończy się powodzeniem. Próbowali być pokorni, jednak gdy to przychodziło tak łatwo (rzecz jasna tylko z pozorów), to strach zastępowała adrenalina. Łatwiej było podejmować skrajnie lekkomyślne wybory, łatwiej było balansować na granicy życia oraz śmierci, bo wydawało się, że ryzyko jest tylko wymysłem. 

Mylili się. 

Ubrani w mundury zbryzgane krwią, zbliżyli się do granicy obwarowanej przez patrole. Ponownie byli rozdzieleni i wyjeżdżali z miasta w dwóch różnych punktach, aby nie budzić większych podejrzeń. Z jedną grupą obecny był Liu, który mógł prawie namacalnie doświadczyć ostrza na gardle. Reszcie przewodniczył San, więc ich wyzwanie ograniczało się zaledwie do posłusznego milczenia. Każdy usiłował grać jak najbardziej obojętnego, nie skupiać na sobie wzroku, nie wpatrywać się w nikogo zbyt długo, by ci mieli problem z połączeniem kropek. Najtrudniejsze było w tym kontrolowanie bicia serca oraz tego, co inni mogą dostrzec w twoich oczach. Joong, jadąc autem, myślał, czy ci ludzie umieliby zobaczyć w nim lęk albo wyczuć kołatający się oddech. Dla siebie samych mogli być najlepszymi aktorami, aczkolwiek ktoś, kto z przekrętami ma kontakt na co dzień, mógł ze śmiechem rozpoznać ich intencje. Jak prędko znajdą ciała porzucone na uboczu? Jak wyglądałaby egzekucja, gdyby poznali prawdę? Czy w czwórkę lub piątkę mieli jakiekolwiek szanse w walce? Ile pewności siebie w nich wynikało z prawdziwych umiejętności, a ile było tylko farsą, próbującą wyprzeć okropny stres, przejawiający się jedynie w drżących dłoniach. 

Kim musnął palcami rękę Parka, a ten zerknął na niego uspokajająco. Ta niesamowita umiejętność maskowania nerwów, to opanowanie, które biło z jego postawy. W tym wypadku, Hong był bardziej niż pewien, że nikt nie odczyta z twarzy Hwy emocji, skrywanych bardzo głęboko. 

Przejechali tuż obok samochodu, gdzie za kierownicą siedział barczysty mężczyzna, ściągający brwi i trzymający kurczowo broń. Towarzyszyło mu czterech innych, rozstawionych wokół. Jeden z nich machnął do nich, każąc się zatrzymać, a Liu doskonale wiedział, co ma robić. Wysiadł z pojazdu, trzymając identyfikator w dłoni oraz błagając, żeby przeżyć. Tak, tylko o to się teraz martwił. 

- Ciężki dzień?- spytał go brunet z odznaką na piersi.- Gdzie jedziecie?

- Szukać zbiegów. Wasza ochrona jest dobra, ale słyszeliśmy, że jest kilka osób, którym udało się wymknąć w stronę Laosu. Ponadto, podobno są jakieś napięcia nieopodal. Pilnujcie swoich. Czasem celnik to tylko pozycja i nie wiadomo, kto może cię zaskoczyć.- stwierdził.- Ostatnio z takimi się spotkałem i widzisz, jak wyglądam. 

- A kręciła się tu taka dwójka wczoraj. Jeden się awanturował, ale zaraz zamknąłem mu mordę.- prychnął, szczerząc się obrzydliwie. Liu Han grał, odgrywał swoją największą rolę w życiu. Dla niego opuszczenie tego państwa było równie ważne, co dla tamtej ósemki. Nie miał tu przyszłości. Był uznawany za tchórza, zdrajcę, kogoś bez znaczenia zarówno dla własnego oddziału, jak i narodu. Dla niektórych mogło wydawać się to śmieszne, ale on został wychowany w zakłamanym patriotyzmie. Kiedyś chciał być dumny z siebie oraz swojego pochodzenia, jednak okazał się niewystarczający, słaby oraz egoistyczny. Marzył o dobru, ale dla siebie, marzył o spokoju, o zdrowiu, ale w tym był tylko on. Nie wyobrażał sobie, poświęcić się za miejsce, w jakim dorastał. Za bardzo się bał. 

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz