12.

139 21 5
                                    

"A gdyby świat na dniach miałby się skończyć, 

Chciałbym za rękę cię złapać,

Zamknąć dłoń w moim uścisku i iść naprzód,

Odliczać minuty razem z tobą,

Byle tylko sam nie musieć iść w stronę końca,

Byle tylko nie widzieć w twych oczach smutku, 

Byle przed śmiercią położyć się z tobą w naszym ulubionym miejscu,

I na ten koniec wyczekiwać, jakby miał być następnym jutrem."

Hongjoong odłożył długopis, odchylając się na krześle i chowając kartkę pomiędzy strony swojego dziennika. 

Byli ukryci w piwnicy jednego z najbardziej oddalonych od centrum budynków, a mimo to wciąż słyszał wybuchy, które za każdym razem powodowały u niego ciarki na całym ciele. Spojrzał za siebie. Jongho próbował rozszyfrować dane z pendrive'a, które były zabezpieczone mnóstwem szyfrów. Wierzył, że koniec końców mu się uda, bowiem wyciągał ich już z większych opresji. Dotąd jednak nikt nie wiedział o ich działaniach, a teraz stali się wrogiem numer jeden, chociaż w gruncie rzeczy walczyli o dobro tych ludzi. 

- Żadnych postępów?- do pomieszczenia wszedł Seonghwa, niosąc ze sobą trochę jedzenia, które udało mu się wykraść z na wpół spalonych sklepów. Teraz należało się bić nawet o to i obawiali się, że powoli zacznie brakować wody oraz pokarmu. Joong zerknął na niego, nieświadomie się uśmiechając. Martwił się za każdym razem, gdy któryś opuszczał ich siedzibę. Wcale nie takim oczywistym było, iż zdoła wrócić. San wciąż miał szramę idąca wzdłuż policzka, po tym, jak jeden z mieszkańców zaatakował go nożem. W ludzi wstępowały najgorsze instynkty i jak dawniej wypadało obawiać się tylko jednostek wojskowych oraz rozstawionej po ulicach straży, tak na tą chwilę zagrożeniem była każda poszczególna osoba. Nieistotne, czy dawniej był to twój sąsiad, czy znajomy. Dziś był wrogiem, chyba że postanowił się przyłączyć. Niestety, niewielu było takich, którzy potrafiliby się sprzeciwić władzy. 

- Pracuję nad tym, ale to cholerstwo nie chce ustąpić. Jeśli mi się nie uda, trzeba będzie pójść tam jeszcze raz i dorwać tego, kto może posiadać dostęp do informacji.- oznajmił Choi, zmęczony nieustannym wpatrywaniem się w monitor. Spojrzał błagalnie na Hwę, a tamten wyjął z plecaka paczkę chipsów o smaku carry, którą rzucił w kierunku młodszego. 

- Takie rarytasy już nieczęsto się zdarzają.- prychnął, a następnie podszedł do Kima. Położył mu dłonie na ramionach, dotykając delikatnie jego obojczyków. Nachylił się i pocałował go w czoło, tak, że tamten zmarszczył nos. Hong nienawidził otrzymywać czułości w obecności innych, z kolei Park uwielbiał oglądać go, gdy się wściekał. Postawił mu na biurku butelkę jego ulubionej, obrzydliwie słodkiej oranżady oraz  saszetkę jego ulubionej zupki instant. Grymas znikł z buzi chłopaka, zastępując go szerokim, szczerym uśmiechem.- Czasem potrafię się postarać.

- Nic ci się nie stało?- zapytał niższy z nietypową jak na siebie troską. 

- Pewien idiota rzucił we mnie słoikiem, kiedy wtargnąłem do tej galerii na końcu przecznicy, ale szybko zrozumiał, żeby mnie nie denerwować.- 

- Nie ubijaj cywili, bo nie będziemy mieli kogo ratować.- zaśmiał się Wooyoung, który zjawił się tam znikąd i od razu dorwał się do plecaka, aby sprawdzić, jakie dobroci zebrał brunet. Od razu wyjął całą papierową torebkę bułek, które były wprawdzie z lekka nadpieczone oraz czerstwe, lecz nieszczególnie przeszkadzało to Jungowi. 

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz