49.

139 22 4
                                    

Wyszło tak, jak Hongjoong przeczuwał. Oni prędko znaleźli Minho, który z chęcią zgodził się ich wziąć pod swoje skrzydła, chociaż zasadniczo miał tylko siedemnaście lat i nie powinni iść sami, bez dorosłego. Niemniej Dohyun, który okazał się być jego starszym bratem, zgodził się na to, pod warunkiem, że nie będą zapuszczać się w miejsca, w jakich dotychczas często pojawiały się pojazdy wojskowe. Mieli też obowiązek zabezpieczyć się niezbędną bronią, amunicją oraz krzyczeć gdyby cokolwiek się działo. Zazwyczaj rozmieszczali się tak, by w razie czego ktoś inny usłyszał wołania drugiego, więc odległości między poszczególnymi zespołami wynosiły przecznicę, max dwie. Jeśli nawet nie dało się dosłyszeć wrzasków, to wystarczyło strzelić w górę, a wtedy każdy wiedział co robić. Część z nich poruszała się autami, ale na to zezwolono tylko Sanowi, Minjin oraz Seonghwie, którzy tworzyli kolejną grupę. Poza nimi, pojazdy wzięło kilka osób z ich społeczności, by zbadać obrzeża. Reszta miała chodzić pieszo, co podobno było pożądane, ponieważ wówczas dało się znacznie więcej zobaczyć i szybciej się ukryć. 

Mingi oraz Yunho zostali przydzieleni do Sejin, tamtej starszej, małomównej kobiety, która patrzyła na nich z wrogością. Song się jej bał, ale starał się robić dobrą minę do zlej gry, będąc uprzejmym oraz grając kogoś pewnego siebie. Wolałby, gdyby mogli rozejrzeć się po okolicy sami. Nie potrzebowali opieki, a zwłaszcza w postaci posępnej sześćdziesięciolatki, która być może była w dobrej formie, lecz oboje wątpili by miała jakieś szanse z młodym, wysportowanym napastnikiem. 

Nie odzywała się, gdy opuszczali centrum handlowe. Właściwie jej imię znali tylko dlatego, że Minjin postanowiła im ją przedstawić, żeby nie było nieścisłości. Sama tylko burczała czasem coś pod nosem, zajęta ostrzeniem noża, który nosiła za skórzanym, pościeranym pasem brązowej barwy, który okalał jej biodra. Dłonie miała wysuszone oraz poranione, jej kurtka była brudna, pokryta piachem oraz plamami niewiadomego pochodzenia. 

Szli przez pewien czas w milczeniu, a Jeong wraz z Mingim wymieniali porozumiewawcze spojrzenia. Z postrzelonym chłopakiem było już lepiej, ponieważ przyjął mocne leki przeciwbólowe. Swoją rękę nosił na temblaku, jak zalecił mu Chan, ale miał wrażenie jakby przez znieczulenie wciąż nie czuł połowy swojej górnej partii ciała, co właściwie odpowiadało mu bardziej niż zwijanie się w cierpieniu. Przyjaciel nie opuszczał go na krok, bardziej zmartwiony tym całym wypadkiem niż sam Yunho. Zresztą należało przyznać, że było to jedno z najgorszych doświadczeń dla Mingiego, któremu w tamtej chwili całe życie przeleciało przed oczami. We dwójkę byli nierozłączni, praktycznie jak rodzina. Bez względu na to co się działo, stanowili dla siebie trwałą ostoję, która czekała, cokolwiek by się nie działo. Yunho niezwykle mu pomagał i zawdzięczał mu tak wiele, że nie wyobrażał sobie straty kogoś tak ważnego. A słysząc dźwięk postrzału oraz widząc krew na dłoniach drugiego, w pierwszej sekundzie ogarnął go koszmarny lęk, iż właśnie to się zaraz stanie. Później nie był w stanie opisać ulgi, jaka w niego wstąpiła, kiedy okazało się to tylko niezbyt groźną raną. 

- Po co tu przybiliście?- odezwała się, zerkając na nich podejrzliwie. Jeong obruszył się slysząc przeszywający, zimny głos, przesączony antypatią. Przełknął głośno ślinę. Nie ustalali z Sanem jak wiele mogą wyjawić i czy w ogóle powinni wypowiadać się na ten temat. Nie znali tych ludzi i chyba wszyscy z nich mieli spore wątpliwości, czy powinni te relacje jakkolwiek zacieśniać. 

- Uciekamy z Seulu. Jednak nie planujemy zostać na długo.- mówili o tym wczoraj, ale kobieta albo nie słuchała, albo oczekiwała bardziej szczegółowych wyjaśnień. I chyba właśnie chodziło jej o tą drugą opcję, ponieważ fuknęła z powątpiewaniem.

- Tyle już wiem. Chodzi mi o to, dlaczego akurat tu i dlaczego chcecie płynąć do Chin?- uniosła jedną brew, a tamci poczuli się nieswojo. Woleli nie zagłębiać nikogo w detale, zresztą sami do końca nie byli pewni po co tam płynął. Znacznie więcej na ten temat mógłby powiedzieć San, ale póki co, nawet im nie zdradził podstawowych informacji. Sejin spostrzegła zmieszanie w ich twarzach.- Kojarzę tego waszego przyjaciela, tego blondyna. Widziałam go już kiedyś w tym rejonie, albo kogoś bardzo podobnego. Również był z siódemką towarzyszy, ale ich nie widziałam. Ukrywali się. To byliście wy?

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz