83.

81 16 16
                                    

Gdy tylko dojechali do swojej tymczasowej siedziby, Hongjoong zaczął rozkopywać ich bagaże, w poszukiwaniu apteczki. W popłochu wygrzebał wodę utlenioną, gazy, bandaże uciskowe oraz pęsetę, ponieważ zamierzał samodzielnie usunąć kulę z ramienia Seonghwy. Brunet spojrzał na niego z przerażeniem, gdy ten podbiegł do auta z całym ekwipunkiem. Nie wiedział, czy to dobry pomysł, by ktoś tak zdenerwowany zajmował się podobnymi zabiegami, nawet jeśli na co dzień darzył Kima ogromnym zaufaniem. 

- Jesteś pewny, że dasz radę to zrobić? Yunho może nam pomóc.- wycedził niepewnie, zapominając na chwilę o bólu, bo bardziej stresujący w tym momencie okazał się rozbiegany wzrok Honga, który szukał w plecaku rękawiczek. Jeong zerknął na Parka, a później na Joonga i już miał podnieść głos, oferując że to zrobi, ale szarowłosy natychmiast się obruszył. 

- Nie ma mowy. Bierzesz to do ust i zagryzasz, bo będzie piec jak skurwysyn.- burknął, Hwie podając swoją koszulkę, a dla Yunho swój ekwipunek, wysługując się nim jak pielęgniarzem. Kilka minut później, wokół nich zebrała się już cała grupka i San zastanawiał się, czy nie powinien powstrzymać ich samozwańczego chirurga, kiedy ten chwytał za środek, którym zamierzał wyczyścić narzędzia.- Czego wy się boicie? Widziałem masę razy jak to się robi. 

- Zasadniczo to, moja mama była...- zaczął Wooyoung, ale urwał, bo Kim zdążył już się zanurzyć w tkance i wyciągnąć nabój, który położony był dość płytko, dzięki czemu proces nie należał do szczególnie skomplikowanych. Seonghwa ryknął z bólu, wbijając zęby w materiał, lecz dopiero kiedy tamten zajął się za oczyszczanie, by nie wdało się żadne zakażenie, myślał że zwymiotuje z bólu. Chłopak jednak niezbyt przejmował się jego jękami i dość sprawnie dokończył robotę, na końcu zakładając solidny opatrunek. Fakt faktem, zajęcia z pierwszej pomocy należały do jego ulubionych w pierwszej klasie, a była to pierwsza i miał nadzieję, ostatnia okazja, żeby mógł wykazać się nabytą wiedzą. Obwiązał go dodatkowo jakąś chustą, unieruchamiając całkowicie lewą rękę. Miał ją przytwierdzoną do torsu i czuł się tak, jakby został pozbawiony kończyny. 

- Gotowe.- mruknął z uśmiechem, dumnie przyglądając się swojemu dziełu, po czym przeniósł wzrok na twarz Hwy, który jakby nie pojmował co się stało i czy uzasadnione jest jeszcze narzekanie na ból.- No już, nie ma co się smucić. Do wesela się zagoi. 

- Dobrze, że prawą rękę mam sprawną, to mogę jeszcze włożyć pierścionek na twój palec.- Park puścił do niego oczko, choć wciąż był blady jak ściana. Możliwe, że tak naprawdę popadł w większą panikę niż Hong, choć to tamten omal nie zemdlał, gdy ujrzał go całego we krwi. 

- Słodki jesteś. Bez rąk zakładałbyś mi go ustami.- 

- Zrzygam się, wy musicie w takim momencie?- skrzywił się Jongho, odwracając do nich plecami, zaś Woo przyglądał się tej dwójce, jakby podejrzewał, że przez ostatnie tygodnie coś się między nimi zmieniło. Zmrużył oczy, łypiąc na Joonga oceniająco, a tamten wzruszył ramionami. 

- Jongho ma uczulenie na mężczyzn.- stwierdził San, rozbawiony całą tą sytuacją. Skoro nikomu nic nie groziło, to postanowił pójść odpocząć, bo sam również kilka razy oberwał i czuł się piekielnie obolały po tej konfrontacji. Zresztą, wypadało zajrzeć do koperty, której zdobycie kosztowało ich sporo energii. 

- On na ludzi ma alergię, a nie tylko mężczyzn. Do Anwan i Mairag odzywa się tylko, gdy musi.- skorygował go Hong, ale zaraz uniósł kąciki ust. To był naprawdę przypadkowy moment, ale widząc ich tu wszystkich, Sana, Jongho, Woo, Mingiego, który właśnie wiązał sznurówki, czy Jeonga, który miał ich wszystkich po dziurki w nosie, wreszcie miał wrażenie, że wszystko jest na miejscu. Prawie wszystko...

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz