67.

99 18 1
                                    

Tamtej nocy nikomu sen nie przyszedł z łatwością. Hongjoong był jednak wycieńczony po ostatniej nieprzespanej dobie, więc w pewnym momencie stracił jakikolwiek kontakt ze światem i opierając głowę o uda Seonghwy, usnął około pierwszej trzydzieści w nocy. Yeosang długo krzątał się po kuchni, starając się przetrawić wszystkie oskarżenia rzucone w kierunku Sana oraz usiłując znaleźć w sobie jakieś pokłady równowagi, by nie popaść w szaleństwo. Nawet jego siły były ograniczone, a patrząc jak wielka odpowiedzialność spoczywała na każdym z nich, niełatwo przejść do porządku dziennego posiadając takie informacje. Mingi był już w tak tragicznym stanie, że dokładka nie zrobiła na nim większego wrażenia. Zasnął, ale przez pierwsze dwie godziny budził się co kilkanaście minut z czołem oblanym potem. Każdy krok wydawał mu się zwiastować jakieś niebezpieczeństwo, a najgorsze, że miało ono imię i było blondynem, z którym nie wiadomo co się działo. Zamknął się na górze, więc albo postanowił się wyspać, albo cały ten czas ich podsłuchiwał. Koncentrowanie myśli wokół jego osoby nie prowadziło niczego dobrego, wszak doskonale wiedzieli z kim mogą mieć do czynienia, ale czuli się jak zamknięci w potrzasku. Yunho opierał głowę o kanapę, tuż obok poduszki, na której spał Song i łagodnie przeczesywał kosmyki jego włosów, co zawsze go uspokajało. Sam Jeong w pewnej chwili odpłynął, podobnie jak Jongho, który jakimś cudem skończył oparty o jego ramię. Ostatnim na posterunku został Wooyoung. Leżał z zamkniętymi powiekami na kocu, lecz była to ta noc, podczas której lęk oraz setki przemykających pytań, nie pozwalały mu odpocząć. 

Sam nie wiedział, ile czasu minęło. Cisza była okropnie niepokojąca. Chyba każdy znał takie momenty, kiedy wolałby w tle słyszeć czyjeś rozmowy, znajome głosy, by ktoś trzymał cię blisko, by tylko ten strach nie mógł przebić się do świadomości. Woo zwinął się w kłębek i zaciskał powieki, bo nie chciał spojrzeć w ciemność. Może bał się czegoś w niej ujrzeć. Na ogół nie obawiał się mroku, lecz teraz miał wrażenie, że wszystko potrafiło go przerazić. 

Wzdrygnął się więc, kiedy poczuł, jakby światło przemknęło nieopodal. Z ciężkim oddechem otworzył oczy i złapał za latarkę spoczywającą nieopodal jego boku. Serce waliło mu jak oszalałe, ale dookoła nie było nic, co mogło budzić jego podejrzenia. Cała szóstka jego znajomych spała w pobliżu i nie dochodziły do niego żadne odgłosy, prócz wiatru świszczącego za nieuszczelnionymi oknami oraz pękania drewna w kominku. Pomyślał, że to błysk płomienia był winowajcą, lecz nie minęła minuta, żeby przekonał się, iż to nie on był źródłem. 

Rozległo się potwornie głośne dobijanie się do drzwi. Szatyn czując narastającą panikę podniósł się do siadu i sprawdził, czy ktoś jeszcze się wybudził. Na szczęście Hong oraz Mingi trzymali już latarki w pogotowiu. We trójkę spoglądali po sobie, a Kim wybudził jeszcze Seonghwę. Chwilę później już wszyscy byli na nogach, a okropne walenie nie ustąpiło. 

- Kto to może być?- wycedził Kim. Wooyoung kurczowo trzymał się Jongho, który zasadniczo był równie spanikowany, co szatyn. 

- Wojsko.- wydukał Yeo, ale Hwa pokręcił głową. 

- Gdyby to było wojsko, to już pięć radiowozów stałoby wokół domu, albo ktoś od razu wysadziłby tę chałupę w powietrze. To jest jedna osoba.- wtrącił i zrobił niepewny krok naprzód. Joong poszedł za nim, łapiąc za broń na wszelki wypadek. Zbliżali się powoli do progu, widząc jak drzwi drżą w zawiasach od kolejnych mocnych uderzeń. Nie mieli klucza i były zabezpieczone tylko łańcuszkiem, który blokowało się na metalowym haczyku. Aż dziwne, że nie pękł. 

Park czuł jak kolana uginają mu się pod własnym ciężarem, ale nie chciał dać po sobie poznać tej słabości. Ostrożnie wyjrzał przez wizjer, jednak to co ujrzał przeczyło jego wyobrażeniom. Spodziewał się naprawdę zastać tam policjanta, albo nawet Sana, który wyszedł niepostrzeżenie i teraz wracał (co jednak byłoby raczej niemożliwe, ponieważ dom był wciąż zamknięty od środka). 

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz