29.

137 21 5
                                    

Wooyoung kręcił się przy samochodzie, szukając czegoś w swoich rzeczach. San wcześniej ogłosił, że niedługo będą się zbierać, więc jeśli pragną odpocząć, zjeść, czy skorzystać z toalety, jest to ostatni dzwonek. Yeosang pobiegł poszukać Jongho, Seonghwa był z Hongjoongiem, a Mingi oraz Yunho wygłupiali się na dworze kilkanaście metrów dalej. San pomyślał, że to dobry moment, aby zagadać do Junga oraz spytać o szczegóły dzisiejszego dnia. Łatwo było sprawiać pozory, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale Choi chciał wiedzieć jak jest naprawdę. Obawiał się, iż później nieprzedyskutowane traumy oraz lęki, mogą objawić się w stresowych sytuacjach. Stawiali pierwsze kroki w otoczeniu, które było im obce i niesamowicie wrogie. San też kiedyś był w tym samym punkcie, co oni. Dobrze pamiętał twarz człowieka, będącego jego pierwszą ofiarą. Okoliczności były podobne. Po tym, jak się zgubili, szukając pożywienia, wody i schronienia na noc. wpadli na grupkę dość podejrzanych osobników, którzy potraktowali ich jako intruzów, których należy wyeliminować. Chociaż zadeklarowali, że spokojnie wyjdą, to tamci oskarżyli ich o kradzież. Nie trzeba było długo czekać, aż pierwszy z przyjemniaczków rzuci się do nich z pięściami. San bywał porywczy przy dopływie adrenaliny, więc chcąc chronić przyjaciół, zrobił to, co Wooyoung. Przez pierwsze dwa tygodnie nie mógł dojść do siebie, mył dłonie co kwadrans, wciąż widząc na nich krew tamtego mężczyzny. Wspomnienie o tej śmierci zatarło tak naprawdę kolejne zabójstwo. Dopiero po trzecim zrozumiał, że tu nie chodzi o wartościowanie życia, dopuszczanie się karygodnych czynów, a o ludzkie instynkty, zażarta potrzeba, aby ratować bliskich, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Nigdy nie uznał przemocy, za właściwy wybór, ale stosował ją, kiedy była jedynym. 

- Jak tam?- bąknął, a Jung niemalże podskoczył ku górze, natychmiast odwracając się do blondyna. Chwilowy strach, ustąpił wyraźnemu poirytowaniu, a starszy uśmiechnął się przepraszająco.- To tylko, albo nawet aż, ja.

- Mogłeś zawiadomić o swoim przyjściu w odrobinę cichszy sposób.- mruknął Woo, pakując po kieszeniach więcej amunicji. Zapiął kurtkę, ukrywając pistolet, który miał wsunięty za szlufkę paska. San przyglądał się temu uważnie.- Na co tak się patrzysz, hmm?

- Sądziłem, że po dzisiejszych wydarzeniach, będziesz miał obiekcję przed używaniem broni. Jeśli jednak tak nie jest, to naprawdę czuję się dumny.- wyjaśnił, a Woo zająknął się kilka razy, starając się jakoś sklecić swoją wypowiedź. 

- Yeosang mi dużo uświadomił. Według niego, póki świat wygląda jak wygląda, nie ma podstaw aby przestrzegać ludzkich kodeksów. Uważa, że w takich okolicznościach trzeba pozostać człowiekiem, ale takim który jeśli chce przeżyć, musi czasem podejmować decyzje, których nigdy nie podjąłby w przeszłości. Oczywiście, w tym wypadku przyczyniła się do tego nasza głupota oraz nieroztropność, ale gdy już tamci ludzie dorwali się do Yeosanga oraz Hongjoonga, po prostu czułem, że nie ma szans abyśmy mogli wyjść z tego cało. Nieistotne, czy chodziło o zwykłą bójkę. Tamci mężczyźni byli przerażający, mieli w oczach taką zwierzęcą złość, jak gdyby w ogóle nie rozważali innego scenariusza, niż wykończenie nas. Już kiedy się zapytali o to, skąd mamy pistolety, wiedziałem, że tak naprawdę niewiele ich to obchodzi. Chcieli nas zabić i wziąć to co posiadamy wartościowego. Nie powinienem tego oceniać ich tak pochopnie, ale po prostu czułem, że tak to się skończy. Zastanawia mnie tylko, dlaczego kiedy wszystko to się działo, ja stałem z boku i miałem wrażenie, jakoby mnie w ogóle tam nie było. Poczułem się słaby, jakbym nie liczył się w tym starciu. To takie idiotyczne, bo Hwa ma posiniaczoną twarz, Hongjoong też mocno oberwał, u Yeosanga chwili brakowało, aby któryś wyrządził mu krzywdę, ale... Wraz z pragnieniem by pomóc, zapobiec temu co tam się działo, obudziła się też we mnie jakaś rządza udowodnienia, że ja też się liczę.- opowiadał o tym, jakby wreszcie miał okazję przed kimś wylać. Ciążyło mu to od chwili, kiedy Yeo go przytulił. Bał się mu do tego przyznać, ponieważ Kang uważał go wręcz za bohatera, nie wiedząc, że była w tym nuta czystego egoizmu. Pragnienie urzeczywistnienia swojej siły, może wyrzucenia z siebie negatywnych emocji.

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz