46.

131 22 9
                                    

San poznał Wooyounga, jak jeszcze byli dziećmi. San nie otaczał się raczej wianuszkiem znajomych, chociaż należało przyznać, że był lubiany. Określano go, jako przykładne, idealne dziecko. Był cichy, ale nie milczący, był radosny, ale spokojny, uczył się dobrze, ale miał obsesji. Nauczyciele stawiali go za wzór kultury osobistej oraz etykiety. Wychowawczyni podczas wywiadówek potrafiła wypowiadać się na jego temat godzinami, wychwalając go dla jego rodziców oraz wyliczając wszystkie uczynki, zarówno w stosunku do kadry, jak i swoich rówieśników. 

Jung, chociaż także był lubiany, to stanowił zupełne przeciwieństwo Choi'a. Wszędzie go było pełno, musiał wszystkiego spróbować, wszystkiego się podjąć, wszędzie zajrzeć oraz wszystko wiedzieć. Zakazy przyjmował jako propozycję zachowania się, ale z pewnością nie jako coś obligatoryjnego. Przyjaźnił się z Yeosangiem i wydawało się, że ta dwójka jest nierozłączna. Kang towarzyszył mu na każdym kroku, przy jego ryzykownych pomysłach, przy ucieczkach, tych udanych oraz tych mniej, przy spożywaniu lunchów, popołudniami na boisku, czy też placach zabaw. Wooyoung zawsze szeroko się uśmiechał, głośno śmiał, podobnie jak jego rozbawione oczy. Potrafił ekscytować się najdrobniejszymi rzeczami, cieszyć się z drobnostek i San go za to niezwykle podziwiał. Nie miał jednak zbyt wielu okazji, aby się do niego odezwać, aby bliżej się poznać, chociaż wielokrotnie, czasem w nieudolny sposób, próbował zwrócić na siebie jego uwagę. Kręcił się nieopodal, czy przyglądał się brązowowłosemu, niekiedy czując się jak zupełny idiota. 

Nie zdawał sobie sprawy z faktu, że Woo go bardzo dobrze kojarzy, ale sam także boi się zawierania nowych znajomości. Inni ludzie mogli uważać go za osobę towarzyską, lecz w gruncie rzeczy całe swoje życie spędził tylko z jednym bliskim przyjacielem, który był dla niego jak rodzina. Wszyscy inni zostawali w jego codzienności na kilka dni, tygodni, maksymalnie miesięcy, a kontakt rozpływał się szybciej niż zdołali zawiązać jakąkolwiek znajomość. Przy bardzo dużej części rówieśników, Jung nie mógł zachowywać się swobodnie, obawiając się oceniania, komentarzy, wyśmiania. Wpasowywał się w środowiska, w jakich musiał przebywać, ale nigdy na dobre nie stawać się ich częścią. Był chwilowym bywalcem, korzystającym z pierwszej okazji, aby się wyłamać. Jedynie Kang akceptował go bez żadnych wyjątków i znał na tyle dobrze, iż chłopak nie przejmował się tym, jak zostanie odebrany. Mimo, że mu samemu zdawało się,  że swoim charakterem, temperamentem, czy impulsywnością, odbiega od reszty, to prawda była zupełnie inna. Przynajmniej dla Sana, który nie dostrzegał w nim żadnych wad. 

Okazja do poznania się, nadarzyła się dopiero w momencie, kiedy Yeosang dość poważnie zachorował, przez co nie był obecny w szkole przez ponad dwa tygodnie. Jung nie znosił samotności i sobie z nią nie radził. Nie pozwalano mu tak często odwiedzać Yeo, więc nawet popołudnia musiał spędzać sam. Podczas lekcji siedział w odosobnieniu i rysował sobie coś w zeszycie, nie mając ochoty się do nikogo odzywać, ani czynnie brać udziału w zajęciach. Choć doskonale znał to miejsce oraz ludzi wokół, to miał wrażenie, jakby wszystko to było dla niego obce, gdyż nigdy nie wyraził chęci żeby bliżej się zapoznać z otoczeniem. Wstydził się podejść do grupki zaprzyjaźnionych ze sobą uczniów, ponieważ byłby intruzem, wstydził się odezwać do dwóch chłopaków, z którymi często jeździli na zawody pływackie, bo myślał, że tylko to ich łączyło. Z Sanem nigdy nie rozmawiał, więc nie wiedział, co o nim sądzić. Wydawał się miły, ale ile to mogło powiedzieć o człowieku? Ile mogła znaczyć przyjazna aparycja, skoro nie wiedziało się, co skrywa głębiej? A żeby się dowiedzieć, należało wyrazić chęć poznania i to zdawało się trudniejszym zadaniem, niż tkwienie kolejny dzień w pustej ławce. 

Niemniej, wtedy to San zebrał się na odwagę, a kosztowało go to naprawdę mnóstwo samozaparcia. Widział jednak, że chłopak jest nieswój, a zwykła życzliwość sprawiła, iż nie był w stanie na to bezczynnie patrzeć. Yeosang był nieobecny już drugi dzień, a Woo siedział, wpatrzony w ekran telefonu, jakby liczył na nową wiadomość od przyjaciela. Choi chciał poprawić mu humor. Nie kryło się za tym nic więcej, po prostu wolał twarz szatyna, kiedy ten się uśmiechał. 

Before the next one dies|  Ateez| SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz