Wszystkie nowo poznane osoby pytają mnie, co mi się stało w głowę. Mówię, że się oparzyłam, ale szczegóły pomijam. Nie zamierzam się przyznawać do własnej głupoty.
Są takie rzeczy na swój temat, które lepiej trzymać w tajemnicy. Ale są też takie, które ciężko ukryć przed światem, niezależnie od tego, jak bardzo by się chciało.
W moim przypadku są to moje przekonania i wartości.
Dzisiaj moja klasa wpadła na cudowny pomysł, żeby pójść po szkole do McDonalda, żeby się zintegrować. NIESTETY wybudowali go niedawno w Tulipku przy trasie szybkiego ruchu i jest dość niedaleko naszej szkoły.
–Nie ma takiej możliwości – powiedziałam do Marty na przerwie, gdy ta zaczęła mnie namawiać.
–Ada, no przestań – mówiła.
Ale ja byłam nieugięta.
–Marta, zachowujesz się tak, jakbyś nie wiedziała, co ja sądzę na ten temat – zirytowałam się w końcu. –Tak jakbyś nie rozumiała, że moje przekonania są dla mnie ważne.
–A to, żeby się zintegrować z nową klasą nie jest dla ciebie ważne? – zapytała. –Od pierwszego dnia chcesz robić z siebie dziwoląga?
–Nie wierzę, że nazwałaś mnie dziwolągiem! – zawołałam.
–Tylko dziwolągom zależy żeby już od początku za wszelką cenę się od wszystkich izolować – stwierdziła Marta.
–Nie chcę się za wszelką cenę od wszystkich izolować, tylko nie chcę się za wszelką cenę ze wszystkimi integrować – poprawiłam ją. –Jeżeli uważasz, że posiadanie wartości, w które się wierzy, to dziwactwo, to niech tak będzie. Ja dobrze wiem, jakie szkody McDonald's wyrządza środowisku.
–A wiesz, że Tomek idzie?
–Tomek może sobie robić co chce, jesteśmy bliźniakami, ale nie syjamskimi.
Obraziła się. A to ja powinnam!
Na następnej przerwie gadałam z Marceliną. Nigdy w życiu nie spotkałam nikogo o takim imieniu! Ma też największe oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Nawet większe od moich. Niebieskie. Jest bardzo niziutka. Nie wiem dokładnie, ile ma wzrostu, bo nie pytałam, ale myślę że jest przynajmniej o głowę niższa ode mnie. Marta poznała ją już w wakacje, bo były razem na obozie na Słowacji. Podobno jest spoko. Mnie też wydaje się bardzo sympatyczna.
Rozmawiałyśmy o tych planach związanych z integracją i podzieliłam się z nią swoimi refleksjami na ten temat. Zapytała mnie, co takiego czytałam o McDonaldzie, że za nic w świecie nie chcę tam pójść.
–Przede wszystkim McDonald's wycina lasy deszczowe – powiedziałam. –Jakieś 80% wszystkich lasów deszczowych, które są wycinane, wycina się do hodowli bydła. A lasy deszczowe są bardzo potrzebne, bo pochłaniają dwutlenek węgla, stabilizują klimat i są domem dla połowy gatunków roślin i zwierząt na świecie. Zmniejszają ilość gazów cieplarnianych trafiających do atmosfery nawet o 10%. A gazy cieplarniane przyczyniają się do powstawania dziury ozonowej.
Marcelina była pod wrażeniem mojej wiedzy i bardzo zaciekawiona tematem. Okazało się, że ona również interesuje się ochroną środowiska i troszczy się o zwierzęta.
–Wiesz, ja jestem wegetarianką, już od 4 miesięcy – wyznała. –Nie potrafię jeść mięsa, wiedząc, że to jakieś zmarłe zwierzę. –A ty?
Zmieszałam się trochę, myśląc o zjedzonym wczoraj spaghetti z sosem bolońskim, zrobionym przez moją mamę.
–Eee, hmm... ja też bym chciała i próbuję – powiedziałam niepewnie. –Ale na razie jestem niestety w tej kwestii zależna od woli moich rodziców.
–Ja powiedziałam mojej mamie, że jak nie będzie mi gotować wegetariańskiej wersji obiadu dla mnie, to zarządzę strajk głodowy.
–I co ona na to?
–Na razie gotuje, ona ogólnie to rozumie. Ale chyba i tak wkrótce będę musiała się dokształcić kulinarnie. Na razie umiem zrobić tylko jajecznicę.
Marcelina powiedziała, że jak chcę, to ona może zapytać kilka koleżanek z naszej klasy, z którymi była wcześniej w podstawówce, czy nie chcą iść po lekcjach do cukierni koło szkoły, zamiast do McDonalda. Zgodziłam się i poprosiłam, żebyśmy zapytały też Martę.
Udało nam się zebrać małą grupę. Marta trochę się wahała, ale w końcu uznała, że pójdzie z nami. Dobrze, że nie gniewałyśmy się długo! Nie chcę rozpoczynać nowego roku szkolnego od jakichś kłótni.
***
Kupiłyśmy pączki i usiadłyśmy sobie na trawce nieopodal. Słońce świeciło jak w lecie. Dziewczyny słuchały z zaciekawieniem o McDonaldzie, a Marcelina oraz Sylwia zadeklarowały, że więcej tam nie pójdą. Yeaaah!
Okazało się, że dziewczyny znały mnóstwo plotek na temat naszych nowych nauczycieli. Najlepsze historie miała Pamela.
–Podobno Gruszka – jak się okazuje, tak mówią na Gruszewską –kazała swojej poprzedniej klasie kupić szczury i rozkrajali je na lekcji żywcem.
–Coooooo??? – zawołałyśmy zaszokowane.
–Czy to w ogóle jest legalne? – zapytałam. –Czy ktoś to zgłosił?
–Gruszka jest poza systemem – powiedziała Pamela. –A ta szkoła to jest państwo w państwie.
–Gdzie my trafiłyśmy... – zakryłam usta dłonią z niedowierzaniem. –Ona jest nienormalna! To straszne!
–A skąd w ogóle o tym wiesz? – zapytała Marta.
–Moja siostra jest w IIIC – wyjaśniła Pamela.
–O mój Boże...
Zrobiło mi się niedobrze. Jeśli ona każe mi rozkrajać na lekcji szczura żywcem, to zadzwonię do fundacji ochrony praw zwierząt i zarządzę protest! Mogą mnie nawet wyrzucić ze szkoły, nie interesuje mnie to!Ale to jeszcze nie wszystko. Podobno polonistka kazała raz jednemu chłopakowi przepisać na komputerze słownik języka polskiego, bo powiedział na lekcji "wziąść" zamiast "wziąć". CAŁY SŁOWNIK! Jak to ma niby pomóc w nauce? I kto normalny ma na to czas? Ciężko ogarnąć to umysłem.
Wygląda na to, że wylądowaliśmy w dziwnym miejscu...
CZYTASZ
Pamiętnik Ady
Teen FictionIlustrowana przeze mnie książka inspirowana moimi pamiętnikami, które pisałam jako gimnazjalistka w latach 2004-2005. "Drodzy czytelnicy - mam na imię Ada i mam 13 lat. Jestem wrażliwa i radosna. Uwielbiam pisać i rysować - piszę pamiętniki odkąd...