31 sierpnia 2004
Marta dzwoniła do mnie niedawno na Echa Dnia. Jej rodzice od miesięcy nie dostali rachunku za telefon, więc chyba już im go nie przyślą. Dlatego możemy gadać sobie co wieczór bez ograniczeń.
A tematów nam nie brakuje. Oprócz omawiania wydarzeń z minionego dnia, dzisiaj dodatkowo musiałyśmy spojrzeć w przyszłość. Ustalałyśmy, co zakładamy jutro. W czasie takiego wielkiego wydarzenia jak rozpoczęcie gimnazjum musimy się godnie zaprezentować.
Nie wymyśliłyśmy oczywiście nic mega odkrywczego – ustaliłyśmy, że obie zakładamy białe bluzki i granatowe spódniczki – to jasne. Ale musiałyśmy dopytać się wzajemnie o szczegóły.
–A buty? – zapytałam. –Masz jakieś eleganckie?
–Miałabym, ale chyba po prostu założę nowe białe adidasy, niedeptane – uznała Marta. –A Ty?
–To ja w takim razie też założę moje nowe – powiedziałam –A jak się czeszesz?
– Chyba pójdę w rozpuszczonych, mama mi powiedziała, że może mi wyprostować.
– Kurde, ja też bym wyprostowała, ale nie mam prostownicy.
– Wyprostuj sobie żelazkiem – poradziła mi Marta.Zrobiłam wielkie oczy.
–Jak to ŻELAZKIEM?! Takim zwykłym żelazkiem do prasowania?
– No– przytaknęła Marta. –Ja jak nie miałam prostownicy, to zawsze tak prostowałam.
– No ale jak mam to niby zrobić, sama sobie chyba nie wyprostuję?!
–To poproś mamę, pomoże ci.
Dodała jeszcze, że pożyczyłaby mi swoją prostownicę, ale jest już za późno, a jak skończą, to będzie jeszcze później.
Ta Marta to ma czasami pomysły. A ja co zrobiłam?
Posłuchałam jej.
Mama kategorycznie odmówiła użycia na mnie żelazka w celach upiększających. Powiedziała, że chyba zwariowałam, że chcę iść z poparzeniami i strupami na pierwszy dzień szkoły.
Zamknęłam się wkurzona w pokoju żeby zebrać myśli. Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Co prawda lubię moje lekko pofalowane włosy, ale wyprostowanie ich sprawi, że będę się czuć bardziej... odświętnie. Wyjątkowo. A przecież jest to wyjątkowy dzień.
Poszłam do pralni i sama włączyłam żelazko. Ustawiłam na dość niską temperaturę, żeby sprawdzić, czy nie spalę sobie włosów. Na początku szło całkiem nieźle. Pomyślałam, że mama jak zwykle przesadza, a Marta miała świetny pomysł.
Prostowanie końcówek było łatwe. Położyłam głowę na stole, żeby móc wyprostować włosy również bliżej skóry.
To był błąd.
–Ałaaaa! – krzyknęłam z bólu, rzucając żelazko i zaczęłam biec w kierunku kranu, żeby polać głowę zimną wodą.
Woda oczywiście zniwelowała wszystkie efekty, jakie do tej pory uzyskałam.
W drzwiach od razu pojawiła się mama, będąca kompletnie w szoku. Była wściekła i zmartwiona jednocześnie. Wyłączyła żelazko i pomogła mi założyć opatrunek. Poparzenie mam na skroni – dobre chociaż i tyle, że nie w miejscu, gdzie mam włosy, bo jeszcze by mi wypadły.
Tomek oczywiście nie pozostawił sytuacji bez komentarza i powiedział, że ma nadzieję, że gimnazjum pomoże mi zmądrzeć.
Jaki on jest wredny!!! Zero empatii dla mnie w nieszczęściu. Przecież jest moim bratem bliźniakiem i oboje idziemy jutro do gimnazjum, ale on uważa, że on nie musi w gimnazjum zmądrzeć, tylko ja, tak? Zdaję sobie sprawę z tego, że on jest chodzącym kalkulatorem i encyklopedią w jednym, w przeciwieństwie do mnie, ale uważam, że powinien dojrzeć emocjonalnie. Inaczej nie robiłby takich okropnych uwag w moim kierunku.
Mam teraz słaby humor. I piecze mnie strasznie to poparzenie.
***
Nie! Nie będę poddawać się złym nastrojom.
Skupiam się na jakichś pierdołach!
To jest zupełnie nieistotne.
Co jest istotne, to że już jutro, za 10 godzin, 20 minut i 30 sekund będę GIMNAZJALISTKĄ.
Rozpocznę nowy, ekscytujący, niesamowity etap mojego życia.
Jedna, wielka niewiadoma. Ale jestem pełna wiary, nadziei i ekscytacji!
Czeka mnie niesamowita przygoda. A najbardziej cieszę się, że rozpoczynam ją z Martusią! Co prawda w chwili obecnej jestem wkurzona na nią za tę głupią poradę i już jej to wypomniałam w SMSie, ale wierzę, że nie miała złych intencji – jest moją najukochańszą, najlepszą, niezastąpioną przyją od pierwszej klasy podstawówki! Wszystko musi być dobrze.
Aaaaa!
Nie mogę się doczekać!!!
***
Zanim przedstawię się wszystkim nowym znajomym jutro, pozwólcie najpierw, że przedstawię się Wam, drodzy czytelnicy. Bo nawet jeśli nikt tego nigdy nie przeczyta, to jakoś milej jest mi Was sobie wyobrażać. Pisanie "Drogi Pamiętniku" jest dla mnie jakieś dziwne. Może i ja jestem dziwna, ale nie aż tak dziwna, żeby gadać do zeszytu. Wolę gadać do wyimaginowanych czytelników.
Drodzy czytelnicy – mam na imię Ada i mam 13 lat. Jestem wrażliwa i radosna. Uwielbiam pisać i rysować – prowadzę pamiętniki odkąd miałam 8 lat. Rysunkami wyrażam swoje emocje i marzenia. Ale nie chcę być artystką, kiedy dorosnę. Chcę pracować w Greenpeace i ratować wieloryby. Myślę, że to jest coś ważniejszego od sztuki, coś, czego świat potrzebuje. Cierpienie zwierząt i globalne ocieplenie to rzeczy, które bardzo mnie martwią. Czuję wielką potrzebę by naprawić ten świat, bo chociaż jest piękny, ma wiele wad, nad którymi można by popracować.
Mieszkam w cudownym, malowniczym miasteczku Tulipek, które całe jest porośnięte pięknymi lasami. Uwielbiam naszą wioskę! Nigdy nie chciałabym stąd wyjeżdżać!
Moi rodzice hodują gerbery – jestem więc dzieckiem kwiatów. Mamy kilka szklarni, które są totalnie magiczne. Czasem rozmawiam tam z kwiatami.
Mam też brata bliźniaka – Tomka – który jest geniuszem. Jest tak idealny, że to aż denerwujące. Nauczyciele często nas ze sobą porównują, niestety na niekorzyść dla mnie. Ciekawa jestem, czy w gimnazjum będzie tak samo. Czas pokaże.
No, to tak w skrócie o mnie i moim życiu. A już jutro zaczyna się nowy rozdział. Nie mogę się doczekać – AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
CZYTASZ
Pamiętnik Ady
Novela JuvenilIlustrowana przeze mnie książka inspirowana moimi pamiętnikami, które pisałam jako gimnazjalistka w latach 2004-2005. "Drodzy czytelnicy - mam na imię Ada i mam 13 lat. Jestem wrażliwa i radosna. Uwielbiam pisać i rysować - piszę pamiętniki odkąd...