1 grudnia 2004, środa

28 8 3
                                    

Grudzień rozpoczął się naprawdę smutno. Nie dość, że cierpię z powodu problemów miłosnych, to jeszcze biologica zrobiła mi i Marceli awanturę, że dopisałyśmy sobie plusy do czwórek z ostatniego sprawdzianu. Naprawdę myślałyśmy, że jak komuś brakuje pół punktu do piątki, to plus się należy i nie widziałyśmy w tym nic złego.

W dodatku nauczycielka dopadła nas na korytarzu w czasie przerwy, a my nawet nie mieliśmy dzisiaj biologii. Było to podwójnie żenujące, bo stojący dookoła uczniowie z innych klas obserwowali tę przykrą scenę.

–Czy wy jesteście normalne? – zapytała. –Od wystawiana ocen jest tylko i wyłącznie nauczyciel. Wasze zachowanie jest karygodne. Porozmawiamy o tym więcej później na wychowaniu do życia w rodzinie.

Gdy poszła, schowałyśmy się razem w jakimś kącie, żeby porozmawiać. Gadałyśmy o tej sytuacji, ale też o wszystkim innym. Opowiedziałam jej o Michale. W końcu obie zaczęłyśmy płakać.

 W końcu obie zaczęłyśmy płakać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


–Nienawidzę płakać w szkole – wykrztusiłam przez łzy. –Jak inni to widzą, to podchodzą i pytają co się stało, a mi wtedy chce się płakać jeszcze bardziej. 

–Dlatego ja płaczę w domu – powiedziała Marcelina.

–Naprawdę...? – zapytałam z niedowierzaniem. Szczerze mówiąc, w ostatnim czasie była bardzo roześmiana i optymistycznie nastawiona do wszystkiego. Nie miałam pojęcia, że może płakać w domu.

–Tak... – potwierdziła koleżanka. –Płaczę codziennie w poduszkę.

–Co ty gadasz, wczoraj też płakałaś? – dopytywałam.

–Jasne.

–I przedwczoraj też?!

–Codziennie...

Byłam w szoku.

–Marcela, co się dzieje? Nie wiedziałam, że chodzisz taka zdołowana, na co dzień jesteś przecież wesoła.

–Nie radzę sobie ze szkołą – powiedziała koleżanka. –Mamy tyle sprawdzianów, prac domowych, cały czas boję się, że z czymś się nie wyrobię. Jest mi też strasznie przykro z powodu Patryka, więc rozumiem, co ty przeżywasz, Ada. Poza tym tęsknię też za Strojnisią... Tak naprawdę to z jej powodu płaczę najwięcej.

Zrobiło mi się tak strasznie przykro... Było mi jej szkoda, ale też czułam ogromne wyrzuty sumienia, że myślę tylko o sobie i nie widzę, że moja bliska koleżanka obok mnie cierpi. Serce mi się krajało, gdy gadałyśmy...

Muszę poradzić sobie z własnymi problemami, ale nie mogę skupiać się tylko na sobie i być obojętna na smutki bliskich dla mnie osób. Ostatnia rzecz, jakiej bym chciała, to być egoistką.

Gdy tak gadałyśmy, podeszła do nas Marta.

Powiedziała, że zdecydowanie potrzebujemy podniesienia na duchu i że mamy obie do niej jutro przyjść na wspólny wieczorek. 

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz