28 września 2004, wtorek

41 14 18
                                    

Dzisiaj miałam referat z Sylwią o węchu i smaku. W czasie tego referatu Darek Chmiel wyjął kanapkę i zaczął sobie ją jeść, nawet nie starając się tego ukryć.

Gruszka podeszła do niego wkurzona i zapytała, co robi.

–One opowiadają o teorii, ja tam wolę przetestować swój węch i smak w praktyce.

Wtedy nauczycielka zrobiła coś, co mnie kompletnie zaszokowało.

Wyrwała mu kanapkę z ręki i wyrzuciła do śmietnika!!!

Tyle ludzi na świecie głoduje, a ona robi coś takiego! Jakby nie mogła go poprosić o schowanie tej kanapki do plecaka!

Ale najgorsze było to, co powiedziała później:

–Jak ci wyrwę ten język, to już smaku nie przetestujesz.

Ona jest nienormalna!!!

Przecież to są normalnie groźby! Jak ona może się tak zwracać do uczniów? Nie wiedziałam jak dalej prowadzić ten referat, bo byłam totalnie skołowana.

Część ludzi chyba też była w szoku, a część się zwijała ze śmiechu.

Dom wariatów.

***

	Na przerwie obgadywałyśmy babę od biologii z Marceliną, kiedy podszedł do nas jej brat Błażej z Patrykiem Michalskim i jeszcze jakimś innym kolegą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na przerwie obgadywałyśmy babę od biologii z Marceliną, kiedy podszedł do nas jej brat Błażej z Patrykiem Michalskim i jeszcze jakimś innym kolegą. Gadali jakieś głupoty, które mnie za bardzo nie obchodziły, więc trochę się wyłączyłam.

–Jak dasz mi swój numer, to wyślę ci adres strony, na której możesz znaleźć jeszcze więcej śmiesznych kawałów – powiedział Błażej.

–Jakich kawałów? – zapytałam bezwiednie.

–No podobnych do tego, który właśnie opowiedziałem.

–Niestety nie słyszałam.

–Jak to nie słyszałaś?

–Za głośno tu jest!

–Aha. To bym bardziej powinnaś wejść na tę stronę, żeby nadrobić.

Wyjął pióro i powiedział, że zapisze sobie mój numer na ręce.

–Uważaj, bo ci się jeszcze ręka spoci– rzucił jeden z kolegów.

Nie wiedziałam za bardzo jak zareagować. W końcu powiedziałam z uśmiechem, że jak będzie czegoś ode mnie potrzebował, to może zapytać Marcelinę o mój numer, bo ona go ma.

Po chwili moja koleżanka powiedziała im, że mają spadać, bo mamy ważne tematy do omówienia.

–Ach tak, rozumiem, ratujecie zwierzęta – powiedział Błażej. –Jak będziecie potrzebowały pomocy, to dajcie znać.

Marcela powiedziała, że jest zdziwiona jego zachowaniem i że jest podejrzane, bo jemu nie zależy na losie zwierząt.

No cóż. Ja tam nie wiem. Może ma jednak miękkie serce? Na pewno miększe od tego głupiego babsztyla od biologii. O to nietrudno. Wrrr!!!

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz