3 lutego 2005, czwartek

35 9 5
                                    

Ja dostanę zawału. Jeśli nie przez szkołę, wredne koleżanki, czy złamane serce, to przez dzisiejszą sytuację w domu.

Siedziałam sobie spokojnie w naszym pokoju i rysowałam, słuchając czadowej piosenki Teki "Jesteś".


"Jesteś dla mnie wszystkim,

wszystko jest tobą,

w radości i smutku

chcę, byś był obok...!"


Wtedy do pokoju wszedł tata.

Z kamienną twarzą położył mi na biurku świstek papieru. Właściwie to go rzucił.

Zdziwiona spojrzałam na kartkę i zaniemówiłam.

Nie mogłam w to uwierzyć. Nasze rachunki telefoniczne bywały różne, ale to przekraczało wszelkie granice. Okej, może nie wszelkie, bo rachunek Marty był wyższy... Ale i tak byłam w szoku. Moje oczy zazwyczaj są ogromne, ale teraz na pewnie przypominały kule od bilarda... Zresztą, co ja mówię, kule od bilarda? Co najmniej pomarańcze!!! Albo i grejpfruty.

Dobra, kwestię owoców zostawmy już w spokoju. W każdym razie, każdemu wyszłyby gały na wierzch, gdyby ujrzał przed sobą rachunek na sumę nie mniej, nie więcej, tylko na... No cóż. Prawda jest przykra.

	Tak, tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak, tak. Dla pewności zapiszę to również słownie, tak jak zrobili to na tym papierze.

TYSIĄC PIĘĆSET DZIEWIĘĆDZIESIĄT SZEŚĆ ZŁOTYCH I PIĘĆDZIESIĄT GROSZY.

Tak naprawdę ten rachunek jest GORSZY, niż rachunek Marty, bo jej rachunek był kumulacją z kilku miesięcy...!

Jak to możliwe, żeby tyle nabić?

Najgorsze jest to, że sama nie wiem.

Przecież po historii z rachunkiem Marty starałyśmy się rozmawiać dużo mniej i zwięźlej... Poza tym założyłyśmy Gadu–Gadu i teraz bardzo duża część komunikacji odbywała się tam. Dzwonię też czasami co prawda do Marceli, nie mówię, że w ogóle nie korzystam z telefonu. Ale aż tyle...?

Nie miałam pojęcia, jak zareagować, więc najzwyczajniej w świecie zaczęłam ryczeć.

Rozpłakałam się jak małe dziecko. Chociaż... Cofam to. Niejedno dziecko wyglądałoby mniej żałośnie, niż ja w tamtej chwili.

Trzeba było widzieć minę taty...

Miałam długi wykład.

Przyjęłam go z pokorą.

Dostałam szlaban na telefon, internet, po prostu na wszystko.

Na jak długo?

Na wieczność.

Nie odważyłam się co prawda zapytać, ale z jego tonu głosu tak właśnie wywnioskowałam.

Jestem załamana...  

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz