5 października 2004, wtorek

50 13 19
                                    

O, nie, nie, nie, nie, nieeee...

    Nie jest dobrze. Naprawdę nie jest dobrze.

    Stało się coś strasznego, a ja jestem za to po części odpowiedzialna...

    Czuję się strasznie, strasznie źle i mam przeogromne wyrzuty sumienia. Nie mogę sobie znaleźć miejsca.

    Tomek wcale nie pomaga, bo zamiast mnie pocieszyć, to mówi mi, że mam rację, myśląc, że jestem winna.

    Rodzicom nawet nie powiedziałam, bo się boję... Nie wiem, czy kiedykolwiek im powiem...

    Okej Ada, tylko o co właściwie chodzi, zapytacie?

    Otóż, powiem wam, o co chodzi... Chociaż szczerze mówiąc, aż boję się to napisać.

 Chociaż szczerze mówiąc, aż boję się to napisać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

TAK... DOBRZE PRZECZYTALIŚCIE. 

    Rachunek, którego nie otrzymali przez wiele miesięcy (nawet po telefonicznym i listownym kontakcie z PT z ich strony), w końcu magicznie się pojawił.     

    Tak... Dokładnie... A jaka była kwota na tym rachunku, zapytacie?

    Jak myślicie, czy kwota nabita przez nasze godzinne, beztroskie, niczym nieskrępowane rozmowy telefoniczne, które odbywały się prawie CODZIENNIE na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy mogła być wysoka?

    A jak, do cholery, wam się wydaje?????????????????????????????????

    Była... wysoka.

    Było to... było to...

 było to

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uczcijmy to minutą ciszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uczcijmy to minutą ciszy.

***

    Marta strasznie płakała. A to jest wyjątkowa sytuacja, bo ona prawie nigdy nie płacze.

    Co prawda nie widziałam jej łez, bo gadałyśmy tylko na GG i dzielił nas ekran komputera, ale tak mi powiedziała, a ja jestem pewna, że to była prawda. Gadu–Gadu to była jedyna możliwa forma komunikacji. Telefon oczywiście nie wchodził w grę, bo Marta ma już raczej dożywotni zakaz dostępu do niego. Ja również nie mogłam zadzwonić, bo przez mój własny rachunek w tym miesiącu sama mam ograniczyć korzystanie zarówno z komórki, jak i telefonu domowego. Spotkać się na żywo też nie mogłyśmy, bo rodzice Marty są wkurzeni i nie pozwalają jej wychodzić z domu. Pewnie już nigdy nie pozwolą, chyba, że do szkoły.

    Ja: Martuś, tak mi przykro. Bardzo cię przepraszam, że tak wyszło, naprawdę nie sądziłam, że to się tak skończy ;( ;( ;( ;( ;( ;( ;(..... </3 Jest mi tak głupio! Nie płacz, proszę!

    Marta: Jak mam nie płakać? Rodzice zabrali mi nawet komórkę! Teraz już będę miała zero kontaktu ze światem... ;( ;( ;( Mam mega wielkiego doła!!!!!!!!!!!!

    Ja: Martuś, tak cię przepraszam, to wszystko moja wina... Powinnam była do ciebie więcej dzwonić

    Marta: To nie twoja wina... Ale moja sytuacja nie wygląda kolorowo... Teraz jeśli Filip do mnie napisze... Nawet nie mam jak odpisać! Jak ja będę się komunikować ze światem?

    Ja: To napiszesz mu na Gadu, że masz zablokowaną komórkę!

    Marta: Ale jak mu napiszę, jak nie będę nawet wiedziała, czy w ogóle wysłał mi SMSa? Nie będę robić z siebie debila! ;<

    Ja: To rodzice nie pozwolą ci nawet spojrzeć na komórkę, żeby zobaczyć, czy masz jakieś wiadomości?

    Marta: Nie... Nawet na chwilę. Powiedzieli, że mam się z nią pożegnać ;< ( ;( ;(

    Ja: Marta... tak mi strasznie, strasznie, strasznie przykro :( :( :(

    Jak widać, Marta jest kompletnie załamana. Ja również. Życie z wyrzutami sumienia to męczarnia...!!! :(

    Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej...

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz