21 grudnia 2004, wtorek

34 11 17
                                    

21 grudnia 2004, wtorek

Szkoła jest stresująca. Już nie wiem, czy nie wolałam być chora i siedzieć w domu.

Co ty mówisz, Ada? Doceniaj swoje zdrowie. Masz tylko jedno!

Lepiej jest być zdrowym, nawet jeśli trzeba stawić czoło takim strasznym nauczycielom, jak ten BOB...

Nie przyniosła noża na lekcję. Ale i tak się nad nami znęcała.

Kazała mi odpowiadać pod tablicą. Bo ja nawet tej kartkówki, za którą dostałyśmy ochrzan, w ogóle nie pisałam – przecież w zeszłym tygodniu mnie nie było.

Dostałam czwórkę. Może i mogłam dostać piątkę, ale powoli tracę motywację do przedmiotu, który kiedyś był jednym z moich ulubionych.

***

Dzisiaj Tomek, Michał i Daniel pojechali do Bielunia na konkurs matematyczny. Zawiozła ich nasza nauczycielka od matmy, pani Lisocka. Rodzice od rana gadali:

–Och, nasz biedny Tomuś, tyle stresu dzisiaj...

Gdy przyszłam ze szkoły, to samo:

–Ciekawe jak tam Tomeczek, dzisiaj pod taką presją, biedne dziecko...

BIEDNE DZIECKO?!

Oto, co mi wieczorem powiedział o tym całym konkursie:

–Robiłem zadania 15 minut, 45 minut pisałem komentarze i wyszedłem 1,5 godziny przed czasem, bo mi się nudziło.

	Biednym dzieckiem to jestem ja! To ja nie radzę sobie z matematyką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Biednym dzieckiem to jestem ja! To ja nie radzę sobie z matematyką.

Anka Wilczyńska powiedziała kiedyś, że rodzeństwo Makowskich składa się z dwóch przeciwieństw – jedno jest mądre, a długie głupie.

–Jak możesz tak mówić...? – wykrztusiłam wtedy, czując się podle.

–A nie jest tak? – zapytała ze złośliwym uśmieszkiem.

Czasami porównując nasze oceny, ciężko nie przyznać jej racji... 

***

Pani Romańska powiedziała nam dzisiaj na polskim, że w szkole zostaje ogłoszony konkurs literacki "Moja szkoła". Chętni z klasy mają napisać prozę, wiersz, piosenkę, czy jakikolwiek inny literacki utwór związany z naszym gimnazjum. Punkty będą wliczane do konkursu "Superklasa". Mamy czas do 12 stycznia.

Postaram się dać z siebie wszystko.


22 grudnia 2004, środa

Ostatni dzień przed przerwą świąteczną! Były jasełka i klasowa Wigilia.

Jak już wspominałam, grałam aniołka. Tomek się ze mnie nabijał, że do aniołka to trochę mi brakuje. To fakt. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam w kościele.

Chociaż wczoraj się modliłam. Nie widziałam cały dzień Michała i modliłam się o to, żeby do mnie zadzwonił, napisał SMS–a, wszedł na Gadu–Gadu, albo chociaż puścił sygnał.

Bóg jednak nie spełnił mojej prośby. Wcale mu się nie dziwię, musi się zająć ludźmi, których dotknęła jakaś tragedia życiowa, czy coś.

Po jasełkach mieliśmy klasową Wigilię. 

Dawaliśmy sobie nawzajem prezenty – każdy miał kupić prezent jednej osobie z klasy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dawaliśmy sobie nawzajem prezenty – każdy miał kupić prezent jednej osobie z klasy. Było niby losowanie, ale później i tak wszyscy się wymieniali i było wiadomo, kto komu kupuje. Ja dostałam prezent od Marceli. Kupiła mi... pamiętnik!!! Taki śliczny, czerwony, z okienkiem na suszone kwiaty! Jest to dla mnie prezent idealny. Uwielbiam pisać. Gdyby nagle mi powiedzieli, że już nigdy nie będę mogła tego robić, wpadłabym w taką depresję, że najlepsi psychologowie świata nie potrafiliby mi pomóc. To jest dla mnie jak oddychanie, jak najlepsza terapia, to jest mój sposób na uwiecznianie chwil z mojego życia... Dobrych i złych... Śmiesznych i smutnych. Ważnych i zupełnie nieistotnych. Uwielbiam to!

Ja dałam Marcie płytę Snoop Dogga "Drop it like it's hot". Była zachwycona!

Gdy dzieliliśmy się opłatkiem, składałam życzenia dosłownie wszystkim. A przynajmniej wszystkim, których znam, albo kojarzę.

Z dziewczynami robiłyśmy sobie jaja i życzyłyśmy chłopakom z klasy, żeby zmądrzeli. Ciekawe życzenia usłyszałam od Grześka Wolaka:

–Dobrych ocen... Chociaż tobie nie trzeba, bo i tak masz dobre. I fajnego chłopaka... no wiesz, jak będziesz starsza!

Coo??? Czemu jak będę starsza? To znaczy kiedy? Może w wieku 25 lat? Wtedy to ja już będę dojrzała i rozwinięta uczuciowo i pewnie będę miała męża, a nie chłopaka. Chłopaki to są mi teraz potrzebne!

Marta mówi, że tak naprawdę to nikt z nas nie jest gotowy na żadne związki, nawet ja, mimo, że może mi się wydawać, że jest inaczej.

Phi, może ona nie jest gotowa, niech mówi sama za siebie! Mnie moje serce mówi co innego!

Gdy Michał składał mi dzisiaj życzenia, powiedział:

–Żebyś została sławną artystką i żebym mógł przeczytać wydaną przez ciebie książkę!

To było taaakie słodkie...!

Ja mu życzyłam żeby dalej tak pięknie grał na skrzypcach jak do tej pory i żeby został sławnym muzykiem.

Bardzo miłe życzenia dostałam od... Daniela! Od tego Daniela, który chodzi z nami na angielski, wygląda jak Harry Potter i dokuczał mi razem z Piotrkiem, gdy byli u nas w domu jakiś czas temu.

–Żebyś nigdy się nie zmieniała i zawsze pozostała sobą – powiedział. –Tak samo wrażliwa i mająca swój własny świat.

Ach... Czas świąt jest taki magiczny! Wszyscy są dla siebie mili, dookoła jest taki czar i ciepło. Jest wspaniale. 

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz