2 kwietnia 2005, sobota

40 8 4
                                    

2 kwietnia 2005, sobota

PAPIEŻ UMIERA! On nie może umrzeć! Kto będzie naszym autorytetem, gdy go zabraknie?! CO BĘDZIE ZE ŚWIATEM???
Wszyscy się modlą, a na GG krążą płomyczki nadziei dla Jana Pawła II. Przez chwilą dostałam SMS–a od Michała:

"*To płomyk dla Papieża. Nie pozwól, by zgasł w tych trudnych chwilach. Po zmroku postaw w oknie zapaloną świecę – na znak jedności. Przekaż to dalej chociaż 5 osobom."
Na GG dostałam ze 100 takich wiadomości!!!!!!!!!!

"Na GG dostałam ze 100 takich wiadomości!!!!!!!!!!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ludzie naprawdę to ciężko znoszą.
On umiera.
UMIERA.
Umiera...
Jeeeeeeeeeezuuuuuuuuuuuu!

22:04
Właśnie przyszła do mnie mama ze słowami:
–Ada. Papież zmarł. Pomódl się.

ŻYCIE JEST TAKIE NIESPRAWIEDLIWE!

3 kwietnia 2005, niedziela

Dzisiaj jest żałoba narodowa.
Płaczę.
Ale przyznam szczerze, że wcale nie z powodu papieża.
Płaczę, bo muszę uczyć się chemii. Nic z tego nie rozumiem, więc prawdopodobnie dostanę jedynkę.
Nie mam żadnej motywacji do nauki tego. Gdy coś robię, muszę wiedzieć, po co.
PO CO mam się uczyć chemii, skoro nawet nie będę się tym zajmować?
Rozumiem po co uczyć się biologii, języków... Ale chemii?
Mam z powodu tego przedmiotu załamanie nerwowe.
NIENAWIDZĘ CHEMII! Gdy myślę o tym przedmiocie, czuję czystą nienawiść.
Rozpłakałam się jak małe dziecko.

4 kwietnia 2005, poniedziałek

Mieliśmy dzisiaj w szkole apel, na którym mówili o śmierci papieża. Same smutne rzeczy... Nikt się nie śmiał. Ani jedna osoba. Najpierw nasza "mądra" dyrektorka czytała przemowę z kartki, a później głos zabrał ksiądz. Później puścili jakieś pieśni i przemowy papieża w obcych językach.
To było okropne. Rozglądałam się po ludziach i każdy był zdołowany.
Nagle usłyszałam za sobą głośne pociąganie nosem. Odwróciłam się – Pamela była cała zapłakana. Miała czerwone oczy i całą mokrą twarz. Spojrzałam na Jolę – ona również płakała, nawet nie próbowała powstrzymać łez. Ona nigdy nie tłumi swoich uczuć...
Mimo woli również poczułam, jak do oczu napływają mi łzy. W czasie apelu jeszcze starałam się jakoś trzymać, ale gdy wróciliśmy do klasy, wszystkie dziewczyny ryczały. Oprócz Marty. Stwierdziła, że jest jej przykro, ale nie chce robić scen.
To było bardzo dziwne i poruszające przeżycie... Czułam, że jesteśmy wszyscy zjednoczeni w żalu, ale również pełni nadziei i wiary w dobro. W ostatnich dniach świat wygląda bardzo smutno, ale ma w sobie jednocześnie ogromnie dużo ciepła i miłości...

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz