29 stycznia 2005, sobota
WRESZCIE FERIE.
Przez kolejne 2 tygodnie nie będę musiała oglądać na oczy biologicy... Zwanej też zgniłą Gruszką... Zwanej też naszą WYCHOWAWCZYNIĄ. Zwanej też BOBEM, lub też bezdusznym, beznadziejnym POTWOREM.
Wiecie jaką nam atrakcję zafundowała na ostatniej lekcji biologii w tym semestrze? Wymyśliła coś naprawdę ekstra, żebyśmy dobrze o niej pamiętali podczas tej rozłąki.
Przyniosła na lekcję serce świni.
Powiedziała, że jest ono bardzo podobne do ludzkiego serca, a że my omawiamy układ krwionośny człowieka, przyda nam się obejrzeć, jak dokładnie wygląda komora lewa, prawa, aorta, przedsionek lewy, prawy, żyły główne i wszystko inne...
Gdy tylko wyjęła ten organ z foliówki i zaprezentowała nam, zrobiło mi się słabo. Zaczęła z niego kapać krew, wprost na plecak Pawła Sosnowskiego.
–Eeeej, co pani zrobiła...?! – zawołał, wściekły.
Gruszka najwyraźniej nie odczuwała wyrzutów sumienia.
–Mówiłam wam, że macie trzymać plecaki pod ławkami, a nie w przejściu, Sosnowski – powiedziała oskarżycielskim tonem.
–Więc to jest moja wina, że pobrudziła mi pani plecak?! – wykrzyknął znowu tamten.
–Gdyby leżał pod ławką, tak jak powinien, to by się nie pobrudził – oznajmiła nauczycielka.
Zapytała, czy ktoś z nas chce rozkroić to serce i obejrzeć sobie, jak wygląda w środku.
Nikt nie wyraził chęci, więc sama wzięła do ręki nóż (pewnie ten sam, którym nam kiedyś groziła) i zaczęła rozkrajać organ na własnym biurku.
Kręciło mi się w głowie i szumiało mi w uszach. Prawdziwe, bijące serce, które należało do jakiejś świnki, która biegała sobie radośnie, zanim została zamordowana... Życie jest takie NIESPRAWIEDLIWE!!!
Przechodziła powoli między ławkami i każdemu prezentowała rozbebeszone flaki... Ja jedną ręką odgrodziłam się od tego widoku, a drugą zaczęłam mazać po książce. Na szczęście zrozumiała moją sugestię i oddaliła się bez słowa.
***
Jest jeszcze jeden powód, dla którego cieszę się, że są już ferie.
Przez kolejne 2 tygodnie nie będę musiała znosić widoku Michała i Jaśminy siedzących razem na przerwach. Nie będę patrzeć, jak radośnie świergotają, nie będę wściekać się za każdym razem, myśląc, jaki Michał jest dwulicowy i fałszywy. Jak może mówić o dziewczynie za plecami, że jest GŁUPIA, a jednocześnie spędzać z nią każdą możliwą chwilę i chichotać razem z nią jak nienormalny...? Jak mogłam się tak pomylić co do niego... To nie jest żaden Modrzew, tylko jakaś LIPA...!
To, że ze sobą chodzą, jest już potwierdzone. Oczywiście w szkole zachowują się w miarę normalnie. Nie trzymają się za ręce... O żadnych pocałunkach nie wspominając... Oni chyba chcą to utrzymać w tajemnicy i myślą, że nikt o tym nie wie.
Ale wszyscy o tym wiedzą. Po pierwsze – wystarczy mieć oczy i mózg, zauważenie tego nie wymaga jakiegoś geniuszu. Po drugie – powiedziały mi to Marta i Marcelina, które gadały o tym z Basią Rzepką, która chodzi z Michałem do klasy. Basia Rzepka słyszała to od Oli Bałtyk, która trzyma się z Jaśminą Król. Jaśmina powiedziała jej to w największej tajemnicy... Jak widać, trafiła na kolejną siebie wartą przyjaciółeczkę.
Poza tym już wcześniej mówiła o tym Pamela... I te napisy na ścianie szkoły... No i fakt, że oni bez przerwy ze sobą siedzą. Myślę, że już mi starczy dowodów.
Przez ostatni tydzień praktycznie nie gadałam z Michałem. Jeśli już, to jedynie na angielskim. W szkole tylko witaliśmy się krótko. Czasami nawet nie.
On do mnie po prostu już tyle nie podchodzi. Ani do innych z naszej klasy. Ma ciekawsze zajęcia.
Ale przyznaję, że ja też go unikam. Nie mam ochoty z nim gadać. Jego widok sprawia mi ból, którego wcześniej nie znałam.
Mam złamane serce. Złamane to mało powiedziane. Właściwie brutalnie wyrwane i rozkrojone.
Krótko mówiąc, czuję się tak, jakby to serce, które pokazywała nam biologica, należało do mnie...
CZYTASZ
Pamiętnik Ady
Teen FictionIlustrowana przeze mnie książka inspirowana moimi pamiętnikami, które pisałam jako gimnazjalistka w latach 2004-2005. "Drodzy czytelnicy - mam na imię Ada i mam 13 lat. Jestem wrażliwa i radosna. Uwielbiam pisać i rysować - piszę pamiętniki odkąd...