9 października 2004, sobota

42 11 10
                                    

Przeczytałam "Oskara i panią Różę"! Michał miał rację! Miałam ochotę rozryczeć się jak bóbr, ale oczywiście Tomek był w pokoju i siedział przy komputerze, grając w Simsy. Jak w takiej sytuacji można uronić łzę? Wyszłam na chwilę do łazienki i trochę sobie popłakałam.

Ten ostatni list pani Róży do Boga kompletnie mnie rozkleił. Gdy napisała, że Oskar umarł... Że tak naprawdę ona tylko w wymyślonych przez siebie dla niego historiach była zapaśniczką... Myślałam, że pęknie mi serce! I jeszcze ten liścik Oskara na szafce nocnej: "Tylko Bóg ma prawo mnie obudzić"... Jak tu się nie rozbeczeć...!

Jeszcze raz tak strasznie doceniam życie. Warto cieszyć się każdą chwilą na tym świecie!

Muszę chwilę ochłonąć.

***

Uwielbiam książki, które mnie głęboko poruszają. Które skłaniają do refleksji i sprawiają, że inaczej patrzę na świat. Odkąd tylko pamiętam, zawsze taka byłam.

Gdy byłam mała, moją ulubioną bohaterką bajek była Pippi Pończoszanka. Dosłownie miałam fioła na jej punkcie. To było w drugiej klasie podstawówki.

	Po raz pierwszy powiedziała mi o Pippi mama

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po raz pierwszy powiedziała mi o Pippi mama. Gdy tylko usłyszałam o niej parę słów, zaraz chciałam mieć tę książkę. Czekałam, aż rodzice mi ją kupią, niemal tak niecierpliwie, jak dziś czekam na nową super–płytę Ushera. W końcu dostałam upragniony prezent.

Gdy tylko to przeczytałam, totalnie wsiąkłam. Pokochałam Pippi. Była ona dla mnie ideałem i wzorem do naśladowania.

Zdobyłam wszystkie książki o Pippi, jakie napisała Astrid Lindgren. Dbałam o to, żeby zawsze były równo ustawione na moim regale.

Zaczęłam bardzo inspirować się Pippi. Chciałam wyglądać jak ona i zachowywać się jak ona. Na gwiazdkę od rodziców dostałam lalkę Pippi i pluszowego pana Nilssona, a także film o jej przygodach. Na bal przebierańców poszłam przebrana za Pippi – tata kupił mi strój i perukę, w której później chodziłam też czasem po domu, bo tak lubiłam. W pamiętnikach rysowałam samą siebie z rudymi warkoczykami postawionymi do góry. Naśladowanie Pippi było moją ulubioną zabawą.

Nawet w szkole starałam się zachowywać jak ona. Strzelałam jakieś głupie teksty do nauczycieli, które dzisiaj już bym sobie darowała, ale wtedy miałam tylko 9 lat, więc mogę sobie wybaczyć. Na szczęście nauczyciele również byli wyrozumiali.

Chyba byłam wtedy za mała, by tak naprawdę rozumieć, dlaczego Pippi mi tak imponowała. Teraz patrzę na to z trochę innej perspektywy.

Teraz wiem, że Pippi zdobyła moje uznanie swoją niezależnością. Imponowała mi, że była odważna, żyła zupełnie inaczej niż inni i nie dała się wciągnąć w schematy szarej codzienności. Była zbuntowana, dążyła do poprawy świata i nigdy się nie poddawała. To prawdziwa rewolucjonistka – gdyby ktoś taki dzisiaj istniał, byłby wielką szansą dla naszej planety. A ja czułam, że chcę być taka, jak Pippi, by móc zmieniać świat i przeciwstawiać się regułom.

Już jako dziecko, w bajkach odnajdywałam swoje wartości.

Teraz wiem, że każda kolejna przeczytana książka może mi pomóc dowiedzieć się o świecie czegoś, czego jeszcze nie wiedziałam, a może nawet zmienić moje życie.

***

Dzisiejszy dzień jest idealny na czytanie książek. Za oknem znowu straszliwie leje. Leżę sobie na łóżku z herbatką z sokiem malinowym. W cieplutkim domu unosi się zapach pieczonej przez mamę szarlotki.

Teraz biorę się za "Kto ze mną pobiegnie". Ale nie mogę czytać cały dzień, powoli będę musiała zacząć myśleć też o pracy domowej, bo w niedzielę mogę się ze wszystkim nie wyrobić. Ech... 

Pamiętnik AdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz