Perspektywa Vincenta
Wstałem dzisiaj równo o piątej rano. Znów spałem tylko pięć godzin. A może nawet i mniej niż pięć?
Znowu.
Muszę z trudem się przyznać, że ostatnimi czasami cierpię na pewną bezsenność. Zasypianie w ogóle nie przychodzi mi tak łatwo i bywają takie noce, gdy przez nawet kilka godzin nie mogę usnąć i przez ten cały czas potrafię patrzeć się bezcelowo w ścianę czy inny punkt w moim pokoju. Bywają chwile, że jest to męczące.
No, ale cóż. Najwidoczniej takie jest życie.
Pierwsze poranne czynności, które zawsze wykonuję po przebudzeniu się, to prysznic, założenie typowych dla mojego codziennego wyglądu eleganckich ubrań, a następnie ułożenie moich włosów też w typowy dla mnie sposób. Tak było również tego dnia.
Po zaledwie trzydziestu minutach zszedłem do kuchni. Jak zwykle o tej porze nikogo w niej nie było.
Nic zaskakującego, przecież wszyscy jeszcze śpią lub przynajmniej udają, że to robią.
Podszedłem do ekspresu do kawy wraz z moim kubkiem, po czym nalałem do niego mojego ulubionego, ciemnego jak noc napoju, aby chociaż tym dodać sobie jakiejkolwiek energii, której mi ostatnio brakuje. Usiadłem na krześle przy stole i zacząłem popijać kawę, gdy nagle do środka wszedł Will, najprawdopodobniej wracając z swojego porannego treningu, co wywnioskowałem z tego, że był w dresach, które zawsze nosi podczas wykonywania tej czynności, oraz po jego nieco przemoczonych i rozczochranych włosach.
- Cześć, Vince. - rzucił na szybko Will, przy okazji podchodząc do sokowirówki i robiąc ten swój koktajl, czy cokolwiek tam to jest.
- Dzień dobry, Williamie. - odpowiedziałem.
Nadal męczyłem tę swoją kawę, która w ogóle nie przyniosła mi żadnej energii ani niczego innego. Will usiadł przy stole i właśnie pił swój napój, gdy po kilku minutach do kuchni weszła Hailie, która najwidoczniej nadal była zmęczona. Przynajmniej w moim mniemaniu tak teraz wyglądała.
- Hej, Hailie. - przywitał się Will.
- Hej, Will... - powiedziała Hailie, po czym spojrzała na mnie i dodała: ... Cześć, Vince.
Hailie usiadła obok Willa.
- Witaj, Hailie. - odpowiedziałem, spoglądając przelotnie na młodszą siostrę.
- Nie jesteś głodna? - spytał się Will
- Dopiero wstałam... - zawahała się. - Albo w sumie mogę coś zjeść, bo muszę zaraz do szkoły jechać.
- A co byś zjadła?
- Cokolwiek, Will, cokolwiek...
- Może być jajecznica z bekonem?
W tym momencie do kuchni wszedł Dylan.
- Może.
- O, to ja też chcę. - powiedział tym razem Dylan.
Will wyglądał na nieco poirytowanego tym faktem, że musi robić śniadanie Dylanowi, ale po chwili zastanowienia odpowiedział po prostu:
- No dobrze.
Will spojrzał się na mnie, po czym spytał:
- Vince, a ty chcesz?
Nie, nie chcę, zjem później.
CZYTASZ
Z Innej Perspektywy | Vincent Monet
FanfictionZawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby się wydawać całkiem spokojne, lecz to tylko pozór. W ten piękny dzień doszło do dość tragicznego wyp...