Rozdział 87 - Typowy dzień w rezydencji Monetów

504 32 34
                                    

    Podczas oczekiwania na powrót naszej siostry przebywałem w kuchni wraz z całą resztą naszych braci. Oczywiście oprócz Dylana, który też zapewne będzie tutaj w przeciągu najbliższych dwóch godzin. Przez tę niecałą godzinę, która minęła od tej mojej rozmowy z Will'em, zdążyłem zażyć niezbyt wielką dawkę leków uspokajających. Zrobiłem to dla swojego spokoju, a także dla bezpieczeństwa Hailie, na którą muszę przyznać, że byłem zdenerwowany. A gdy byłem w takim stanie, to nie byłem pewien, czy aby na pewno dobrze by się to dla niej skończyło.

    Akurat miałem już iść na górę, gdy nagle zauważyłem, że drzwi wejściowe się otwierają. Do środka weszła Hailie, która naprawdę była pijana. Najwidoczniej tak bardzo, że weszła tutaj i na samym progu się zachwiała. Mało by brakowało, żeby się przewróciła, ale dość szybko podtrzymał ją Will.

     - Heeejka! - krzyknęła radośnie, przy tym machając ręką na przywitanie bliźniakom, którzy patrzyli na nią z kuchni.

     - No hej, dziewczynko. - powiedział Shane.

     - Jak tam uuuu was? Naadal na kacu po imprezce, hm?

     - Niestety jeszcze trochę tak, ale z tego, co widzę, to ty też się nieźle dzisiaj najebałaś.

     - Nom, wiem i było bardzo zaaajebiście... Aaaa z resztą to kto mi niby zabroni się napić jednego drinka, co?

    Jak ona wypiła tylko jednego drinka, to ja, kurwa, umiem latać.

     - Ja ci zabronię, drogie dziecko. - odezwałem się, a ona się na mnie popatrzyła.

     - O Boooże, tylko nie ty. Wielki pan maruuda się znowu znalazł... I już nie droguj dzieckuj mi tutaj, bo ja jestem już dorosła, wieeesz...?

    Z tyłu usłyszałem tylko ciche parsknięcie któregoś z bliźniaków.

    Ona się uważa za dorosłą, tak? No zobaczymy, zobaczymy... I to już niedługo.

     - ... I wyjmij wreszcie tego kija z dupy, okej? - kontynuowała, a tamta dwójka już kompletnie zaczęła się śmiać. - Jest laaato, wakacjeee i te sprawy, więc w końcu trzeba wrzucić na totaalny luzik i się zabawić jakoś przy drineczku, a nie siedzieć w gajerze dwadzieścia cztery na siedem przez cały jebany rok, jak jakiś korposzczurek, i uprzykrzać życie kochaanej młodszej siostrze swoim pierdoleniem, co nie...? Ale i tak chuuj mi zrobisz za to, jak zaaawsze.

    Oho, jaka pewna siebie.

    Mam tylko nadzieję, że ta jej odwaga i pewność siebie zostanie do naszej jutrzejszej rozmowy. Na pewno jej się to wtedy przyda.

     - Hailie, Vincent ma rację. - powiedział Will. - Jesteś jeszcze za młoda na imprezowanie, a tym bardziej na picie alkoholu.

     - No ja pierdooole, ty też, Will?! Seriooo...? Wy oboje wyjmijcie te kije, bo się z wami, kurwa, wytrzymać już nie daa!

     - Wyrażaj się, dziewczynko. - parsknął Shane.

     - Eh, jacy wy wszyscy jesteście deeespotyczni... - westchnęła. - No po prostu biedna ja...

     - No zdecydowanie biedna ty i to już teraz. - przytaknął jej Tony. - Pomyśl o tym, co będzie jutro.

     - Oj Toony, jedyne, co prawdziwe, to jest tuu i teraz, więc po co mam się przejmoować tym, co jutro będzie...?

    Cicho westchnąłem, przymykając na chwilę powieki. Już naprawdę uprzykrzyło mi się słuchanie najebanej Hailie, więc rzekłem:

     - Will, zaprowadź ją do jej pokoju.

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz