Wystraszyłem się wtedy nie na żarty. Hailie najwidoczniej też i to pewnie gorzej niż ja, bo cała się spięła. Tam naprawdę ktoś był. Ciekawe tylko kto.
- Hailie, przyszliśmy po ciebie... - jęknęły przeraźliwie jakieś dwa głosy za nami.
I w tym momencie moja siostra dość głośno i przeciągliwie krzyknęła, po czym oderwała się ode mnie, jakbym zaczął się palić i skuliła się gdzieś w rogu kanapy. Postanowiłem wstać i zobaczyć, co do cholery jasnej było. No tego, że to byli moi dwaj bracia, którzy przykryli się jakimś pościeradłem, to się w ogóle nie spodziewałem. Dylan i Shane. Zapamiętam to sobie. Po jakiejś niezbyt długiej chwili do salonu wszedł zaalarmowany Will.
- Co się tutaj dzieje?! - odezwał się Will. - Hailie?!
Gdy to powiedział, to podbiegł do niej, a ja ponownie spojrzałem się na sprawców tego całego wydarzenia.
- Czy wy już do końca oszaleliście? - zapytałem, już nawet nie siląc się na to, żeby ukryć tę całą irytację spowodowaną tym wszystkim.
- To był tylko żart. - zaczął Dylan.
- Żart? Wy to nazywacie żartem?
- Myśleliśmy, że będzie śmiesznie. - odparł tym razem Shane.
- No skąd mieliśmy wiedzieć, że ona tak zareaguje? - odezwał się znowu Dylan.
Nie wiem? Może użyjcie w końcu tego jebanego mózgu, który chyba po to macie?
- Jest trzecia w nocy, a wy myślicie, że paradowanie z prześcieradłem po salonie i jęczenie będzie śmieszne?
- Vince, poszedłbyś tutaj? - spytał Will.
- Miarka tym razem się przebrała. I to jeszcze nie koniec. O równej dziewiątej macie stać przed moim gabinetem. Dobrze wam radzę, żebyście się nie spóźnili przez chociażby minutę. Czy wyraziłem się jasno? - pokiwali niechętnie tymi pustymi głowami. - W takim razie już idźcie i mnie nie denerwujcie.
Po chwili opuścili to pomieszczenie, a ja podszedłem do nich. Hailie najwidoczniej miała atak paniki. Tym razem tym idiotom nie ujdzie to na sucho, o nie. Ja im na dobre wyperswaduję te głupie pomysły z tych głów.
- Proszę cię, zrób coś, bo ja już nie wiem, co robić. Ona nie słucha mnie nawet! - szepnął do mnie Will.
Ciekawe co ja niby zrobię, jak on nie potrafi nad nią zapanować.
- Hailie, posłuchaj mnie, dobrze? - złapałem ją lekko za ramiona. - Nic się nie dzieje, spokojnie... Postaraj się uspokoić, jasne?
- Malutka, musisz się uspokoisz, bo się zaraz udusisz...
Dobre kilkanaście minut zajęło nam uspokojenie naszej siostry. Cały czas była wystraszona. Tak mi jej było szkoda, że przez ten idiotyczny pomysł naszych braci musi się tak bać. Po pewnym czasie wziąłem ją na ręce i postanowiłem ją zanieść do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą i już miałem wychodzić, ponieważ i tak za chwilę miał do niej tutaj przyjść Will, gdy się odezwała:
- Zostaniesz? Boję się...
Tak cholernie ciężko byłoby mi jej odmówić, więc usiadłem obok niej.
- Co to było w ogóle..?
- Dylan wraz z Shane'em, ale nimi się już nie przejmuj.
- Jesteś na nich zły?
CZYTASZ
Z Innej Perspektywy | Vincent Monet
FanfictionZawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby się wydawać całkiem spokojne, lecz to tylko pozór. W ten piękny dzień doszło do dość tragicznego wyp...