Rozdział 56 - Co się z tobą dzieje?

766 40 50
                                    

    Przez całą noc nie zmrużyłem oka ani razu. Tylko zadręczałem się jakimiś beznadziejnymi myślami. Nie mam pojęcia dlaczego, ale znowu zacząłem czuć się okropnie. Bardzo okropnie. A co, jeśli on naprawdę tego żałuje, ale tym razem to ja to musiałem zjebać? Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie pomimo, że dręczyło mnie ono już przez kilka godzin.

    Jakiś czas po godzinie siódmej, gdy już zdążyłem się w miarę ogarnąć, to zszedłem do kuchni. Zastałem tam tylko Blanche, która siedziała przy stole i coś tam popijała. Ja natomiast postanowiłem zrobić sobie kawę.

     - Oho, ktoś tu w końcu zawitał. - odezwała się po jakiejś chwili. - Niech zgadnę, to ty, Vincent?

    Czasami mi się wydaje, że ona po prostu robi nas w chuja, mówiąc to, że nic nie widzi. Nie no, ale naprawdę. Przecież to jest jakieś nierealne, że ona wie, że to ja pomimo, iż nawet się nie odezwałem.

    W ramach odpowiedzi tylko coś tam mruknąłem, po czym usiadłem przy stole. Coraz bardziej zaczynałem walczyć sam z sobą, aby tutaj nie usnąć. W skrócie mówiąc, byłem cholernie zmęczony.

     - A tobie co znowu?

    Wzruszyłem ramionami, nawet nie myśląc o tym, że ona przecież tego nie widzi.

     - Czyli niezbyt humor ci dzisiaj dopisuje. To po tej całej waszej rozmowie z Camem? No w sumie to ja bym tego rozmową nie nazwała.

    No kurwa, oczywiście, że tak.

     - Można tak powiedzieć. Słyszałaś coś?

     - A no wiesz, było was słychać i to bardzo... Najbardziej ciebie.

    Świetnie.

    Może wtedy nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, że trochę za głośno mówię. Cóż.

     - Czy też kiedyś tak miałaś, że powiedziałaś komuś coś, czego później żałowałaś? - zapytałem po takiej dłuższej chwili.

     - W sensie?

     - Że powiedziałaś prawdę, ale zaczęłaś tego żałować.

     - Oj, nawet nie masz pojęcia ile razy... No na przykład pewnego razu powiedziałam twojemu dziadkowi, że jest pojebanym kretynem. I pomimo, że faktycznie był kretynem, to potem dotarło do mnie, że to nie był dobry pomysł, ale i tak go nie przeprosiłam. W życiu.

     - Mhm...

     - No albo ta sytuacja, kiedy podwędziłeś mi to wino i upiłeś Williama. Nie no, raczej nie muszę pytać, czy to jeszcze pamiętasz.

     - Zwyzywałaś mnie wtedy od bezmyślnych idiotów i się ciągle pytałaś, jakim cudem wpadłem na tak beznadziejny pomysł.

     - Tego też żałuję, bo byłeś wtedy dzieciakiem, no i może trochę przesadziłam, ale to też była prawda. No coś ty w ogóle miał w tej głowie, gdy go wtedy upijałeś?

     - Nie mam pojęcia.

    Westchnęła.

     - A czemu w ogóle o to pytasz?

     - Cóż, powiedzmy, że znalazłem się w podobnej sytuacji.

     - Czyli powiedziałeś ojcu coś, czego nie chciałeś mówić?

     - Tak.

     - Aha, więc dlaczego tak szybko od niego wyszedłeś, co?

     - Zdenerwowałem się.

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz