Rozdział 27 - Szkoła

827 34 10
                                    

    Następnego dnia już normalnie wróciłem do swoich obowiązków bez zamartwiania się, że zaraz się ktoś do mnie o to przypierdoli. Ale mówiąc szczerze to i tak nie miałem zbyt dużo do zrobienia, ponieważ praktycznie cały poprzedni tydzień spędziłem na robieniu wszystkiego, co mi jeszcze zalegało. Dzisiaj okazjonalnie odebrałem tylko kilka telefonów i odpisałem na parę mailów. A najwięcej spotkań i tak miałem dopiero od następnego tygodnia.

    Ogólnie to Hailie rano mnie poinformowała, że będzie chciała ze mną porozmawiać. Tylko nie powiedziała o czym i nawet kiedy miałaby się odbyć ta nasza rozmowa, co niezbyt mnie cieszyło. Dosłownie przyszła do mojego gabinetu w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie. I nie przyszła tutaj sama, ponieważ tuż za nią wszedł młodszy z bliźniaków. No tego to się w ogóle nie spodziewałem.

     - Cześć, Vince. - przywitała się nasza siostra.

     - No siema. - powiedział po chwili Tony.

     - Dzień dobry. - mówiąc to, zamknąłem laptopa.

     - Nie przeszkadzamy ci? - zapytała się.

     - Nie. Usiądźcie. - wskazałem na fotele po drugiej stronie biurka, a oni wykonali moje polecenie. - A więc o czym chciałaś ze mną rozmawiać?

     - No wiesz, Vince... Muszę się o coś spytać.

     - Boże, mów mu szybciej, bo ja nie mam całego dnia. - burknął Tony.

     - Co się stało? - spytałem się, zaczynając podejrzewać, że ta dwójka coś po prostu przeskrobała.

     - Nic się nie stało, spokojnie... - zaczęła Hailie.

     - Jak ty mu nie powiesz, to ja mu powiem i tyle. - przerwał jej Tony.

     - Przecież mówię!

     - Nie dziewczynko, ty się jąkasz.

     - Wcale nie!

     - Tak...

     - Wystarczy. - przerwałem mu, ponieważ ta ich przepychanka zaczęła nieco mnie irytować. - Hailie, czy możesz wreszcie mi wytłumaczyć, jaki jest cel tej naszej rozmowy?

     - Wiesz, od wypadku minęły już prawie dwa miesiące i... - zawahała się. - I ja po prostu chciałabym nareszcie wrócić do szkoły. I to jak najszybciej.

     - Mhm... Może teraz mi powiesz, dlaczego obecność Tony'ego jest ci tutaj potrzebna?

     - Bo on ma mi pomóc w przekonaniu ciebie.

     - W jaki sposób Tony ma mnie przekonać?

     - Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Jego się o to spytaj. Powiedział tylko, że mi pomoże.

    Po tych słowach przeniosłem swój wzrok na młodszego brata. Pomimo, że już doskonale wiedziałem, jaką decyzję podejmę, to i tak postanowiłem usłyszeć, co ta dwójka ma mi jeszcze do powiedzenia. Czasami po prostu lubię się z nimi podroczyć. Tym bardziej jak się nudzę.

     - Sprawa wygląda tak, że nasza mała siostra ciągle marudzi na to twoje indywidualne nauczanie. - zaczął Tony. - Z nią się nie da już wytrzymać. Dlatego ona musi wrócić do tej budy... Znaczy szkoły. - poprawił się, gdy ostrzegawczo się na niego spojrzałem. - No i okej, rozumiem, że się boisz, że coś się jej stanie, czy coś... No ale przecież dobrze wiesz, że ten cholerny wypadek w ogóle nie był z naszej winy! Obiecuję, że wraz z Shane'em będziemy się nią opiekować. No przykładowo będziemy za nią chodzić...

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz