Rozdział 114 - Jak ostatnia nadzieja

369 32 38
                                    

    Dni ciągle mijały, jak jakieś popierdolone, i w taki oto sposób już zawitał do nas miesiąc, którym jest wrzesień. Jednoznacznie oznaczało to definitywny koniec wakacji dla mojej siostry i właściwie to tylko dla niej. Dylan, Shane i Tony rok akademicki zaczynali dopiero na początku października, więc jeszcze mają trochę czasu na to, żeby zacząć się powoli pogodzić z tym faktem, że dla nich wakacje też się zakończą, prędzej czy później. O sobie już nie mówię, bo moje wakacje to trwają zazwyczaj z siedem dni i nie więcej, więc skończyły się już z dobre półtora miesiąca temu.

    Powracając do tematu bliźniaków, to ci obaj geniusze postanowili, że będą studiować za granicą. Do ostatniej chwili nie do końca byłem pewien, czy ten pomysł im w ogóle wypali, ale, o dziwo, udało im się dostać na ich wymarzone uniwersytety i to bez większych problemów. Wygląda więc na to, że w rezydencji będą mieszkać jeszcze przez nieco ponad dwa lub może nawet trzy tygodnie, a potem przeprowadzą się do miast, w których znajdują się wybrane przez nich uczelnie.

    Lordzie, przecież oni dopiero niedawno zaczynali naukę w liceum...

    Dylan natomiast ostatnio wpadł na pomysł, że od następnego miesiąca przeprowadzi się z Martiną do Nowego Jorku. Ewentualnie ta ich wyprowadzka miałaby się odbyć dopiero w grudniu lub nawet po świętach Bożego Narodzenia, jak on to stwierdził "przez nieznane im jeszcze komplikacje". Tak czy siak nie zmienia to faktu, że od nowego roku, to już na pewno zostanę w tym domu sam wraz z Hailie, która zapewne za dwa lata też zacznie studiować.

    No i jeszcze z kotem, oczywiście.

    Jeśli już mówimy o Hailie, to ona wcale nie wydawała się być jakaś smutna z tego powodu, że musiała wrócić do szkoły. Powiedziałbym, że było wręcz przeciwnie - trzydziestego pierwszego sierpnia nawet nie trzeba było jej dwa razy powtarzać, że od jutra znowu będzie musiała się uczyć. W przeciwieństwie do przykładowo takiego Shane'a sprzed roku, to przyjęła tę nowinę spokojnie i możliwe nawet, że była w jakiś sposób z tego zadowolona.

    I to, że nigdy jakoś specjalnie nie marudziła na chodzenie do szkoły, jest jednym z jej plusów.

    Możliwe, że jesteście ciekawi, co dalej z tą sprawą z Charlotte? Otóż obecnie wygląda to tak, że już oficjalnie zajęła się tym prokuratura. Niby początkowo Organizacja też miała się tym zająć, bo przecież to z jej polecenia aż czterech członków straciło życie. Ostatecznie skończyło się to tak, że jedynie zajęliśmy się tym, żeby ta cała sprawa nie została nagłośniona w mediach.

    Jak ktokolwiek więcej miałby się dowiedzieć o tym, a tym bardziej o tych wszystkich sytuacjach z moim udziałem, to preferował bym zapaść się pod ziemię, niż dalej żyć w tym kraju.

    Pomińmy ten fakt, że ja już w ogóle nigdzie nie chcę żyć.

    A więc kto o tym wszystkim wie? Nie licząc Monty'ego, który dowiedział się jako pierwszy, oraz Camdena, którego oboje częściowo okłamaliśmy, to następnie dowiedziała się Maya, która z wiadomych względów raczej musiała być o tym poinformowana. Po dwóch dniach nasza czwórka zdecydowała się na to, aby również powiedzieć o tym całej reszcie, gdyż dalsze zatajanie tego nie miałoby większego sensu.

    Zresztą mówienie im o tym też nie miało żadnego sensu.

    Ich reakcje były dość różne, ale żadna z nich niespecjalnie mnie dziwiła. Lindsay i Hailie tylko patrzyły się na nas z niedowierzaniem przez dość długą chwilę. Shane przestał jeść chrupki, które wtedy konsumował, oraz nieco się skrzywił. Jego bliźniak natomiast prychnął, po czym stwierdził, że musi pójść zapalić, a z kolei Dylan patrzył się na mnie wzrokiem, jakby chciał mi powiedzieć coś w stylu: "a nie mówiłem?".

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz