To była ona. Rozpoznałem ją po samym głosie.
Niezbyt gwałtownym ruchem odwróciłem się w jej stronę i po chwili już ją ujrzałem w progu tego pokoju, co tylko utwierdziło mnie w tym, z kim mam teraz do czynienia. Najchętniej w tamtym momencie spytałbym "Co ty tutaj robisz?", ale to byłoby beznadziejne pytanie. Przecież to jest jej dom, a ja tutaj wtargnąłem, jakbym był u siebie.
Nie wyglądała ani na zdziwioną, ani nawet na zdenerwowaną, lecz ciekawym faktem było to, że trzymała w jednej ze swoich dłoni pistolet, który póki co był opuszczony w stronę podłogi. Zdawałem jednakże sobie sprawę z tego, że ona w każdej chwili może go wycelować prosto we mnie, a co gorzej - nawet strzelić.
- Co ty tu właściwie robisz? - zapytała, patrząc się na mnie.
Muszę przyznać, że to jest bardzo dobre pytanie.
- Przyszedłem, ponieważ chciałbym z tobą porozmawiać.
- Tak? I dlatego właśnie włamałeś się do mojego domu?
- Nie włamałem się tutaj. Drzwi były otwarte. - powiedziałem, a ona na chwilę odwróciła ode mnie wzrok.
- Możliwe... Ale to i tak nie zmienia faktu, że nie miałeś prawa tutaj wchodzić.
- Ty również nie miałaś prawa do tego, aby zamieniać moje życie w koszmar.
Cholera, czy ja naprawdę to powiedziałem?
Dobra, trudno. Nawet nie mam zamiaru tego żałować.
- Słucham?
- To, co słyszałaś. Zniszczyłaś mi życie.
Pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Ja? Ja ci zniszczyłam życie?
- Dokładnie tak.
- Nie, Vincent, nie jest tak, jak sobie teraz ubzdurałeś. To ty sobie niszczysz swoje życie i sam o tym doskonale wiesz. Ja może wpływam na to w jakichś zaledwie piętnastu procentach, ale prawda jest taka, że ty sam jesteś źródłem wszystkich swoich niepowodzeń, nie ja, i nawet nie próbuj mnie obwiniać za takie rzeczy.
- Jak zauważyłaś, to już to zdążyłem zrobić i nie mam zamiaru zmieniać swojego zdania w tej kwestii. Ponadto to właśnie ty próbowałaś mnie zabić cztery razy i nie widać, abyś jakkolwiek żałowała tego.
- Masz rację, akurat nie tego żałuję. - przyznała. - Jednakże jest jedna rzecz, której żałuję, i jest nią to, że za żadnym razem nie udało mi się wysłać ciebie na tamten świat... A w ogóle, to spróbuj jeszcze raz. Może tobie za czwartym razem się uda, hm?
Ta, już to widzę, jak mi się... Ale czekaj.
- Czyli o tym też już wiesz?
- Oczywiście. Ja o tobie wiem znacznie więcej rzeczy, niż ci się wydaje. Zresztą o was wszystkich i to całkiem sporo.
Nie no, świetnie. Wygląda na to, że ona wie więcej o mnie, niż ja o niej.
- Skoro już tak ze sobą rozmawiamy, to powiedz mi, do jakiego momentu zdążyłeś dojść, podczas mojej nieobecności?
- Mogłabyś doprecyzować swoje pytanie?
Tak naprawdę wiedziałem, o co jej chodzi, ale nie chciałem akurat o tym rozmawiać.
- Na notatce z którego dnia zakończyłeś czytanie tego pamiętnika?
Dalsze udawanie debila nie ma sensu. Najwidoczniej nie ominie mnie poruszenie tego tematu, choć go unikam szerokim łukiem, jak jakiegoś ognia.
CZYTASZ
Z Innej Perspektywy | Vincent Monet
FanfictionZawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby się wydawać całkiem spokojne, lecz to tylko pozór. W ten piękny dzień doszło do dość tragicznego wyp...