Perspektywa Hailie
Ten dzień był trochę dziwny. Najpierw ten niespodziankowy wyjazd do tej Bułgarii, a potem to, gdy okazało się, że matka moich braci jednak żyje. Początkowo nie wiedziałam, co się dzieje, ale no dość szybko udało mi się co nie co zrozumieć. Jedynie się bałam, że Dylan faktycznie zrobi coś Vincentowi, ale najwidoczniej chyba odpuścił mu to. Cieszyło mnie to, bo raczej nie skończyłoby się to zbyt dobrze.
Później każdy rozszedł się w swoje strony, a ja postanowiłam zostać w salonie wraz z ich matką. Wbrew pozorom ta kobieta była naprawdę miła i wyjątkowo dobrze mi się z nią rozmawiało pomimo, że znałyśmy się dopiero od paru krótkich godzin. Aż momentalnie przypomniała mi się moja mama.
- Czyli twierdzisz, że dobrze ci się z nimi żyje? - zapytała.
- Tak, ale no czasami taki Dylan czy też Tony są irytujący.
- Rozumiem cię. Moje rodzeństwo też często działało mi na nerwy... Jak z resztą?
- Will i Shane są akurat super. No w sumie to Shane też czasami mnie wnerwia, ale on to już trochę mniej.
- A Vincent?
- Vince jest jaki jest, ale wiem o tym, że mnie kocha, tak jak ich wszystkich. Wiem też, że zrobiłby dla mnie wszystko i ja dla niego też. Dlatego nie chcę, aby znowu sobie coś zrobił.
- Co?
Boże, Hailie, o czym ty jej w ogóle gadasz?
Dopiero po fakcie się zorientowałam, co ja właśnie powiedziałam. Przecież nie miałam tego mówić nikomu, a raczej ona też o tym nic nie wie, sądząc po jej reakcji. No i skoro nie wie, to raczej Vince nie chciał, aby się o tym dowiedziała i to jeszcze ode mnie.
- Nic, nic. To jest nie ważne, naprawdę.
- Uważam, że jednak jest. To może mi powiesz, czego nie chcesz, aby Vincent znowu sobie zrobił?
Ona mi teraz nie odpuści, nie ma mowy. Dlaczego ja po prostu nie umiem trzymać języka za zębami?!
- Ja chyba nie powinnam o tym pani mówić...
- Oczywiście, że powinnaś. To mój syn, więc raczej powinnam wiedzieć o takich rzeczach.
W sumie to jest oczywiste, że ona się tylko o niego martwi. No powiedziałabym jej, gdybym miała pewność, że Vince aby na pewno nie będzie na mnie za to zły. A będzie.
- Ale w razie czego, to pani tego nie wie ode mnie, dobrze?
- Dobrze, obiecuję. Więc?
Wzięłam wdech i upewniłam się, czy na pewno nikogo więcej oprócz nas tutaj nie ma.
- Bo on się samookaleczał i raz próbował się zabić. - powiedziałam szybko, aby mieć to w końcu z głowy.
Lindsay spojrzała się na mnie z niedowierzaniem i tak jakby przerażeniem. Ale no czy ja jej się dziwię? Sama nie mam pojęcia, co bym teraz czuła na jej miejscu.
- Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś, Hailie. - odezwała się po jakimś czasie.
Ja mam jedynie teraz nadzieję, że Vincent się o tym nie dowie, że to ja go wydałam.
Perspektywa Vincenta
Wróciliśmy razem z Will'em do domu, po czym udaliśmy się do kuchni, gdzie wszyscy już na nas czekali. Usiadłem na jakimkolwiek wolnym miejscu, którym okazało się miejsce naprzeciwko Hailie.
CZYTASZ
Z Innej Perspektywy | Vincent Monet
FanfictionZawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby się wydawać całkiem spokojne, lecz to tylko pozór. W ten piękny dzień doszło do dość tragicznego wyp...