7. Przypadek?

1.6K 141 13
                                    

Podczas gdy w pokoju obok trwała impreza, oblewająca drugie miejsce Gregora, my pod pretekstem zmęczenia siedzieliśmy na swoich łóżkach, nawiązując wzrokowy kontakt z podłogą. Obok nas dalej leżały nierozpakowane torby z rzeczami z konkursu. Na nich rzucone zostały kurtki. Ta cisza ogarniała nas już od dobrej godziny. Co chwila zza ściany dobiegał gromki śmiech, który towarzyszył nieustannej, głośnej muzyce. Na szczęścia grube ściany skutecznie zagłuszały dźwięk tak, że mogliśmy usłyszeć tykanie zegara. Wskazówki biegły wolno, zdecydowanie za wolno. A cisza w pomieszczeniu trwała nadal.

-Przypadek, czy zrządzenie losu?- usłyszałem głos Krafta. Podniosłem wzrok i spojrzałem na niego. On dalej zainteresowany był podłogą.

-Obstawiałbym bardziej ten los.- odpowiedziałem po namyśle. Teraz i on spojrzał na mnie.

-Od kiedy... no wiesz... Jesteś tego świadom?

-W sumie od niedawna... Od jakiegoś czasu wydawało mi się, że czuję coś do ciebie, ale nigdy nie myślałem o tym w taki sposób. Dopiero gdy zrozumiałem, że nie kocham i chyba nigdy nie kochałem Claudii, moja podświadomość dopuściła do siebie myśl o innej orientacji.

Ciemnowłosy pokiwał głową ze zrozumieniem. Teraz obaj wpatrywaliśmy się w swoje oczy nawzajem, bez żadnych przeszkód czy krępacji.

-Ja wiem o swojej orientacji już od ponad roku, ale jakoś niedawno zdałem sobie sprawę, że obiektem moich westchnień jest mój przyjaciel.- oznajmił po chwili.

-A co z Marisą?- spytałem po chwili. Zdałem sobie sprawę, że nie rozmawialiśmy o niej przez dłuższy czas. Prawie zapomniałem o tej niedarzonej przeze mnie większą sympatią kobiecie. Na to pytanie Kraft uśmiechnął się.

-Ogólnie to dość długa historia. Ona jest przyjaciółką rodziny. Kiedyś chyba się we mnie podkochiwała, ale ja nigdy nie odwzajemniałem jej uczuć. W końcu powiedziałem jej, że jestem gejem, by nie robiła sobie niepotrzebnej nadziei. Rozmawialiśmy o tym długo, na początku próbowała mnie przekonać do tego, że się mylę, ale w końcu odpuściła. Na szczęście okazała się być wyrozumiała i tolerancyjna. Wspólnie stwierdziliśmy, że dla dobrej reputacji ona będzie po prostu grać moją dziewczynę.

-Jak to dla dobrej reputacji?- nie zrozumiałem. Tutaj Stefan uśmiechnął się po raz drugi.

-Pewnie po jakimś czasie ludzie zaczną zauważać, że nie jestem do końca normalny, więc wolę mieć swego rodzaju przykrywkę. Wiesz, jacy potrafią być niektórzy. A jak zaczną węszyć i zorientują się, że mam ,,dziewczynę", odczepią się.

Patrzyłem na niego z lekkim zdziwieniem. Okazało się, że właściwie nie wiem nic o moim przyjacielu, a przynajmniej nie tak dużo, jak myślałem. Osobiście nie widziałem nic strasznego w wyjawnieniu światu jakim się jest, ale skoro Stefan uważa inaczej...

-To tego...- mężczyzna wstał z łóżka i podszedł do okna.- Trafił swój na swego.

-Tak...- podszedłem do niego i stanąłem za jego plecami. Jakaś niewidzialna siła popchnęła mną i delikatnie położyłem ręce na jego pasie. Czarnowłosy lekko drgnął, lecz nie odwrócił się, nawet nie protestował. Przysunąłem się trochę bliżej, by widzieć widok za oknem. Mój nos delikatnie dotknął tyłu szyi Stefana, a usta po chwili namysłu same złożyły na niej pocałunek. Trochę przestraszony swoją śmiałością, odsunąłem się szybko. To było tak nienaturalne, tak inne, nieznane i... piękne. Ale przecież mie jestem pewien, czy on chce, bym tak od razu go dotykał. Lecz Kraft zareagował natychmiast, łapiąc mnie za rękę.

-Czy będziesz przy mnie już zawsze?- spytał, odwracając się i patrząc mi w oczy.

-Zawsze i na zawsze.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz