Czy wszystkim naszym kolegom z drużyny w głowie tylko imprezy? Przecież nie musimy ochoczo oblewać każdego miejsca na podium. Poza tym... Chciałbym, chociaż te wieczory spędzić sam na sam z Kraftem. Chciałbym im nieraz o tym powiedzieć, wykrzyczeć prosto w twarz, gdy oni oferują urządzenie kolejnego pijanego wieczoru. Ale nie... Stefan uważa, że póki oni sami się nie domyślą, nie możemy im mówić, że jesteśmy razem. Ale ja się pytam, jaki to ma sens? Przecież oni nie są głupi i i tak wcześniej czy później się dowiedzą. Pozostaje tylko obawa, jak zareagują. Ale przecież to nasi koledzy, oni nie są jakimiś potworami. Poppi już wie i nie robi z tego afery. Nawet nikomu o tym nie wspominał. Traktuje nas jak zawsze przedtem i jestem mu za to dozgonnie wdzięczny. Dlaczego więc inni mieliby zachować się inaczej? Drugi z Manuelów wygląda, jakby miał wszystko gdzieś, więc nie powinien się przejmować naszymi sprawami. Thomas, on żyje we własnym świecie. Zawsze się śmieje i poprawia nastrój nam wszystkim, gdy w naszej drużynie wyniknie jakieś nieporozumienie. Czemu więc miałby mieć jakiś problem, gdyby dowiedział się o nas? Zostaje jeszcze Gregor... Stefan uważa, że on jest tak zapatrzony w siebie, że nie zwraca uwagi na nikogo innego. Może i ma rację?
***
Tego wieczoru kolejną imprezę urządził dzisiejszy zwycięzca, czyli Richard Freitag. Oczywiście nikt nie śmiał odmówić zaproszenia od tak wspaniałego organizatora wszelkich zabaw. Jednak nie byłem szczególnie zachwycony, kiedy Stefan z chęcią oznajmił, że uda się tam. A miałem taką wielką ochotę spędzić z nim ten wieczór. Mimo mojego trzeciego miejsca nie cieszyłem się zbytnio. Bolał mnie fakt, że nie mogę swobodnie pokazywać swoich uczuć, które cały czas buzują we mnie. Siedząc w wypełnionym po brzegi pokoju Niemca z szampanem (od tego się zwykle zaczyna małe ,,oblewanie zwycięstw") w ręce, mój wzrok nieprzytomnie spoglądał to na podłogę, to na Stefana. On też co jakiś czas patrzył na mnie, za każdym razem z mniejszym uśmiechem na twarzy. Gdy nasze spojrzenia spotykały się, wydawało mi się, że Krafti ma ochotę zabić mnie wzrokiem.
Gdy po dwudziestu minutach wszyscy byli już po wypiciu drugiego kieliszka, a ja dalej medytowałem nad szampanem, stwierdziłem, że moja obecność tutaj nie ma najmniejszego sensu. Poza tym, za każdym razem, gdy spoglądałem na Krafta, miałem wielką ochotę pocałować go, czy chociażby przytulić. Jednak obiecałem mu coś i chcę dotrzymać tego słowa.
Postanowiłem więc opuścić pokój, by nie przeszkadzać innym w dobrej zabawie. Pewnie nikt nawet nie zauważył, że wyszedłem, ponieważ w pomieszczeniu było ciemno, a oni zajęci byli wypijaniem kolejnej kolejki.
W moim pokoju obmyłem twarz zimną wodą i opadłem na łóżko. Na telefonie widniała kolejna wiadomość od Claudii. Na razie uzgodniliśmy ze Stefanem, że nic jej nie powiem, a sprawę postaramy się wyjaśnić w czasie najbliższych zawodów w Austrii. To kolejna denerwująca mnie sprawa. Bo co ja mam odpowiedzieć na pytanie mojej ,,dziewczyny"?
,,Misiaczku co u ciebie?".
Przecież nie napiszę jej prawdy, bo brzmiałaby ona mniej więcej tak:
,,Czuję się beznadziejnie, bo nie mogę publicznie okazywać uczuć mojemu chłopakowi. Ano tak, mam chłopaka, nie mówiłem ci? Nie kocham cię i nigdy nie kochałem, nie pisz więcej, bo mnie tym denerwujesz, pa!"
To zdecydowanie nie był najlepszy pomysł, bo mógłbym nie dożyć jutrzejszego konkursu. Nie wiem, co mogłaby zrobić, ale gdy pewnego dnia nie kupiłem jej róży na dzień kobiet, nie odzywała się do mnie przez tydzień.
,,U mnie wszystko dobrze, trzecie miejsce :) "
Odpisałem po chwili. Zaraz po tym na ekranie mojej komórki pojawiła się następna wiadomość. Matko, ta dziewczyna to jakiś stalker!

CZYTASZ
Kraftboeck- miłość w skocznym świecie
Fanfiction[OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE] ,,W tym jednym, wyjątkowym momencie liczył się tylko Stefan i jego malinowe usta. Co będzie, to będzie, ale wiem, że z moim ukochanym wszystko będzie tak, jak być powinno... Bo przecież miłość może przenieść góry." Dwóch wsp...