81. Wygraj

593 67 11
                                    

Gdy wróciłem do pokoju, natychmiast opadłem na łóżko wykończony, otoczony ciemnością. Wokół panowała cisza, ponieważ z powodu jutrzejszego konkursu indywidualnego nikt nie miał zamiaru urządzać żadnej imprezy. Odwróciłem się na plecy, zapaliłem lampkę nocną i aż podskoczyłem. Na stołku obok siedział Stefan ze wzrokiem utkwionym we mnie.

-Cholera czy tobie się coś nie pomyliło?!- prawie wrzasnąłem, energicznie podnosząc się do pozycji siedzącej. Zachowanie Stefana coraz bardziej działało mi na nerwy.- Jakbyś zapomniał, to już od paru ładnych tygodni nie dzielimy razem pokoju, więc z łaski swojej Kraft wyjdź stąd!- Austriak przez chwilę patrzył na mnie zdezorientowany.

-A od kiedy ty po nazwisku do mnie?- Jego ton głosu miał być chyba stanowczy i zimny, lecz pod tą nieudolnie stworzoną powłoką usłyszałem ból, który o dziwo sprawił mi satysfakcję.

-Od kiedy jesteśmy ZNAJOMYMI.- zaakcentowałem ostatnie słowo.- Po co tu w ogóle przyszedłeś? Nie wiesz, że ludzie chcą spać?

-Daj mi numer do Claudii. Jak ty do niej nie napiszesz, to ja chcę to zrobić.

Jego prośba bardzo mnie zdziwiła. Przez chwilę przyglądałem mu się uważnie, rozważając, czy to aby na pewno mi się nie śni.

-Po co ci z nią rozmawiać?

-To wszystko to jej wina, nie widzisz tego Michael? Ktoś musi jej to powiedzieć! To przez nią, Markusa i Gregora wyszedłem na głupka.- w jego głosie słyszałem nutę desperacji.

-O nie Stefan... Ty sam doskonale radzisz sobie z robieniem z siebie głupka.- stwierdziłem, patrząc na niego wyzywającym wzrokiem. Byłem zmęczony i zły. Słowa same cisnęły mi się na język.- Oni tylko pomogli mi ujrzeć twoje prawdziwe oblicze. Nigdy mi nie ufałeś, a przy byle jakiej okazji zerwałeś. I przez co? Przez głupie zdjęcie! Nawet nie chciałeś sprawdzić, czy jest prawdziwe! Skorzystałeś tylko z tego i zakończyłeś ten związek! Może i dobrze! Teraz przynajmniej żaden z nas nie musi ufać drugiemu... Ani nic przebaczać.- Wstałem z łóżka, energicznie odsunąłem firankę i otwarłem okno na oścież. Stanąłem w nim, pozwalając, by zimne powietrze odpędziło ode mnie zbyt wiele negatywnych emocji, które teraz we mnie buzowały. Stefan dalej siedział nieruchomo na stołku, wpatrując się w swoje dłonie. Po paru minutach jednak wstał i podszedł do mnie powoli. Nie ruszyłem się, gdy on stanął tuż za moimi plecami. Wpatrywałem się w zachmurzone, ciemne niebo. Nie dostrzegłem na nim ani jednej gwiazdy.

-Masz rację Michi...- tym razem nie ukrywał skruchy. Jego głos się łamał.- Jak zawsze zresztą... Ale... Ale mimo to daj mi ten numer... Ja muszę z nią porozmawiać... Muszę na kogoś zrzucić winę, która spoczywa na mnie.- W tym momencie odwróciłem się. Moja twarz znalazła się parę minimetrów od twarzy Stefana. Tylko jeden ruch wystarczył, bym go pocałował. Szybko odepchnąłem od siebie tę myśl. Słyszałem szybkie bicie jego serca. Moje nic nie czuło.

-Ale ja ci go nie dam.- wypowiedziałem prawie niesłyszalnie.- Po co masz robić niepotrzebną aferę?

-Bo chcę wiedzieć, czy ona choć trochę żałuje tego, co zrobiła. Wytłumaczę jej wszystko. Chcę, by żałowała. Co mam zrobić, żebyś mi dał ten cholerny numer?

-Wygraj konkurs.- przewróciłem oczami, odpychając go lekko i odchodząc kawałek.

-Dobrze.- spojrzałem w jego stronę na te słowa.- Ale jak wygram, dostanę ten numer?

-Nie wygrasz.- podszedłem do drzwi, otwierając je i tym samym sugerując Austriakowi, by wyszedł z pokoju.

-A jeśli?

-Nie dasz rady.

-Ale wygram, bo chcę, by między nami nie było tak jak teraz!- Jego głos zmienił barwę na stanowczy. Prawie krzyknął.- Chcę to jakoś naprawić, więc postaram się i wygram!

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz