Patrzyłem to na Kuttina to na Gregora i nie wierzyłem w to, co właśnie oznajmił nam Hainz.
-Ale trenerze...- zacząłem, gdy opuścił mnie pierwszy szok.- To jest niewykonalne! My się pozabijamy, jak spędzimy ze sobą dłużej niż dwie minuty.
-Tutaj się z nim zgadzam.- przytaknął mi Gregor, chyba po raz pierwszy w życiu.
-Widzicie, już się zaczynacie dogadywać. Nie ma o czym gadać, jeden dzień może przeżyjecie.- stwierdził najwyraźniej zadowolony z siebie Kuttin, tym samym definitywnie kończąc jakąkolwiek dyskusję.- Liczę na wasze pogodzenie się.- oznajmił i wyszedł z pokoju, zostawiając nas w nim samych.
Spojrzałem na Schlierenzauera, marszcząc czoło. Już sam jego widok sprawiał, że mam ochotę porządnie mu przyłożyć, a teraz mam z nim spędzić cały dzień?!
-Kuttin oszalał.- stwierdził sucho, a ja tylko pokiwałem głową i natychmiast opuściłem pomieszczenie. Szybkim krokiem ruszyłem do mojego pokoju. Miałem ochotę ukryć się pod kołdrą i przespać cały jutrzejszy dzień, by nie musieć spędzać go z tym gnojkiem. Do mojej głowy wróciły wszystkie wspomnienia i wizje, które już niejednokrotnie mnie nawiedzały. W nich Gregor obściskiwał się ze Stefanem, przytulał go, całował... Wiem, że teraz Krafti nigdy już czegoś takiego nie powtórzy, ale nie zapomnę tego, co Schlierenzauer mu zrobił i jak go później potraktował. Stefan jest najważniejszą osobą w moim życiu, a Gregor go skrzywdził... Jeśli Hainz myśli, że przez jeden dzień w swoim towarzystwie pogodzimy się, to ostro się myli.
-Michi gdzie byłeś?- powitał mnie mój ukochany, gdy tylko wszedłem do naszego pokoju. Od razu zauważył moją minę.- Co się stało?
Poszedłem do niego i natychmiast przytuliłem. On odwzajemnił uścisk, gładząc mnie po głowie.
-Co się stało?- powtórzył pytanie, tym razem szeptem.
-Kuttin wymyślił, że mam się pogodzić ze Schlierenzauerem.- oznajmiłem, nie odstępując od mojego ukochanego.- Mamy jutrzejszy dzień spędzić razem...
W tym momencie Krafti odsunął się trochę ode mnie i wytrzeszczając oczy, spojrzał na mnie.
-Czy on upadł na głowę?! Wy się przecież pozabijacie!- prawie krzyknął, a ja tylko pokiwałem głową i znów go przytuliłem. Chciałem, żeby ten dzień skończył się jak najszybciej. Śmiało mogę powiedzieć, że nienawidzę Gregora i nigdy się to nie zmieni.
***
Następny dzień w towarzystwie Schlierenzauera zaczął się już przy śniadaniu, gdzie to zostałem zmuszony do siedzenia obok niego. Byłem świadomy, że i on nie jest pozytywnie do tego nastawiony, ale to wcale nie pomagało. Niestety weselej zrobiło się na treningu. Widać współpraca nie jest mocną stroną tego palanta, bo robił wszystko, by poszło nam jak najgorzej. Odchylał się, gdy miał mnie trzymać, niby niechcący przewracał się na mnie, czy deptał po stopach.
-Ogarnij się idioto!- Warknąłem do niego, po paru pierwszych ćwiczeniach.- Jak ty chcesz wytrzymać dziś cały dzień!? Bo ja powoli zaczynam mieć dość!
-Zamierzam wykorzystać te godziny, jak najlepiej mogę.- uśmiechnął się i przystąpił do następnego ćwiczenia. Westchnąłem głęboko, ledwo powstrzymując się od wybicia mu tych wyszczerzonych ząbków. On jest chyba jedynym człowiekiem, który tak szybko potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.
***
Usiadłem na ławce za hotelem, z założonymi rękami wpatrując się w drzewo przede mną. Doszedłem do wniosku, że jak nie będę z nim rozmawiać, to jakoś przeżyję ten dzień, ale przez to każda sekunda dłużyła się, a zegarek wydawał się specjalnie zatrzymywać czas, robiąc mi na złość. Lekki wiatr poruszał najcieńszymi gałęziami drzew. Schlierenzauer podgwizdywał sobie pod nosem z zadowoleniem. Wiedziałem, że wyprowadzanie mnie z równowagi sprawia mu frajdę.

CZYTASZ
Kraftboeck- miłość w skocznym świecie
Hayran Kurgu[OPOWIADANIE ZAKOŃCZONE] ,,W tym jednym, wyjątkowym momencie liczył się tylko Stefan i jego malinowe usta. Co będzie, to będzie, ale wiem, że z moim ukochanym wszystko będzie tak, jak być powinno... Bo przecież miłość może przenieść góry." Dwóch wsp...