39. Tajemnica

728 87 24
                                    

18.01.2015

Już jutro nadchodzi dzień konkursu drużynowego. Naprawdę mam wielką nadzieję, że trener wybierze na reprezentacje Austrii kogoś porządnego. Niestety nie mam nawet co liczyć na brak Gregora, bo Kuttin go uwielbia, ale żeby chociaż poza mną i Stefanem, bo tutaj nie wyobrażam sobie innej opcji, był Popinger lub Diethart. Ich ostatni pomysł naprawdę bardzo polepszył relacje moje z Kraftem. Od czasu kolacji ani razu nie myślałem już o przeszłości, tylko żyłem chwilą. Stefek też wydawał się być bardziej rozluźniony i szczęśliwy. Nasze rozmowy znów ciągnęły się bez najmniejszego problemu. Od tych dwóch dni każdą wolną chwilkę w Zakopanem spędzaliśmy razem tak jak kiedyś. Niepokoił mnie tylko spokój Schlierenzauera, który przechodząc koło nas, nawet nie rzucał żadnym obraźliwym tekstem. Raz wydawało mi się, że uśmiechnął się tajemniczo, ale może była to tylko moja wyobraźnia.

***

-Podjąłem decyzję...- Zaczął Hainz, gdy całą drużyną spotkaliśmy się na ostatnim tego dnia treningu.- Dziś skakać będą Michael jako pierwszy, drugi Gregor, jako trzeci skoczy Thomas, a wszystko zamknie Stefan. Mam nadzieję, że się postaracie i Austria stanie na podium. Oczywiście liczę na to, że ci, którzy dziś nie oddadzą swoich skoków, będą wspierać kolegów i zachowają formę na jutrzejszy konkurs indywidualny.- W tym momencie dwaj Manuelowie i Kofler pokiwali głowami.- No to myślę, że możemy zaczynać trening.

-Zaczynasz, a ja kończę, świetnie.- Uśmiechnął się do mnie Stefan, gdy zaczęliśmy nasze codzienne ćwiczenia rozgrzewające.

-Didl też będzie z nami skakał.- odwzajemniłem uśmiech.- Jakby tylko Gregora wywalić to byłoby idealnie.

-Tak...

I to był jedyny temat, przy którym Krafti całkowicie się zamykał. Przy jakiejkolwiek wzmiance o Schlierenzauerze on momentalnie cichnął i odwracał wzrok. Nie wiem, co go tak męczy. Czy sam fakt, że to on był tą osobą, z którą mnie zdradził, czy sposób, w jaki ten debil go potraktował, mówiąc, że nigdy mu na nim nie zależało, czy może chodzi tu o coś zupełnie innego... Zostawałem jednak przy tych dwóch możliwościach, nie mając zamiaru niepotrzebnie wgłębiać się w szczegóły i wymyślać niestworzone historie.

***

-Kazali wspierać kolegów, to wspieramy.- Wieczorem, gdy już skończyły się wszystkie treningi i wszyscy byli wręcz wykończeni, do naszego pokoju weszli dwaj Manuelowie i Thomas.

-To dziś skaczemy.- Zagadał Diethart. Z uśmiechem pokiwaliśmy głowami.

-To my mocno trzymamy kciuki.- stwierdził Poppi, szczerząc zęby.

Fettner siedział dość cicho jak na niego, zamyślony. Nie miałem pojęcia, co mu się stało. Może po prostu jest zazdrosny o to, że nie został wybrany do drużyny?

-Co wy tu tak siedzicie?- Drzwi otworzyły się i weszli przez nie Freitag i Eisenbichler.- Miałem zrobić jakąś imprezkę, ale ten tu...- Richard wskazał na Markusa.- ...stwierdził, że alkohol przed zawodami na pewno nam nie posłuży.

Obydwaj usiedli na jednym z łóżek, jakby zostali zaproszeni, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Uważam ich obydwóch za naprawdę w porządku ludzi.

- Ma chłopak trochę racji.- Dalej ciągnął Rysiu.- Ale nie do końca się z nim zgadzam. Jak ktoś wie jak pić, to nigdy nie przedawkuje alkoholu.- Wszyscy się zaśmialiśmy.

-Weźmy takiego Laniska.- Zaczął Thomas.- Ten ćpa na okrągło, a nigdy jeszcze mu to nie zaszkodziło.- Kolejna salwa śmiechu wypełniła nasz pokój.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz