57. Znasz?

586 75 27
                                    

Orzeźwiająca woda bardzo pomogła. Przy okazji kąpieli, umyłem też włosy, które jeszcze przed chwilą były brudne od ziemi, spocone i rozczochrane. Teraz zostały tylko mokre od wody, ale za to świeże. Ubrałem się w nowe ubrania i przeczesałem włosy. Wyglądałem o niebo lepiej, ale pod moimi oczami w dalszym ciągu widniały sine worki i czuć było ode mnie alkohol, ale na to już nic nie byłem w stanie poradzić. Prawie natychmiast opuściłem pokój, kierując się ku drzwiom Gregora. Za bardzo nie wiedziałem, co chcę teraz zrobić. Przez chwilę stałem w miejscu, rozmyślając, a następnie po prostu usiadłem na ziemi, plecami opierając się o ścianę. Poczekam. Poczekam, aż Stefan obudzi się, by zaraz po tym zabrać go stamtąd. Przymknąłem oczy i nasłuchiwałem. Wokół panowała cisza i ani z korytarza, ani z pokoju nie docierały żadne dźwięki. Byłem wykończony po wczorajszym dniu. W sumie to dobrze, że Gregor wziął wtedy Stefana, bo oszczędził mu przynajmniej paru godzin spania na ziemi, co ani trochę nie było przyjemne. Przynajmniej Krafti może się teraz wyspać. Może Schlierenzauer nie jest takim strasznym idiotą, jak myślałem?

W ciągu tych rozmyślań odpłynąłem daleko i nawet nie wiem kiedy, zasnąłem w dalszym ciągu oparty o ścianę na korytarzu.

***

-Nie! Niczego nie potrzebuję! Czuję się świetnie! Po prostu chcę stąd wyjść!

-Stefan poczekaj chwilę, jesteś zmęczony i nie do końca trzeźwy.

-Możliwe, ale nie mam najmniejszego zamiaru pozostać tu ani chwili dłużej! Gdzie Michael?!

-Michael? To ja cię wziąłem z tego zakichanego parku, a nie Hayböck.

-Już ci mówiłem, że mało mnie to obchodzi! Jakbyś mnie tam zostawił, to uwierz mi, że też bym sobie poradził! A teraz zamierzam stąd wyjść!

-Stefan zostań na chwilę...

-Nawet o tym nie śnij!

W tym momencie drzwi pokoju otwarły się z hukiem i uderzyły mnie z całej siły, wyrywając z resztek snu.

-Ał...- jęknąłem, łapiąc się za teraz jeszcze bardziej obolałą głowę.

-Michi!- wśród wirującego obrazu przed oczami zobaczyłem Stefana.- Michi co ty tu robisz?- Kucnął koło mnie.

-Czekam na ciebie.- odpowiedziałem i dopiero w tym momencie zrozumiałem, że zasnąłem. Po prostu idealnie nadaję się na jakiegoś nocnego stróża czy coś takiego.- Wszystko w porządku?- zadałem dość głupie pytanie, podnosząc się z zimnej posadzki. Krafti obejrzał się za siebie w stronę drzwi pokoju, w których w dalszym ciągu stał Gregor, w ciszy wpatrując się na nas.

-W najlepszym.- odpowiedział i razem ruszyliśmy w stronę naszego pokoju, nie odwracając się już ani na chwilę.

***

Na całe szczęście nasz trener okazał dobre serce i odwołał dzisiejsze treningi, za co byliśmy mu dozgonnie wdzięczni. Gdyby one odbyły się, nie wiem, czy jutrzejszego dnia dałbym radę wstać z łóżka. Trzeba jednak pamiętać, że już za dwa dni konkurs i musimy od jutra wziąć się w garść, jeśli chcemy wypaść na nim w miarę dobrze. Jednak dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić na odpoczynku. Ani ja, ani Stefan nie mieliśmy ochoty nigdzie się wybierać, więc zamierzaliśmy zostać w pokoju i cieszyć się sobą.

Na samym początku postanowiliśmy poinformować cały świat, który często w takich chwilach pragnie nam przeszkodzić, że ma się zdecydowanie odczepić. Na drzwiach naszego pokoju wywiesiliśmy kartkę z napisem:

,,1. Nie pukać, nie krzyczeć i tak nie otworzymy, więc prosimy choć raz nie zawracać gitary.
2. Jeśli jesteś Manuelem P. albo Thomasem D. możesz wysłać SMS-a, jeśli to coś ważnego, jeśli nie, patrz do punktu pierwszego."

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz