Epilog

1.4K 97 51
                                    

Pewnej zimy za kilka lat...

Planica wyglądała pięknie tej zimy. Co prawda ona dobiegała już końca, ale na poboczach nadal leżały grube warstwy śniegu. Usiadłem na murku na tyle wysokim, że moje nogi mogły swobodnie zwisać, a ja dla zabawy machałem nimi. Skończyłem właśnie godzinny bieg wokół całego kompleksu. Jutro ma nastąpić jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Ostatni konkurs w Planicy. Ostatni nie tylko w tym sezonie, ale również kończący całą moją karierę. Nikt jeszcze o tym nie wie. Oczywiście oprócz Stefana. Obaj myśleliśmy nad tą decyzją już od zeszłego roku i doszliśmy do następujących wniosków.

Ktoś może powiedzieć, że jesteśmy głupi. Prowadzimy w klasyfikacji Pucharu Świata, nie pozostawiając innym najmniejszych szans na dogonienie nas. Ten sezon zdecydowanie wieńczył całą naszą karierę. Dzieliło nas zaledwie parę punktów i to jutrzejszy konkurs miał zadecydować, który z nas będzie mógł cieszyć się mianem zdobywcy Kryształowej Kuli. Na razie prowadziłem...

Lekki wiatr uderzył w moje rozgrzane od wysiłku policzki i przyniósł mi miłe uczuci ochłodzenia. Przymróżyłem oczy, patrząc na wspaniały kompleks ośmiu skoczni znajdujący się w Planicy. Nie mogłem uwierzyć, że już jutro, siadając na belce startowej, będę miał świadomość, że to mój ostatni występ w tak prestiżowym konkursie skoków narciarskich. W ogóle w jakimkolwiek konkursie. Mój i Stefana, bo jak to mój ukochany wspominał niejednokrotnie ,,Jak już skaczemy na głęboką wodę, to razem". Wiem, że dla naszych fanów i kibiców austriackich będzie to niesamowity szok. Dwójka najlepszych skoczków w ostatnich sezonach ot tak po prostu, bez konkretnego powodu postanawia skończyć karierę. Ale my mamy powód i to bardzo wyrażny, aby o którym mogli dowiedzieć się i inni, wpierw muszą poznać nas bardziej. Nie damy jednak fanom tak szybko o sobie zapomnieć. Nasze niespodziewane pożegnanie na pewno pozostanie w pamięci przez długi czas...

-Moje kochanie skończyło trening na dziś?- usłyszałem głos po mojej prawej stronie. Nie musiałem odwracać głowy, by uśmiechnąć się na dźwięk tych słów. Przez te wszystkie lata poznałem jego głos na wszelkie sposoby. Umiałem już wyczytać z niego, kiedy Stefana coś niepokoi, kiedy jest smutny, zły czy szczęśliwy. Każde słowo wypowiedziane z jego ust umiałem doskonale zinterpretować. Zresztą... Rozumiałem go nawet i bez słów.

W odpowiedzi pokiwałem głową. Już od pewnego czasu Krafti zwracał się do mnie ,,kochanie" bez większych krępacji. Wiedziałem, że nadal boi się, że ktoś może to usłyszeć, ale starał się to ignorować dla mnie. Bo przecież co mieliśmy do stracenia? Ci, którzy mieli wiedzieć, już dawno dostrzegli pewne niuanse w naszym zachowaniu, a ci, którzy po prostu wiedzieć nie chcieli, nadal oszukiwali się, że jest inaczej.

Krafti usiadł koło mnie. Jego nogi, znacznie krótsze od moich, bezwładnie zawisły w powietrzu. Obaj w ciszy spojrzeliśmy na wielką mamucią skocznię, na której jutro mają odbyć się zawody. Zgromadzi się wiele kibiców. Zawsze się gromadzą. Atmosfera przy tej skoczni co roku jest niesamowita i niezapomniana zarówno dla skoczków, jak i dla fanów tej cudnej dyscypliny. Byłem ciekaw, jakie nastroje dla nas przyniesie jutrzejszy dzień.

-Jesteś tego pewien?- spojrzałem w stronę Stefana. Miał zamyśloną minę, oczy błyszczały mu od odbijającego się w nich śniegu. Nadal nie mogłem uwierzyć, że on tak prosto zdecydował się na takie wielkie posunięcie. Bałem się o niego. To zawsze była jedyna cząstka mojego ukochanego, której nie rozumiałem. Ale wydawało mi się, że w tej sytuacji nawet on nie rozumiał sam siebie...

-Kocham cię Michi. Wiem, że wtedy będziesz szczęśliwy. A gdy ty jesteś szczęśliwy, radość udziela się i mnie. Zobaczysz... Jutro wieczorem będziemy już najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz