71. Kłamstwo

539 67 7
                                    

Patrzyłem się nieprzytomnym wzrokiem na zdjęcie, które teraz leżało na podłodze tuż u moich stóp. Co chwila bezgłośnie kręciłem głową, niedowierzając w to, co widzę. Po chwili doszło do mnie, że moje policzki są mokre od niechcianych łez. W końcu zebrałem w sobie wszystkie siły i wyszeptałem drżącym głosem, w dalszym ciągu nie patrząc na Stefana.

-Ccc... Co tto jest?

-Myślałem, że ty mi to powiesz Hayböck.- Jego głos był suchy, bez wyrazu, spokojny... Za bardzo spokojny. Już wolałbym, by on krzyczał, choć nie byłem do końca pewny za co. Czy to do cholery jakiś żart?!

-Nie, Michi, to nie jest żart.- Nie wiedziałem, że ostatnie pytanie wypowiedziałem na głos. Podniosłem głowę i spojrzałem prosto w puste oczy mojego ukochanego, niewyrażające żadnych emocji. Znów zwróciłem wzrok na kartkę. Byłem pewny, że to nie mogła być prawda. Przecież ja nigdy bym... Przecież nic takiego nie zrobiłem!

Zdjęcie na pierwszy rzut oka nie różniło się wiele od tych, które zagościły w naszym albumie. Na dole kartki widniała wytłuszczona data ,,14.02.2015" Zdjęcie przedstawiało mnie w tej samej żółtej koszulce z ananasem na środku, którą miałem ubraną wczoraj. Lecz koło mnie nie stał Stefan. Był to Markus. Niby nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego i niepokojącego z tym, że... Niemiec obejmował mnie, a mi się to wyraźnie podobało. Na moich ustach gościłby szeroki uśmiech, gdyby... Gdyby one nie były zajęte całowaniem Markusa.

Szybko odwróciłem wzrok od tego zdjęcia, zaciskając mocno powieki, odpędzając sprzed nich ten obraz. Czułem, jak żołądek zbliża mi się do przełyku. Chciałem to sobie jakoś poukładać w głowie, ale nie umiałem wymyśleć jakiegoś konkretnego powodu na istnienie tego zdjęcia...

Przecież ty nic takiego nie zrobiłeś! Krzyczał głos w mojej głowie.

Ale jest zdjęcie tak czy nie? Mówił inny.

Nie całowałem się z nim! Przecież wiem, co robię!

A może nie do końca?

-Skąd to masz?- zdobyłem się w końcu na cichy szept.

-Znalazło się wśród innych wywołanych wczoraj zdjęć. Nie zauważyłem go wcześniej na moim telefonie, bo nie przeglądałem galerii przed wywołaniem tych fotografii... Po co Michi? Po co?

Gdy wypowiadał te ostatnie dwa pytania, jego głos przybrał odcień nieprzyjemnej goryczy.

-Ja...- Łzy spływały mi po policzkach. Już niczego nie byłem pewien.- Ja nic nie zrobiłem. To jest fałszywka...- stwierdziłem bez przekonania, jednak to wydawało mi się być najrozsądniejszym wytłumaczeniem całej zaistniałej sytuacji.

-Fałszywka?- W głosie Stefana usłyszałem lekką kpinę, z którą jeszcze nigdy nie zwracał się, gdy do mnie mówił. Nigdy...- Jesteście tak samo ubrani, jak wczoraj! Na dole jest wczorajsza data jak na wszystkich moich pozostałych zdjęciach, bo tak ustawiłem aparat! Wieczorem gdzieś zniknąłeś na jakieś dwie godziny, choć miałeś tylko przejść przez dwie ulice i wziąć mój telefon z restauracji, w której nikogo nie było! Czy to wszystko nie przemawia na twoją niekorzyść!- Krzyczał, choć ten krzyk nie przyniósł mi ulgi, jak myślałem, tylko napełnił mnie jeszcze większą goryczą i poczuciem winy, choć jeszcze przed paroma minutami byłem pewny, że to niemożliwe...- Powiedz mi Michi... Mówiłeś, że spotkałeś kogoś na swojej drodze... Kto to był?

Patrzyłem na niego w milczeniu. Przecież bez sensu byłoby odpowiedzieć prawdę... ,,Markusa"

-S...Steefan...- Nie umiałem się zdobyć na nic więcej. Cały drżałem. Mężczyzna podszedł do mnie blisko i delikatnie dotknął mojego mokrego policzka. Z jakąś dziwną i niechcianą satysfakcją stwierdziłem, że i jego ręka drży.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz