69. Nie wiem...

528 64 9
                                    

Nigdy bym nie posądził siebie o myśl, że sny są najlepszym, co spotyka nas w życiu. Od dłuższego czasu te chwile, gdy zamykałem oczy i wgłębiałem się w ciemność, były dla mnie niesamowitą udręką i wiecznym koszmarem. Jednak po tak wspaniałym dniu czy i sny nie są wspaniałe? Przez całą noc w mojej głowie pojawiał się obraz Stefana. Wracałem wtedy do tych przepięknych chwil z minionego dnia. Tych cudownych pocałunków, dotyku, samej obecności mojego ukochanego tak blisko mnie. A moment, gdy na pare sekund otwierałem oczy i w panującym mroku dostrzegałem pogrążoną w śnie twarz Kraftiego, sprawiał, że moje serce napełniało mnie tym najwspanialszym na świecie uczuciem. Wtedy uświadamiałem sobie, że dla miłości naprawdę warto żyć.

***

-Michael... Michael!- obudził mnie cichy szept osoby obok mnie. Po krótkiej chwili doszedłem do wniosku, że nie należy on do Stefana. Nie otwierając jeszcze zaspanych oczu, uderzyłem na oślep i trafiłem w twarz przybysza. Mężczyzna odskoczył ode mnie i jęknął cicho.

-To tak mi dziękujesz?- usłyszałem sarkastyczne pytanie. W tym momencie rozchyliłem powieki i spojrzałem na mojego przyjaciela. Zaczerwieniłem się lekko, uświadamiając sobie, co zrobiłem.

-Przepraszam.- wyszeptałem zachrypniętym głosem. Twarz Popingera rozpromieniła się.

-Nic nie szkodzi. Na przyszłość radzę jednak zamykać drzwi.- Zapomniałem o tym na śmierć. Zwykle pilnuję tego, ale wczoraj umknęło to mojej uwadze. Za bardzo byłem pochłonięty pozytywną atmosferą walentynek.- Idę na trening, ale wy śpijcie.- kontynuował.- Ale chciałem pożyczyć pastę do zębów.

-Bierz.- stwierdziłem, siadając na łóżku mimo woli.

W pokoju w dalszym ciągu panował mrok. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 6:00. Zwróciłem wzrok na Stefana. Jego brzuch powoli unosił się i opadał. Ciemne włosy rozrzucone były na białej poduszce. Twarz nie wyrażała żadnych konkretnych emocji. Prawa ręka w dalszym ciągu ściskała moją dłoń, a druga osunęła się z mojego brzucha, gdy pośpiesznie wstałem. W całym pokoju w dalszym ciągu rozwieszone były kolorowe wstążki i serduszka. Na stoliku stał duży wazon z obszernym bukietem kwiatów. Po chwili Manuel wyszedł z łazienki z moją pastą na swojej szczoteczkę, a ja podniosłem się z łóżka w celu zamknięcia za nim drzwi.

-Powodzenia na treningu.- pożegnałem go, przekręciłem kluczyk w drzwiach i wróciłem do łóżka. Mocno zacisnąłem dłoń na dłoni mojego ukochanego i przysunąłem się bliżej do niego. Objąłem jego brzuch i ponownie zasnąłem.

***

-Mam szalony pomysł!

Przez rozchylone zasłony do naszego pokoju dostawały się drażniące promienie słońca. Głos Stefana dźwięczał w moich uszach, gdy powoli rozwarłem powieki. Usiadłem na łóżku, gdy ten był już ubrany w połowie. Miał na sobie swoje ulubione dżinsy, lecz gołą klatę. Uśmiechnął się na widok moich otwartych oczu, które mimowolnie powędrowały w tamtą stronę. Zmieszany odwróciłem wzrok. Zegarek pokazywał godzinę 11:20.

-Chcę wywołać zdjęcia z wczoraj.- oznajmił, siadając koło mnie. Spojrzałem na niego zaskoczony. Prawie na każdym z nich całowaliśmy się, a przecież Krafti miał fobię na punkcie skrytości w tych tematach.- Chcę mieć album z tego dnia.- kontynuował.- Wspaniałe wspomnienia utrwalone na kawałku papieru.

-A jeśli ktoś by to zobaczył?- spytałem niepewnie. Nie chciałem, by Stefan zrobił coś, czego by później żałował.- Przecież ty...

-Chcę to zrobić Michi. Każdy zakochany ma album ze zdjęciami swojej miłości. Ja nie chcę być gorszy.

Kraftboeck- miłość w skocznym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz